Bard ma być pod wieloma względami lepszy niż ChatGPT. Rozmawia w ponad 40 językach, dostosowuje odpowiedzi do lokalnych kontekstów, wychwytuje niuanse, pozwala również na załączanie obrazów (będzie można więc nie tylko przekazywać pytanie tekstowe, ale również podawać dane graficzne). Co więcej, podczas chatu można zmienić ton i styl wypowiedzi Barda, korzystając z pięciu opcji dostosowania odpowiedzi: „prostsza”, „dłuższa”, „krótsza”, „bardziej profesjonalna” i „bardziej swobodna”. Dostępne są ponadto cztery nowe funkcje. Chodzi o tzw. przypinanie „promptów” (co pozwala wrócić do archiwalnych konwersacji), organizowanie i edytowanie chatów. Google wprowadza ponadto opcję eksportowania kodu (Python) do różnych narzędzi (Replit, czy Google Colab). Poza tym wdrożono usługę udostępnianie odpowiedzi innym osobom (dzięki linkom można dzielić się pomysłami i twórczością ze znajomymi). A na tym nie koniec, bo z botem od Google będzie można rozmawiać po polsku – system AI rozumie polską mowę i w ten sposób (audio) również może odpowiadać.
Jak zacząć używać Google Bard?
Od 13 lipca dostępna jest strona bard.google.com. Można na nią wejść na komputerze lub telefonie komórkowym. Następnie trzeba wprowadzić pytania, wpisując je lub używając przycisku mikrofonu do wprowadzania polecania głosowego.
Czytaj więcej
Jack Krawczyk, Szymon Sidor, Wojciech Zaremba, Łukasz Kaiser i Jakub Pachocki – te nazwiska warto zapamiętać. To nasi rodacy prowadzą świat ku rewolucji AI.
Jak tłumaczą w centrali Google, Bard „łączy całą dostępną wiedzę z kreatywnością charakterystyczną dla dużych modeli językowych”. Smaczku tej technologii dodaje fakt, że za tym przełomowym rozwiązaniem stoi Polak. Mowa o Jacku Krawczyku, który jest trenerem uczenia maszynowego, badaczem Google i szefem Barda. Jak tłumaczy nam, bot ten jest wciąż na wczesnym etapie i wskazuje, że to eksperyment. Google chce sprawdzić w jaki sposób ludzie „obcują” z generatywną AI.
Projekt ten trafił pod lupę unijnych organów odpowiedzialnych za ochronę danych osobowych. Dostał jednak „zielone światło”. Krawczyk tłumaczy nam, że kluczem dla rozwoju takich modeli sztucznej inteligencji są transparentność, możliwość wyboru i kontrola. – Przyjęliśmy odpowiedzialne podejście, bo wierzymy, że czeka nas wieloletni proces tworzenia tego typu pomocnych technologii. Stąd oczywiście współpracujemy z różnymi organami ds. prywatności w całej Europie, choćby z irlandzkim regulatorem. Pokazaliśmy DPC (Data Protection Commission – urząd ds. ochrony danych) jak działa ta technologia - chcieliśmy być pewni, że sposób, w jaki wprowadzamy ją na rynek w Europie, jest zgodny z przepisami. A zatem to jest ta przejrzystość, o której wspomniałem. Każdy rejestrujący się w Bardzie zostaje zanonimizowany, usuwamy wszelkie dane osobowe, które są używane do ulepszania tego produktu. Ale jednocześnie użytkownik zachowuje wybór i decyduje, czy chce uczestniczyć w tym procesie – tłumaczy nam szef Barda.