Po bankructwie Goclever polskie marki mają problem

Mimo kilkunastu lat na rynku, operacji w wielu krajach i szerokiej oferty, firma Goclever znalazła się w likwidacji. Co z innymi polskimi graczami na rynku elektroniki użytkowej?

Publikacja: 30.07.2019 18:19

Po bankructwie Goclever polskie marki mają problem

Foto: Bloomberg

O marce Goclever zrobiło się głośno, gdy w 2012 r. jej tablety w cenie 369 zł – wówczas najniższej na rynku – podbiły sieć sklepów Biedronka. Wyprzedawały się na pniu, poszło co najmniej kilkanaście tysięcy sztuk, więc szybko w sieciach handlowych pojawiały się oferty innych rodzimych marek. Nie producentów, ponieważ wówczas firmy stawiały na import produktów z Chin, które były tylko oznaczane ich marką. Dzięki temu nie musiały inwestować w kosztowne prace nad nowymi rozwiązaniami, rozwijały tylko dystrybucję w Polsce, ale także w innych krajach.

Od tabletu do drona

Spółka miała także wpadki, jak choćby głośny projekt Zoom.me Goclever z Mateuszem Kusznierewiczem. Mocno promowany, był po prostu interaktywną ramką na zdjęcia, ale nie sprzedażowym hitem.

""

cyfrowa.rp.pl

Goclever jak inne polskie firmy działające w tym segmencie – TelForceOne (myPhone), Modecom, Lark, Manta czy Lechpol (Kruger & Matz) – od sprzętu mobilnego szła w kolejne kategorie, jak małe AGD, drony, a nawet e-rowery. W najlepszych dla nich latach polskie marki kontrolowały 20–30 proc. rodzimego rynku smartfonów, w tabletach były nawet liderem, wchodziły też w wiele innych segmentów.

CZYTAJ TAKŻE: Zbankrutowała znana polska firma z branży elektroniki użytkowej

W prawdopodobnie najlepszym dla firmy 2013 r. Goclever zwiększył przychody o niemal 67 proc., do ponad 200 mln zł. Firma nadal chciała szybko rosnąć, by w 2017 r. osiągnąć poziom 1 mld zł sprzedaży. Było jednak coraz gorzej, a Goclever obecnie przeprowadza upadłość likwidacyjną. „Dążymy do znalezienia rozwiązania umożliwiającego realizację napraw gwarancyjnych i pogwarancyjnych w najbliższym czasie” – podaje firma, zaznaczając, że produkty, które zostały naprawione przed datą ogłoszenia upadłości, zostaną odesłane do klientów w najbliższych dniach. Te, które nie zostały naprawione, zostaną odesłane do właścicieli bez naprawy, a właściciele mogą zgłaszać roszczenia.

Kupić jak najtaniej

Powodów takiego finału było wiele. – Rynek się nasycał, marki chińskie same weszły na nasz rynek i się promowały, a jeśli ktoś chciał kupować jak najtaniej, mógł korzystać z AliExpress czy innych serwisów – mówi jeden z dystrybutorów.

W najlepszych dla nich latach polskie marki kontrolowały 20–30 proc. rodzimego rynku smartfonów, w tabletach były nawet liderem

Jak mówi Wioletta Batóg, rzecznik sieci Media Markt, udział produktów pod polskimi markami jest dziś w asortymencie sieci marginalny.

– Stawiamy na najlepsze marki i atrakcyjne ceny, produkty mniej znanych producentów zawsze stanowiły margines naszej oferty. Liczy się również innowacyjność i efektywna logistyka dostaw – twierdzi Michał Mystkowski, rzecznik Media Expert. – Niestety, nie wszystkie firmy są w stanie spełnić standardy, których oczekujemy w imieniu naszych klientów. To oni decydują o tym, czy marka odniesie sukces czy nie – dodaje.

CZYTAJ TAKŻE: Skok przychodów Huawei. Czy sankcje nie działają?

W smartfonach rodzime marki już się w zasadzie nie liczą – według ostatnich i nieoficjalnych danych liderem jest Samsung z kilkunastopunktową przewagą w ujęciu wartościowym nad chińskim Huawei. Trzecią pozycję w tym ujęciu zajmuje Apple.

Walka o rynek

Upadek Goclever wpływa na innych graczy. – Każdy biznes jest obarczony pewnego rodzaju ryzykiem. Firmy takie jak nasza mają coraz więcej wyzwań. A największym z nich wydaje się sam polski konsument, który zachłysnął się tanimi produktami z AliExpress czy produktami zagranicznych marek, nie doceniając tego, co mają do zaoferowania polskie firmy. Zatrudniamy ponad 350 osób w kraju, by wprowadzać takie produkty i usługi, które konsument doceni – mówi Michał Leszek, dyrektor marketingu i członek zarządu w Lechpol Electronics.

CZYTAJ TAKŻE: Polska przestała być zieloną wyspą smartfonów

Niestety, upadek Goclever w tym nie pomaga, bo stawia w złym świetle wszystkie firmy. – W tym wypadku mówi się bardzo dużo o złym serwisie, czyli elemencie, w który my od dłuższego czasu staramy się inwestować i rozwijać – dodaje.

– Mamy własne call center oraz inżynierów, którzy mają znaczący wpływ na jakość i ostateczny kształt produktu i którzy na co dzień zajmują się usterkami – dodaje Michał Leszek.

O marce Goclever zrobiło się głośno, gdy w 2012 r. jej tablety w cenie 369 zł – wówczas najniższej na rynku – podbiły sieć sklepów Biedronka. Wyprzedawały się na pniu, poszło co najmniej kilkanaście tysięcy sztuk, więc szybko w sieciach handlowych pojawiały się oferty innych rodzimych marek. Nie producentów, ponieważ wówczas firmy stawiały na import produktów z Chin, które były tylko oznaczane ich marką. Dzięki temu nie musiały inwestować w kosztowne prace nad nowymi rozwiązaniami, rozwijały tylko dystrybucję w Polsce, ale także w innych krajach.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Gadżety
Najdziwniejszy pojazd świata jest sterowany myślami. Sposób na zatłoczone miasta?
Gadżety
Apple szykuje rewolucyjną zmianę. Nadciąga składany iPhone
Gadżety
Sprzedaż pecetów wystrzeli. A ceny? Pojawił się potężny bodziec
Gadżety
Oto nowinki technologiczne, które mają podbić świat. Rusza CES 2024
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Gadżety
Zmieniają się przyciski w klawiaturach. „Przełomowy moment w historii Windows"