Materiał powstał we współpracy z firmą Siemens
Ostatnie lata poddały nas wielkiej próbie – wszystkich, obywateli, całą polską gospodarkę i poszczególne branże, w tym firmy produkcyjne. Pierwszym odruchem przedsiębiorców (po zapanowaniu nad lękiem i zabezpieczeniu ciągłości produkcji) była chęć uodpornienia się na podobne zjawiska w przyszłości.
Myśl ta jest bardzo słuszna, zakłada bowiem występowanie kolejnych „czarnych łabędzi” – taka już ich natura, że pojawiają się mniej lub bardziej niezapowiedziane, a ich skutki pozostają do ostatniej chwili niewyobrażalne. Jedyne, czego możemy być w ich przypadku pewni, to pojawienie się zakłóceń i zmiany. Jak więc uodpornić się na nieznane? Jak się zabezpieczyć?
Rozwiązanie na receptę
Wydaje się, że rozwiązanie dla firm produkcyjnych jest podane na tacy. Tacy, która nazywana jest „transformacją cyfrową”. Albo „digitalizacją”. Względnie „Industry 4.0” – określeń jest wiele. Z doświadczenia wiemy, jak bardzo potrzebne jest wyjaśnienie, co się właściwie kryje za tymi pojęciami.
Zrozumienie natury digitalizacji jest kluczowe dla przedstawicieli firm przemysłowych. Wskazuje na czynniki, które mogą je wzmocnić, zabezpieczyć przed kolejnymi wahnięciami rynku. Bardzo ważne jest jednak, by wiedzieć, w jaki sposób technologia może faktycznie przyjść im z pomocą. Bo to potrzeby są tutaj kluczowe, a nie gotowe, uniwersalne rozwiązania. Takie nie istnieją. Redukcja digitalizacji do wdrożenia wybranych, popularnych rozwiązań technologicznych wyklucza prawdziwą transformację cyfrową. Nie chodzi bowiem o doraźne „ulżenie w bólu”, w nierzadko kosztowny sposób. W przypadku skutecznej transformacji cyfrowej ważne jest rozpoznanie źródła problemów i zbudowanie długofalowej odporności.