Szef Acer Polska: Kryzys sprzyja biznesowi, laptopów będzie brakować

Kto nie kupił laptopa w IV kwartale br., będzie miał trudność, by zrobić to w I kwartale. Fabryki pracują na 100 proc., ale ich moce są ograniczone, brakuje komponentów – przestrzega Łukasz Łopuszyński, country manager Acer Polska.

Publikacja: 29.12.2020 09:28

Szef Acer Polska: Kryzys sprzyja biznesowi, laptopów będzie brakować

Foto: Shutterstock

Czy kryzys wywołany przez pandemię koronawirusa dla Acer okazał się przekleństwem czy zbawieniem?

Łukasz Łopuszyński: Analiza tego w ten sposób może być kontrowersyjna. Zdaję sobie sprawę, że wiele firm, zwłaszcza małych, z branż dotkniętych pandemią, znalazło się w bardzo trudnej sytuacji. Z drugiej strony nie ma co ukrywać, że niektórym biznesom, w tym naszemu, ten kryzys sprzyjał. Lockdown, zdalna nauka i praca – to wszystko sprawiło, że notowaliśmy imponujące wzrosty popytu na sprzęt, głównie na komputery mobilne, monitory, akcesoria. Z nieustającymi wzrostami sprzedaży mamy do czynienia właściwie od II kwartału br.

Ich skala musi być potężna, skoro na rynku brakuje urządzeń.

""

Łukasz Łopuszyński – country manager Acer Poland

cyfrowa.rp.pl

To prawda. Biorąc pod uwagę, że rynek PC w 2019 r. był słaby, popyt spadał, a na początku br. wydłużony chiński Nowy Rok i epidemia spowodowały zamknięcie wielu fabryk, podaż nie była dostosowana do boomu po stronie popytu. W efekcie sprzedawał się każdy sprzęt, który dostarczyliśmy na rynek. I właściwie wciąż tak jest. Popyt na laptopy wzrósł ilościowo o 70 proc., a pod względem wartościowym sprzedaż skoczyła o 87 proc.

Jak wpłynie to na wasze wyniki? Będzie sukces?

Nasze przychody w 2020 r. wzrosły o 50 proc., nieznacznie poprawiła się też rentowność. Trudno mówić jednak o sukcesie. Sukces to coś, na co ma się wpływ, co uda się wypracować. W tym przypadku rynek rósł samoistnie. Wszystkie firmy z branży notowały wzrosty. W laptopach zajmujemy 4. miejsce na polskim rynku, z 14-proc. udziałem. W III kwartale w monitorach byliśmy liderem. Proszę jednak pamiętać, że wielkość sprzedaży definiowana jest przez dostępność towaru. A z tym jest problem. W praktyce wygląda to dziś tak, że kto ma towar, ten jest w stanie podkręcać wynik. Tyle że po sprzęt i podzespoły w fabrykach ustawia się kolejka chętnych z całego świata.

Jak duże są niedobory względem popytu? Część ekspertów mówi, że w Polsce brakuje 100 tys. laptopów, które sprzedałyby się na pniu.

I myślę, że się nie mylą. Podaż jest daleko w tyle za popytem. Producenci, dostawcy, dystrybutorzy – właściwie nikt nie był przygotowany na tę sytuację. Jeszcze w I kwartale 2020 r. sprzedaż komputerów nie wyglądała perspektywicznie. Dopiero II kwartał przyniósł prawdziwy armagedon. Gdy na początku br. epidemia zalała Włochy, zdumieni obserwowaliśmy, jak wzrasta sprzedaż komputerów. Pojawiały się prognozy, że po pierwszym boomie rynek się uspokoi. Przewidywania nie sprawdziły się. Eksperci nie dowierzali, widząc, jak rośnie sprzedaż. Najpierw mówiono, że – po świetnym marcu i kwietniu – maj już taki nie będzie. Później, że lipiec i sierpień to wakacje, a we wrześniu, że rynek się już nasycił. I co? Miesiąc po miesiącu nie widać śladów hamowania. W październiku w Polsce kupiono o ponad 80 proc. więcej komputerów niż rok temu. Podobnie sytuacja wygląda w innych kategoriach – np. popyt na monitory, w zależności od miesiąca, rósł o 50–70 proc.

To jak w takim razie prognozować 2021 r.?

Sądzimy, że przyjdzie stabilizacja. Jednak w pierwszych miesiącach należy spodziewać się wciąż wzrostów sprzedaży. Jedno jest pewne – nadal będą występować problemy z dostępem sprzętu. Na polskim rynku konsumenckim w pierwszych trzech miesiącach 2021 r. może sprzedać się nawet 350 tys. laptopów. Kto nie kupił laptopa w IV kwartale br., będzie miał trudność, by zrobić to w I kwartale. Fabryki pracują na 100 proc. możliwości, ale ich moce są ograniczone, brakuje komponentów – pojawiają się kłopoty z dostępnością procesorów, kart graficznych czy paneli. Na stockach (w magazynach – red.) sprzętu jest na dwa tygodnie. Poprawa nadejdzie zapewne dopiero w II kwartale.

Taka sytuacja z pewnością powoduje, że ceny sprzętów idą w górę. Jak mocno?

To oczywiste. Może zaskoczę, ale powiem, że dobrze, że tak się dzieje. Do tej pory rynek był przeładowany towarem, a w efekcie producenci i dostawcy musieli konkurować ceną. Taka walka na obniżki wcale nie była zdrowa dla rynku. Teraz to się zmieni. Ceny poszły w górę, producenci i detaliści zwiększyli swoje marże. Liczę, że zacznie się konkurowanie jakością.

Acer jest mocny w gamingu. Nie jest tajemnicą, że przez pandemię zainteresowanie Polaków grami mocno wzrosło. Czy to był dla was dodatkowy impuls sprzedażowy?

Faktycznie komputery gamingowe sprzedają się świetnie, a dla nas to dobra informacja, ponieważ te urządzenia są droższe niż zwykłe pecety. Do końca października br. Acer w gamingowych laptopach był marką nr 3. na polskim rynku, z 24-proc. udziałem w sprzedaży. W przypadku zaś desktopów, jeśli nie weźmiemy pod uwagę popularnych tzw. składaków, a jedynie gotowe komputery tzw. A-brandów, to jesteśmy liderem. Warto jednak zauważyć, że wzrosty w tym segmencie, które notujemy, to nie tylko zasługa rosnącej popularności gier.

Jak to?

Sprzęt gamingowy sprzedaje się również dlatego, że brakuje zwykłych laptopów. Faktyczna skala boomu na takie urządzenia ze strony graczy będzie jeszcze przez pewien czas zaburzona. Zdradzę, że połowa laptopów, jakie zamówiliśmy na I kwartał 2021 r., to właśnie te gamingowe. Wzięliśmy je, ponieważ nie było wystarczającej liczby zwykłych komputerów przenośnych, a konieczne jest niwelowanie rynkowych niedoborów.

Poza tym szykujemy coś specjalnego dla graczy. Mamy w planach wypuszczenie na rynek specjalnego, gamingowego Chromebooka (lekkie, tanie laptopy z systemem operacyjnym Google Chrome, przeznaczone głównie do pracy i edukacji online – red.). To mógłby być sprzęt idealny dla gier chmurowych.

Niedawno wprowadziliście do sprzedaży własny napój energetyczny PredatorShot. Właściwie po co?

Wbrew pozorom to nie jest akcja marketingowa. Budujemy zupełnie nową gałąź biznesu. Rozwijamy popularny wśród graczy brand Predator, który chcemy monetyzować. Będzie to marka lifestyle’owa. Dotąd Predator był tylko komputerem, ale wkrótce to będzie marka nie tylko napojów dla graczy, ale też dedykowana kolekcja ubrań. Odzież z logo Predator planujemy wypuścić na rynek już w przyszłym roku.

Czy kryzys wywołany przez pandemię koronawirusa dla Acer okazał się przekleństwem czy zbawieniem?

Łukasz Łopuszyński: Analiza tego w ten sposób może być kontrowersyjna. Zdaję sobie sprawę, że wiele firm, zwłaszcza małych, z branż dotkniętych pandemią, znalazło się w bardzo trudnej sytuacji. Z drugiej strony nie ma co ukrywać, że niektórym biznesom, w tym naszemu, ten kryzys sprzyjał. Lockdown, zdalna nauka i praca – to wszystko sprawiło, że notowaliśmy imponujące wzrosty popytu na sprzęt, głównie na komputery mobilne, monitory, akcesoria. Z nieustającymi wzrostami sprzedaży mamy do czynienia właściwie od II kwartału br.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Opinie i komentarze
Dominik Skoczek: W Polsce cyfrowi giganci mają się dobrze
Opinie i komentarze
Tantiemy autorskie z internetu: jak korzyści nielicznych przekuć w sukces wszystkich
Opinie i komentarze
Od kredy i tablicy po sztuczną inteligencję. Szkoła chce być na czasie
Opinie i komentarze
Odpowiedzialne innowacje, czyli wątpliwości wokół Neuralinka i sterowania myślami
Opinie i komentarze
Prof. Ryszard Markiewicz: Można obciążyć producentów filmów wypłatami dla twórców i artystów