Pandemia COVID-19 zadała potężny cios światowej branży rozrywkowej – premiery najnowszych filmów zostały wstrzymane, podróże anulowane, a parki rozrywki i hotele zamknięte na cztery spusty. Cierpi na tym bardzo Walt Disney Company, właściciel popularnego studia filmowego, a także sieci hoteli i Disneylandów zlokalizowanych w Europie, Stanach Zjednoczonych i Azji.
CZYTAJ TAKŻE: Olbrzymi sukces Disney+. Goni Netfliksa
Firma ogłosiła właśnie, że rozpoczyna radykalne cięcia wydatków i od bieżącego tygodnia przestanie wypłacać wynagrodzenia aż 100 tys. pracowników, czyli niemal połowie swojej załogi. Jak szacuje „Financial Times”, decyzja ta pozwoli korporacji zaoszczędzić do 500 mln dol. miesięcznie.
Walt Disney Company przekonuje jednak, że nie zostawi swoich pracowników na lodzie i będzie dalej zapewniać im pełny pakiet świadczeń zdrowotnych. Zachęca także osoby na bezpłatnych zwolnieniach, by ubiegały się o zasiłek uwzględniony w pakiecie stymulacyjnym na 2,2 bln dol. wprowadzonym pod koniec marca przez administrację Donalda Trumpa.
Cięcia już wcześniej dotknęły także kadrę zarządzającą. Już w marcu Walt Disney Company poinformował, że prezes korporacji Bob Iger nie będzie przyjmował żadnego wynagrodzenia w trakcie pandemii, z kolei pensja dyrektora generalnego Boba Chapeka zostanie zredukowana o 50 proc. Bob Iger jest jednym z najlepiej opłacanych prezesów w branży rozrywkowej i w ubiegłym roku zainkasował 47,5 mln dol.