Rosyjski Jobs, który się władzy nie kłania

Kreml nie lubi Pawła Durowa, współtwórcy najpopularniejszego w Rosji portalu społecznościowego VKontakte i właściciela komunikatora Telegram.

Publikacja: 02.12.2019 21:11

Rosyjski Jobs, który się władzy nie kłania

Foto: TechCrunch

Wypowiedź Rosjanina, która wybrzmiała w ostatnim tygodniu, nie jest jego pierwszą krytyką popularnego komunikatora należącego do Facebooka. – WhatsApp nie tylko nie chroni waszej korespondencji; ta aplikacja jest stale wykorzystywana jako koń trojański śledzący wasze fotografie i komunikaty, które nie mają związku z komunikatorem – mówił Durow w swoim Telegram-kanale.

Durow przyznał, że wszystkie komunikatory, w tym jego Telegram, są podatne na wycieki danych, ale to, czego się dopuszcza WhatsApp, nie wytłumaczy się „problemami technicznymi”. Zdaniem Rosjanina zarówno WhatsApp, jak i macierzysty Facebook, są gotowe podzielić się posiadanymi informacjami z każdym, kto twierdzi, że pracuje dla rządu.

CZYTAJ TAKŻE: Rosyjski komunikator Telegram może zatopić Macrona. Kto za nim stoi?

Oczywiście Durow jest sam biznesmenem, a jego Telegram jest na razie na czwartej pozycji wśród najpopularniejszych komunikatorów w Rosji. WhatsAppa używa 83 proc. Rosjan, Vibera – 61 proc., Skype (53 proc.), a Telegram 40 proc. Jednak eksperci są zgodni, że dbałość o bezpieczeństwo użytkowników to jedna z przewag Telegramu nad podobnymi aplikacjami.

Durow nie tylko szczególną wagę przywiązuje do bezpieczeństwa swoich produktów, ale też pokazał, że potrafi w imię tego bezpieczeństwa samemu wystawić się na niebezpieczeństwo.

FSB nie lubi odmowy

Pięć lat temu 30-letni wówczas Paweł Durow ogłosił publicznie, że 13 grudnia 2013 r. Federalna Służba Bezpieczeństwa zażądała od kierownictwa największego serwisu społecznościowego Rosji – VKontakte, który ma dużo więcej użytkowników niż rosyjski Facebook i Instagram, danych i korespondencji organizatorów grupy Euromajdan z Ukrainy.

Durow, który był współzałożycielem sieci i jej dyrektorem generalnym, odmówił. Wyjaśnił, że jurysdykcja Rosji nie obejmuje ukraińskich użytkowników. Dodał, że byłoby to nie tylko złamanie prawa, ale i zaufania milionów użytkowników sieci na Ukrainie.

Po ogłoszeniu tych rewelacji Durow nie czekał, aż FSB zapuka do jego willi, tylko w kwietniu opuścił Rosję. – W tym kraju nie jest możliwe prowadzenie biznesu internetowego. Boję się, że nie ma dla mnie drogi powrotnej. Szczególnie po tym, jak publicznie odmówiłem współpracy z władzami – mówił w wywiadzie dla portalu TechCrunch.

CZYTAJ TAKŻE: Kreml powoli zamyka dostęp do internetu

Dziś Paweł Durow ma także obywatelstwo karaibskiego podatkowego raju St. Kitts & Nevis, który od 2018 r. sprzedaje paszporty każdemu, kto zainwestuje na wyspach co najmniej 200 tys. dol. Dla Durowa dysponującego majątkiem ocenianym w minionym roku przez magazyn „Forbes” na 1,7 mld dol., nie był to duży wydatek.

20-letni magister

Paweł Durow pochodzi z rodziny bardzo uzdolnionej. Ojciec Walerij to wybitny filolog klasyczny z Leningradu, autor wielu prac w tej dziedzinie. Matka Albina także wykładała na uniwersytecie leningradzkim.

Starszy brat Nikołaj (1980 r.) jest wybitnym matematykiem i informatykiem, wielokrotnym laureatem nagród rosyjskich i zagranicznych. Dwa razy był mistrzem świata studentów w programowaniu i nic dziwnego, że to właśnie on od początku odpowiadał za stronę techniczną sieci społecznościowej VKontakte.

Sieć to pomysł Pawła i choć nazywa się go „rosyjskim Zuckerbergiem”, to bardziej może kojarzyć się ze Steve’em Jobsem i to nie tylko dlatego, że jest wegeterianinem. Paweł Durow nie ma technicznego wykształcenia. Jest, podobnie jak ojciec, filologiem i poliglotą. Ma jednak głowę pełną idei, do których potrafi przekonywać innych ludzi.

CZYTAJ TAKŻE: Rosyjski Telegram pozwala na kasowanie wiadomości. Także na cudzych urządzeniach

Jako dziecko był tak zdolny, że po powrocie z Turynu, gdzie przez kilka lat pracował ojciec, nie poszedł do zwykłej szkody, ale do Gimnazjum Akademickiego w St. Petersburgu – szkoły dla wybitnie uzdolnionych dzieci. Nauczył się tam m.in. czterech języków obcych.

W wieku 11 lat zainteresował się informatyką i wiele razy włamywał się do szkolnych komputerów, m.in. umieszczając na stronach zdjęcia nielubianych nauczycieli. Szkołę skończył z wyróżnieniem.

Studiował filologię angielską. Za swoje osiągnięcia naukowe i wkład w życie studenckie otrzymał m.in. stypendium prezydenta Rosji. Był w grupie studentów o najwyższym IQ i zdolnościach przywódczych. Zwyciężał w olimpiadach informatycznych i lingwistycznych. Studia skończył w wieku 20 lat.

Jeszcze w czasie studiów stworzył kilka internetowych projektów, w tym bibliotekę elektroniczną swojej uczelni oraz platformę wymiany studenckich idei i poglądów. Szybko doszedł jednak do wniosku, że pseudonimy i awatary używane przez uczestników platformy powodują, że w sieci nawet ludzie, którzy siedzą obok siebie na wykładach, nie mogą się rozpoznać.

Jest liberałem, który zachował w sobie wrażliwość na potrzeby innych, a za natchnienie uznaje Ernesto Che Guevarę i Steve’a Jobsa

Wtedy właśnie znajomy, który wrócił z USA, pokazał mu pewien projekt internetowy dla studentów. Nazywał się Facebook. Było tam to, czego brakowało platformie Durowa – prawdziwe imiona, nazwiska i fotografie w profilach.

Durow stworzył podobną sieć w Rosji, nazwał ją najpierw Student.ru, ale szybko zmienił na VKontakte. „Wcześniej czy później wszyscy stajemy się absolwentami” – tłumaczył. Najpierw sieć była dostępna tylko na zaproszenia. Kiedy w końcu 2006 r. Durow ją otworzył, w ciągu kilku dni użytkowników było już ponad 2 tys. Dlaczego? Durow ogłosił konkurs. Kto przyciągnie do sieci więcej użytkowników, wygra najnowszego iPoda.

Po dwóch latach, w 2008 r., liczba użytkowników serwisu przekroczyła 20 mln, nie tylko z Rosji, ale też Ukrainy, Białorusi, Kazachstanu itd. W 2012 r. było ich już 140 mln.

Pomimo wielu propozycji Durow nie sprzedał VKontakte, ale znalazł inwestorów i rozwijał projekt. Ale na tym nie poprzestał. Wraz z innym gigantem rosyjskiego internetu – Jurijem Milnerem i jego DST Global – uruchomili projekt charytatywny Start Fellows skierowany do startupów. Zwycięzcy organizowanych konkursów otrzymywali po 25 tys. dolarów na rozwój. Durow podarował też 1 mln dol. na rozwój Wikipedii.

Telegram kontra Kreml

Rosyjskie władze nie zapomniały o Durowie. Został oskarżony o czynną napaść na policjanta (sprawę ostatecznie umorzono z braku dowodów w 2014 r.). Potem zaczęły się kłopoty z największym akcjonariuszem mniejszościowym serwisu (48 proc.) United Capital Partners. Fundusz ten twierdził, że decyzje Durowa i Mail.ru „nie są w interesach VKontakte”, i groził sądem.

Na początku 2014 r. Paweł Durow przestał być akcjonariuszem, sprzedając pakiet 12 proc. akcji przyjacielowi Iwanowi Tawrinowi.

CZYTAJ TAKŻE: Kreml uderza w lidera rosyjskiego internetu. Miliardowe straty

Durow skupił na innym przedsięwzięciu – komunikatorze Telegram. Serwis stworzył z bratem Nikołajem, który zaprojektował technologię szyfrowania korespondencji MTProto.

W 2015 r. Kreml zaczął przebąkiwać o zakazie korzystania z Telegramu na terenie Rosji. „Telegram nie wydawał i nie będzie wydawać prywatnych danych użytkowników i kluczy szyfrowania osobom trzecim. Komunikator jest popularny wśród dziesiątków milionów użytkowników na dziesiątkach rynków i groźba zablokowania na jednym czy dwóch nie wpłynie na politykę bezpieczeństwa” – pisał Durow w grudniu 2015 r.

Obywatel świata

Durow nigdzie nie mieszka na stałe. Podróżuje z grupą współpracowników po świecie; zatrzymuje się na dwa–trzy tygodnie w różnych miastach – Paryżu, Singapurze itp., pracuje tak nad rozwojem Telegramu. „Teraz jestem bardzo szczęśliwy, żyjąc bez własności i będąc obywatelem świata” – pisał.

Oczywiście z tą własnością to nie do końca tak. Jednak w odróżnieniu od innych rosyjskich bogaczy Durow doszedł do wszystkiego własną pracą i potrafi się dzielić pieniędzmi.

Jest liberałem, który zachował w sobie wrażliwość na potrzeby innych, a za natchnienie uznaje Ernesto Che Guevarę i Steve’a Jobsa. Nie boi się mówić prawdy w oczy. W Dniu Zwycięstwa 9 maja napisał: „Tak Stalin wygrał z Hitlerem prawo do represjonowania narodów ZSRR”. A kiedy rzucili się na niego oburzeni rosyjscy publicyści, jego przyjaciel przypomniał, że dziadek Durowa przewalczył w Armii Czerwonej całą wojnę, a potem trafił na lata do gułagu bez sądu.

CZYTAJ TAKŻE: Rosja szykuje kaganiec na internetowych gigantów

Dwa lata temu Paweł Durow wyliczył rzeczy, z których zrezygnował, gdyż negatywnie wpływają na świadomość człowieka. Jest to alkohol, mięso zwierząt, pigułki i wszelkie produkty farmaceutyczne, nikotyna i inne substancje odurzające, kawa, czarna i zielona herbata, napoje energetyzujące, fast foody, cukier, napoje gazowane; telewizja i jej odpowiedniki. Czy świat docenia jego postawę? W 2018 r. Paweł Durow został laureatem nagrody Związku Dziennikarzy Kazachstanu za „pryncypialne stanowisko przeciwko cenzurze i mieszaniu się państwa w swobodną korespondencję obywateli w internecie”.

Wypowiedź Rosjanina, która wybrzmiała w ostatnim tygodniu, nie jest jego pierwszą krytyką popularnego komunikatora należącego do Facebooka. – WhatsApp nie tylko nie chroni waszej korespondencji; ta aplikacja jest stale wykorzystywana jako koń trojański śledzący wasze fotografie i komunikaty, które nie mają związku z komunikatorem – mówił Durow w swoim Telegram-kanale.

Durow przyznał, że wszystkie komunikatory, w tym jego Telegram, są podatne na wycieki danych, ale to, czego się dopuszcza WhatsApp, nie wytłumaczy się „problemami technicznymi”. Zdaniem Rosjanina zarówno WhatsApp, jak i macierzysty Facebook, są gotowe podzielić się posiadanymi informacjami z każdym, kto twierdzi, że pracuje dla rządu.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Biznes Ludzie Startupy
Roboty z Polski zyskają sztuczną inteligencję. Już wypierają amerykańską konkurencję
Biznes Ludzie Startupy
Latające elektryki polecą znad Wisły? Polska firma chce zbudować fabrykę
Biznes Ludzie Startupy
Dostarczą dania o połowę tańsze. Polskie start-upy łączą siły, by ratować żywność
Biznes Ludzie Startupy
Polska sztuczna inteligencja ma wesprzeć kulejącą amerykańską edukację
Biznes Ludzie Startupy
Estońska bestia zamierza zadomowić się nad Wisłą. Duża zmiana w car-sharingu