Wojna za naszą wschodnią granicą, konflikt w Izraelu i ogólnoświatowe napięcie, które może skutkować eskalacją kolejnych napięć, sprawiają, że ruszył swoisty innowacyjny wyścig zbrojeń. Militarne technologie znalazły się w centrum zainteresowania, a wszystkie armie zaczynają szukać przewag w nowatorskich rozwiązaniach. Pewnego rodzaju polem testowym stała się Ukraina. Do walki z rosyjskim najeźdźcą wypuszczane są coraz bardziej pomysłowe maszyny. I właśnie kolejna z takich zabójczych nowinek zawitała na froncie.
Zabójcze „zabawki”
Ukraińskie wojsko wypuściło przeciwko wrogom roboty własnej konstrukcji, które potrafią w sposób autonomiczny lub zdalnie sterowane przez operatora przemieścić się na odległość ok. 6 km. Co więcej, są w stanie transportować miny przeciwpancerne i ładunki wybuchowe, by detonować je w pobliżu wyznaczonych celów. Roboty-kamikadze, nazywane Ratel S, poruszają się na czterech kołach, nawet w trudnym terenie. Choć wyglądają jak zabawkowe sterowane pojazdy, są zabójczo niebezpieczne – atakują z precyzją wozy opancerzone i stanowiska Rosjan, pozostawiając zgliszcza.
Czytaj więcej
Nowy materiał wytrzymał podczas testów temperatury do 4 tys. stopni Celsjusza, nie topiąc się ani nie odkształcając. Może być zastosowany w samolotach hipersonicznych i broni rakietowej. Informacje o chińskim sukcesie wzbudziły niepokój w Ameryce.
Za naziemnym dronem stoją inżynierowie z Brave1 – ukraińskiego klastra technologii wojskowej. Opracowana przez nich konstrukcja to w praktyce elektryczna platforma, potrafiąca poruszać się z prędkością blisko 25 km/h. Na jednym ładowaniu jest w stanie poruszać się przez dwie godziny. Odległość między operatorem a maszyną może sięgać 6 km (steruje się nią za pomocą specjalnych dżojstików, a obraz poruszającego się pojazdu transmituje śledzący go dron). Ale robot-kamikadze może też wejść w tzw. tryb czuwania, by wyczekać na potencjalną ofiarę i dopiero wówczas doprowadzić do eksplozji. Mychajło Fedorow, ukraiński minister transformacji cyfrowej, poinformował ostatnio, że Ratel S przeszedł już wszystkie testy w terenie i teraz wprowadzany jest do masowej produkcji. Tym samym Ukraińcy zaczynają wybijać się na czoło owej militarnej rewolucji – od momentu inwazji Rosji wdrożyli już wiele innowacyjnych broni, w tym bezzałogowce zrzucające bomby czy morskie drony. Eksperci zauważają, że zaletą takich rozwiązań jak Ratel S jest brak potrzeby narażania życia żołnierzy. A przy tym takie roboty-kamikadze są stosunkowo proste i tanie w produkcji.
Oszczędne cztery łapy
Z pewnością droższe, ale i znacznie bardziej zaawansowane technologicznie są maszyny zbliżone wyglądem do popularnych robopsów od Boston Dynamics. Te czworonożne boty też eliminują konieczność wysyłania żołnierzy na pole bitwy, choć i same nie wykonują samobójczych misji. Mowa choćby o chińskim Unitree Go1, nazywanym również robokozą. Maszyna, wbrew pozorom, nie jest wcale aż tak kosztowna. Podstawowy model urządzenia można kupić w sieci za 2,7 tys. dol., a to ponaddwudziestrokrotnie taniej niż zakup Spota, najbardziej znanego robota tego typu (produkcji Boston Dynamics). Chińskiego czworonoga można wyposażyć w dowolną broń, w tym karabiny maszynowe. Ale potencjał ma on znacznie większy.