Już niemal co drugi Polak kupuje odzież w sieci. Więcej wybiera tylko sklepy w centrach handlowych, a te kanały coraz mocniej zarówno konkurują, jak i się uzupełniają. Najczęściej ubrania w necie kupują wsie i małe miasta.
Internet jako miejsce kupowania ubrań wygrywa zdecydowanie z bazarami, mocnym punktem w polskich zwyczajach zakupowych w wielu kategoriach, odzieży również. Jak wynika z badania CBRE, e-zakupy ubrań są oczywiście popularne wśród młodych konsumentów, 57 proc. w grupie 25–34 lata kupuje w ten sposób, ale wśród tych w wieku 35–44 lata liczba wskazań jest taka sama.
CZYTAJ TAKŻE: Polacy ubrani online
Pod względem miejsca zamieszkania zakupy online są hitem w miastach do 20 tys. mieszkańców – 53 proc. osób kupuje tam online, na wsi też wysoko – 51 proc. W dużych miastach i aglomeracjach liczba spada poniżej 50 proc.
– Internet zmienia podejście do handlu, nasza grupa własne sklepy chce otwierać raczej w dużych miastach, gdzie nowych centrów brakuje. Jeśli chodzi o mniejsze, to rozwijamy nasz projekt franczyzowy, aby również w takich lokalizacjach się pojawiać – mówi Grzegorz Pilch, prezes VRG, z markami Vistula, Wólczanka i Deni Cler. – Internetu nie da się ignorować, choć wiąże się z wyzwaniami, np. klienci inaczej oceniają promocje w stosunku do tego, gdy ofertę przedstawi im pracownik w salonie. Mimo niższych marży sprzedaż rośnie, w Wólczance już w tym roku ok. 40 proc. sprzedaży to online i będzie to nasza pierwsza marka, która za rok, dwa więcej sprzeda w ten sposób niż w stacjonarnych sklepach – dodaje.
CZYTAJ TAKŻE: Na zakupy w sieci ze zdjęciem
Mimo szybkiego wzrostu roli e-zakupów nadal w odzieży karty rozdają sklepy w centrach handlowych, które łatwo zdobytej pozycji nie oddadzą. Według Colliers International na koniec III kwartału 2019 r. w Polsce działało 517 takich obiektów o powierzchni ponad 12,1 mln mkw. W budowie znajduje się obecnie 432,5 tys. mkw.
Co trzeci Polak wskazał, że co najmniej raz w miesiącu udaje się do centrum po odbiór zamówionych przez internet ubrań
Z badania CBRE wynika, że wciąż dwóch na trzech Polaków na zakupy modowe wybiera się do centrum. Dodatkowo widać, że nawet ci kupujący online od kanału stacjonarnego się nie odcinają.
– Co trzeci Polak wskazał, że co najmniej raz w miesiącu udaje się do centrum po odbiór zamówionych przez internet ubrań. Klienci, którzy dokonują zakupów w modelu click & collect, są szczególnie wartościowi jako konsumenci – mówi Magdalena Frątczak, szefowa sektora handlowego CBRE. – Jak wskazują dane Revo z Wielkiej Brytanii, aż 60 proc. z nich, odbierając towar, decyduje się na zakup dodatkowych produktów. To oznacza, że w ogólnym rozrachunku ta grupa konsumentów zostawia w sklepie więcej niż „tradycyjny” klient – dodaje.
CZYTAJ TAKŻE: Kiedy kupujemy w necie? Najnowsze dane mogą zaskakiwać
Sklepy stacjonarne tracą nie tylko z powodu zakupów internetowych, ale też spadku ruchu w centrach handlowych w Polsce. Oczywiście z trendem tym lepiej radzą sobie duże galerie, mniej odczuwające utratę handlowej niedzieli, nadal w ten dzień pracują z częścią usługową. Małe galerie takiej opcji nie mają, stąd spadki są u nich głębsze.
Kupujący w sieci mają też swoje zwyczaje związane z częstotliwością kupowania, niezależnie od kategorii.
– Sprzedaż rozkłada się dość równomiernie na dni tygodnia. Niemniej możemy wyodrębnić trzy dni z nieco zwiększoną liczbą transakcji – poniedziałek, wtorek i niedziela – mówi Jakub Jasiński, dyrektor ds. e-commerce CCC. – Jest to częściowo związane z komunikacją do naszych klientów, a częściowo pochodną zachowań konsumenta. Pod kątem godzinowym dostrzegamy, że nasi klienci bardziej aktywizują się w godzinach wieczornych – dodaje.
CZYTAJ TAKŻE: Levi’s i Google wprowadzają na rynek inteligentną kurtkę
Możliwości handlu stacjonarnego nie ma też co zupełnie przekreślać, ponieważ firmy internetowe również wychodzą do niego z ofertą. Zalando, czyli największy internetowy sprzedawca odzieży w Europie, ma już osiem outletów w Niemczech.
– Dzięki formule wyprzedażowej Zalando wychodzi naprzeciw oczekiwaniom szerokiego grona odbiorców – podaje biuro prasowe firmy. – Outlety obejmują artykuły z poprzednich sezonów, o ograniczonych rozmiarach lub takie, w których występują niewielkie wady. Do końca 2021 r. planowane jest otwarcie pięciu kolejnych outletów, m.in. w Monachium i Norymberdze – dodaje.
Zalando nie wyklucza podobnych inwestycji w innych krajach, ale nie podaje, w których.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętę digitalizację, fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Rozpowszechnianie niniejszego artykułu możliwe jest tylko i wyłącznie zgodnie z postanowieniami "Regulaminu korzystania z artykułów prasowych" [Poprzednia wersja obowiązująca do 30.01.2017]. Formularz zamówienia można pobrać na stronie www.rp.pl/licencja.