Patchwork, ale jednak rodzina

Tak czy inaczej – zyskamy, mówi w wywiadzie opublikowanym dziś na łamach „Parkietu” Mirosław Godlewski, prezes Netii o skutkach przejęcia GTS przez Deutsche Telekom. Rpkom.pl prezentuje pełną wersję rozmowy. Jest ona nie tylko o tym, czego w telekomach boją się inwestorzy, ale też o tym, co przeszkadza Netii w zdobywaniu klientów, trudnościach wynikających z różnorodności technologii oraz o tym, jak zarząd widzi inwestycje w sieć stacjonarną.

Publikacja: 12.04.2014 07:30

Patchwork, ale jednak rodzina

Foto: ROL

Rpkom.pl: Widzieliśmy już wyniki 2013 roku i pierwszą zapowiedź dywidendy. Czy jej wysokość może się jeszcze zmienić?

Mirosław Godlewski: – W praktyce, jako zarząd przedstawiliśmy naszą rekomendację w raporcie rocznym. Moment przedstawienia formalnej rekomendacji nadejdzie oczywiście tuż przed walnym zgromadzeniem, które w sprawie dywidendy będzie głosować. Nie słyszę jednak, ani ze strony inwestorów, ani analityków uwag co do naszej propozycji, czyli 42 groszy na akcję. To też po części znajduje odzwierciedlenie w poziomie kursu akcji. Stopa zwrotu z dywidendy kształtuje się na poziomie około 8,3 proc. patrząc na dzisiejszy kurs akcji.

A co będzie dalej. Jak długo Netia, przy obecnym modelu biznesowym, będzie mogła wypracowywać taki a nie inny poziom przepływów gotówkowych, pozwalający wypłacać wskazane 42  grosze?

– Sądzimy, że w średnim terminie Netia jest zdolna utrzymać wypłatę dywidendy na poziomie tegorocznym, czyli rzędu około 146 mln zł, nawet z potencjałem wzrostu o kilka groszy na akcję. Myślę, że dla naszych akcjonariuszy to komunikat satysfakcjonujący.  Pamiętajmy bowiem, że Netia działa w szybko zmieniającym się sektorze gospodarki. Pani pewnie chciałaby usłyszeć, czy Netia będzie w stanie wypłacać dywidendę przez 10-15 lat?

Tyle to może nie, ale przez pięć…

– Więc pytanie, co to jest średnioterminowa perspektywa? To pewnie właśnie jest 3-5 lat, w moim przekonaniu.

Chciałam teraz zadać pytanie zaczynające się od: „Biznes, który pan zostawia”, ale właściwie nie wiem, czy na 100 procent właśnie tak będzie…

– Tak. To już postanowione.

Otóż: biznes, który Pan zostawia dzieli się właściwie na dwie części. Po rynku krążą różne scenariusze dla każdej z nich. Pytanie, czy plan, który przedstawił zarząd odnośnie dywidendy pozostanie aktualny bez względu na to, który się ziści?

– Dokonując podziału na dywizje: klientów biznesowych i klientów indywidualnych, cały czas podkreślamy – i teraz też to zrobię – że ten podział ma naturę organizacyjną, a nie formalno-prawną. Nie chodzi o wyodrębnienie biznesu, a szczególnie planem nie jest wyodrębnienie go na sprzedaż. W związku z tym, aktualna jest nasza strategia. Właśnie w jej kontekście mówimy o zdolności spółki do płacenia dywidendy. Innej strategii nie znam i nie będę się w związku z tym o niej wypowiadał. Strategia Netii nie jest przy tym związana ze mną. Została wypracowana przez zarząd, przyjęta przez radę nadzorczą i w związku z tym wykracza poza stanowisko prezesa.

To zostańmy przy tym sposobie myślenia. Jeśli wewnętrzny podział na dwa segmenty B2B i B2C Netii ma prowadzić do poprawy efektywności firmy, to o realizacji jakich celów zarząd myśli? O ile mają wzrosnąć przychody, o ile spaść koszty?  Jak szybko zobaczymy te efekty?

– Tak, jak cała branża, tak i Netia cierpi na kurczące się przychody. Kiedy mówimy o poprawie efektywności, to ona niekoniecznie oznacza wzrost wartości absolutnych, czy to po stronie przychodów, czy zysków. Netia osiągnęła bardzo dobre parametry, bliskie 30 proc. marży EBITDA, wolne przepływy gotówkowe rzędu kilkunastu procent przychodów. To najlepsze parametry finansowe na rynku europejskim osiągane przez operatorów alternatywnych. Przy kurczących się o kilka procent w skali roku przychodach ta troska o utrzymanie efektywności polega na uzyskaniu odpowiedzi, jak utrzymać poziom generowanej gotówki. I o tego rodzaju poprawie efektywności  ja myślę. Nie chodzi tu przy tym o uzyskanie nagle 35-proc. marży EBITDA. To byłoby nierealne dla operatora, który nie bazuje wyłącznie na własnej infrastrukturze.

Czyli chodzi o poszukiwanie oszczędności?

– Jak zawsze jest to gra na dwóch frontach. Akceptujemy spadki przychodów, ale wolniejsze niż w ubiegłym roku. A jednocześnie spadek przychodów powinien być niwelowany zmianami w strukturze kosztowej.

Gdzie można jeszcze szukać oszczędności w Netii:  wydaje się, że są mocno przykręcone. Outsourcing zarządzania siecią, zatrudnienie spadło, synergie po integracji z Dialogiem widać. Więc: gdzie jeszcze można ciąć?

– To miłe, że to wszystko pani pamięta. Uważam, że jako zarząd zrobiliśmy wszystko co trzeba było, aby spółka była efektywna. Bez tego nie byłoby możliwe uzyskanie 30-proc. marży EBITDA. To się samo z siebie nie wzięło. Przyszło w toku, często bardzo trudnej, pracy kadry zarządzającej i zaangażowania pracowników.

Co jeszcze można zrobić? Mamy jeszcze kilka obszarów, choć już o mniejszej skali. Nie dokonaliśmy jeszcze pełnej integracji wszystkich przejętych firm. Część integracji grupy potrwa jeszcze 12-18 miesięcy. Mamy oddzielnie działającą firmę Petrotel, osobną spółką jest także Internetia. Planujemy kroczącą integrację tych podmiotów.  Mamy też końcówkę efektów z integracji Dialogu. Dopiero teraz, w kwietniu, przeprowadzimy migrację systemów Dialogu do Netii. Będziemy migrować całe bazy klienckie i ofertowe. W ten sposób zakończymy projekt zaczęty dwa lata temu. Utrzymywanie oddzielnych firm, nazw, marek także zwiększało złożoność tego, co robimy.  To będzie kolejny krok w marszu, mającym na celu organizacyjne uproszczenie tego co robimy. Proszę zauważyć, że przez ostatnie dwa lata, oprócz sieci od UPC Polska po Asterze,  już nic nie kupowaliśmy.  Po części także dostosowujemy koszty do ilości usług, które oferujemy, czy do przychodów. Dużą część bazy kosztowej mamy dość elastyczną, zmienną.

Uproszczenie działania pozwala skoncentrować się na rzeczach kluczowych. Na przykład ofertowo, sprzedażowo, na naszej własnej sieci, zamiast rozdzielać ofertę na kilka: Dialogu, na Internetii, na sieci TP, na własnej sieci. To jest coś, co spowalnia i zmniejsza efektywność działania.

No to jedna oferta będzie od kiedy?

– Jedna mniej – od teraz.

A dalej?

– Myślę, że oferty Petrotela zostaną uproszczone w perspektywie roku.

Możliwa jest unifikacja ofert, biorąc pod uwagę różnorodność technologiczną spółek Netii?

– Unifikacja – nie do końca. Chociażby dlatego, że Internetia, czy sieć FTTH – PON Dialogu ma w ofercie przepływności Internetu, których nie uzyska abonent innych spółek z grupy. Ale możliwa jest częściowa unifikacja: doprowadzenia do jednego systemu informatycznego.

Technologiczna złożoność Netii ułatwia, czy przeszkadza zdobywać klientów?

– Na pewno przeszkadza. To nigdy nie było coś, czym byliśmy zachwyceni. To raczej uboczny, negatywny skutek sposobu, w jaki się rozwijaliśmy. Przy tym, gdybym miał powtórzyć cykl rozwoju Netii, pewnie jednak robiłbym to tak samo. Nie było innego sposobu na wzrost niż integrowanie różnych podmiotów i technologii w jeden, złożony, ale jednak podmiot o skali pozwalającej być zyskownym. Patchwork’owa, ale jednak rodzina (śmiech).

Oszczędności jakiego rzędu spodziewa się pan jeszcze?

– Wszystkie nasze działania zmierzają do tego, aby jak najdłużej utrzymać marżę EBITDA na poziomie ok. 30 proc.

Trzeba będzie ciąć zatrudnienie, czy wynagrodzenia pracownikom?

– Grupowo – nie. W zakresie przesunięć pojedynczych, jednoosobowych – to proces, który zawsze prowadziliśmy i nadal będziemy prowadzić. Moim zdaniem nie będzie potrzeby stosowania nadzwyczajnych środków. Nie mamy w planach zwolnień grupowych. Zarządzamy raczej w sposób elastyczny.

Co się stanie z marką Dialog?

– Telefonia Dialog Sp. z o. o. w aspekcie formalno-prawnym będzie istnieć jeszcze przez wiele lat, ale rezygnujemy całkowicie z komunikacji marki Dialog.

Ta decyzja będzie miała wpływ na wycenę marki w aktywach?

– Niewielki, ponieważ wartość marki Dialog w aktywach Grupy Netia na koniec 2013 roku wynosiła około 3 mln złotych.

Czy telefonia stacjonarna, a może precyzyjniej – sieć stacjonarna Netii: wymaga dużych inwestycji?

– Telefonia stacjonarna nie wymaga dużych inwestycji, natomiast sieć, która w coraz większym zakresie wykorzystywana jest na transmisję danych i dostęp do Internetu takich inwestycji wymaga. Po pierwsze, potrzebna jest modernizacja tradycyjnej sieci miedzianej  do standardu VDSL, modernizację sieci ethernetowych, które nie miały możliwości przesyłowych do 100 Mb/s, dalsze inwestycje światłowodowe w technologii PON. Druga rzecz to systematyczne zwiększanie przepustowości sieci dystrybucyjnych i sieci szkieletowej wraz ze wzrostem transmisji danych. Rośnie ona zarówno wśród klientów biznesowych, jak i średnio w przeliczeniu na klienta indywidualnego. Nie przewidywałbym przy tym końca tego wzrostu. Ale z tego tytułu nie będzie żadnego szczytu naszych inwestycji. Utrzymamy się w trendzie trwającym od lat, gdzie nasze wydatki kapitałowe sięgają kilkunastu procent przychodów. W końcu trzecia część naszych inwestycji to rozwój sieci dostępowej pod indywidualne kontrakty z klientami biznesowymi.

Ile dokładnie mogą wynosić inwestycje Netii?

– Na ten rok mamy prognozę około 200 mln zł, czyli nieco ponad 10 proc. przychodów.

Jak długo ten poziom uda się utrzymać?

– Myślę, że można przyjąć, iż w ciągu kilku kolejnych lat będą oscylowały w granicach tegorocznych, czyli odpowiadały kilkunastu procentom przychodów.

Jest pomysł poselski, aby stworzyć pasywną hurtową sieć stacjonarną w kraju z połączenia re-nacjonalizowanych części Orange’a i innych operatorów. Co Pan o nim sądzi?

– To pomysł natury politycznej i nie mnie go oceniać. My funkcjonujemy w dzisiejszym otoczeniu regulacyjnym. Jeśli miałoby się ono zmienić w taki sposób, że cała sieć miałaby być „nacjonalizowana”, czy „renacjonalizowana”, wtedy się do tego pomysłu ustosunkujemy i będziemy w ramach takiej infrastruktury działać. Prawdą jest, że trwa dyskusja jak powinna odbywać się konkurencja. Czy powinna być tylko usługowa, w oparciu o jedną, rozległą, niedublującą się infrastrukturę, czy też dopuszczać konkurencję infrastrukturalną – to niekończąca się dyskusja. Ja widzę zalety i wady zarówno jednego, jak i drugiego rozwiązania. Myślę, że  podjąwszy decyzję, należy się jej trzymać jak najdłużej. Bo dla biznesu nie ma nic gorszego niż zmienność otoczenia regulacyjnego, czy politycznego. Ciężko jest wówczas prognozować i normalnie prowadzić biznes.

Czy sprzedaż części infrastrukturalnej byłaby dla was trudnym ćwiczeniem, czy też jesteście w pewien sposób do niej przygotowani?

– Zaczęliśmy rozmowę od podziału Netii na dwie dywizje, ale tak naprawdę w ramach grupy działają trzy dywizje. Trzecia to właśnie dywizja infrastrukturalna, która ma tę infrastrukturę rozwijać, planować, zarządzać nią. Dwie dywizje biznesowe i klientów indywidualnych korzystają z niej.  Mówię o tym, bo gdyby były lepsze sposoby na zwiększenie wartości dla akcjonariuszy z tego konglomeratu trzech podmiotów, to jesteśmy jako zarząd na tyle elastyczni, że pewnie byśmy się do tego dostosowali.

Ile warta może być część  infrastrukturalna Netii?

– No właśnie. Gdybyśmy spróbowali porównać  kapitalizację Netii, jej wycenę rynkową, z wyceną mnożnikową GTS przyjętą na potrzeby transakcji przejęcia przez Deutsche Telekom, okazałoby się, że infrastruktura Netii jest …nic nie warta. W 2013 roku Netia miała 550 mln zł EBITDA, z czego 360 mln zł wypracował pion klientów biznesowych. Przyjmując mnożniki z transakcji GTS/DT widać do tej części EBITDA uzyskujemy wycenę giełdową całej Netii.  To oczywiście absurd, bo to by oznaczało, że – teoretyzując – także segment klientów indywidualnych warty jest zero.

Może DT płaci więcej widząc korzyści z połączenia komórkowego biznesu i stacjonarnego?

– Efekty przychodowe, o których jak rozumiem pani mówi, są zwykle bardzo wątpliwe. Już teraz  przychodzą do nas podmioty, które nie chcą być obsługiwane przez firmę z jednej grupy jednego z operatów mobilnych i stacjonarnych zarazem, na przykład dlatego, że ta stanowi dla nich konkurencję.

Uważa pan, że paradoksalnie Netia zyska na przejęciu GTS przez DT?

– Za wcześnie, żeby takie wyroki ferować i mówić w ten sposób. Wierzę, że my zyskamy tak czy inaczej. Jeśli DT skutecznie przeprowadzi integrację mobilnej części i stacjonarnej i pojawią się synergie przychodowe, zyskamy, ponieważ udowodniona zostanie teza, że konwergencja ma sens. Że warto przejmować przedsiębiorstwo operatora stacjonarnego za 6-krotność EBITDA. Że w porównaniu z transakcją nabycia GTS przez DT, nasza wycena jest relatywnie niska.

Jeśli zaś im się nie powiedzie, integracja zostanie źle przeprowadzona, to operacyjnie będzie to dla Netii korzystne, ponieważ zniknie z rynku jeden konkurent.

Innymi słowy: giełda nie docenia operatorów telekomunikacyjnych?

– No cóż. Giełda, inwestorzy giełdowi są racjonalni. Widać, że jest coś, co ich niepokoi. Z tego powodu wyceny są niskie. Ten niepokój pewnie bierze się ze spadających przychodów. Nikt nie lubi wyceniać przyszłości, jeśli przychody przedsiębiorstwa spadają. Po drugie mamy niewiadomą zmiany technologicznej. Następuje ona szybko i nie wiadomo co będzie za 5 lat.

O czym mówimy tutaj, o LTE i następnej generacji?

– Raczej o technologii, których jeszcze nie znamy. LTE nie jest nam straszne. Po pierwsze już dziś na potrzeby LTE rozbudowujemy sieć: i na potrzeby takich klientów jak Polkomtel, Deutsche Telekom, czy Play. Przygotowujemy sieć pod ich kątem. W kraju, w którym penetracja usługami stacjonarnymi wynosi około 50 proc., bardzo ważnym momentem jest ten pierwsze skorzystanie z Internetu. Jestem przekonany, że ludzie, którzy do tej pory nie mieli stacjonarnego Internetu, nauczą się z niego korzystać, na przykład dzięki smartfonom, i będą z czasem robić to coraz częściej, przekonując się, że w domu i w biurze trzeba mieć łącze stałe. Łącze, które jest naprawdę szybkie i nie ma limitów transmisji danych.

Czy to nie odwrócenie logiki, którą posługiwano się kilka lat temu? Operatorzy mówili wówczas: mamy Internet w domu, czas, aby powędrował poza dom z użytkownikiem. Każdy będzie chciał w ten sposób z niego korzystać…

– Nie widzę tu odwrócenia logiki. Takie są realia. Penetracja usługami telefonii komórkowej wynosi ponad 100 proc., a stacjonarnej – dużo mniej.  Duża część społeczeństwa dużo szybciej doświadczy Internetu mobilnego niż stacjonarnego. A że duża część treści jest konsumowana w ramach dużych przepustowości jak np. streaming to i usługi stacjonarne lepiej się do tego nadają i zawsze będą nadawały.

Wracając do wycen giełdowych. Myśli Pan, że Multimediom uda się i giełda wyceni tę kablówkę dziś wyżej niż dwa lata temu?

– Nie chciałbym komentować przypadku Multimediów.

Spytam inaczej. Lepiej być dziś kablówką, czy operatorem telefonii stacjonarnej?

– Pod jakim względem?

Na początek, pod względem rynkowej wyceny.

– Wyceny kablówek bardzo mi się podobają. Nawet poza giełdą są mnożnikowo dwukrotnie wyższe.

A pod względem biznesowym?

– Kablówki mają swoje zalety. Na ogół są to zunifikowane sieci pod względem technologicznym, o wysokiej jakości. Nie jest to natomiast już przeszkoda dla takiego operatora jak Netia, której sieć jest pod względem zasięgu niemal dwukrotnie większa niż jakiejkolwiek kablówki, a dzięki bardzo dobrej technologii, jaką jest smooth streaming, pozwala dostarczać telewizję gospodarstwom domowym przy wykorzystaniu łącza od 10 Mb/s w górę. Nasi klienci są zadowoleni z tego rozwiązania. A gdy spojrzymy – skąd przychodzą – są to coraz częściej właśnie klienci kablówek. My już blisko od dwóch lat mamy zdolność konkurowania z kablówkami i nasza pozycja konkurencyjna się poprawia.

A jeśli UPC Polska wprowadzi ofertę telefonii komórkowej z subsydiowanymi urządzeniami?

– To problem innej natury. My też moglibyśmy to zrobić. To wynika z wyboru. My testowaliśmy i w Dialogu i w Netii rozwiązania MVNO, ale nie ma to takiej skali i znaczenia, abyśmy z zafascynowaniem myśleli o tych usługach, jako o strategicznej przewadze. W Polsce żaden MVNO nie odniósł sukcesu.

Może właśnie dlatego, że żaden nie subsydiował urządzeń końcowych?

– Myślę, że z wielu innych powodów. Jeśli jest to sposób na przecenienie swojej oferty, to można to zrobić po prostu – dając klientom niższą cenę. Ale dziś mamy bardzo konkurencyjny rynek telefonii mobilnej i nie sądzę, aby któryś z kolei operator MVNO miał szansę.

Ile warta jest miedziana sieć?

– Moja perspektywa w tej kwestii jest przychodowa. Sieć miedziana ma zdolność generowania przychodów. My to udowadniamy poprzez usługi internetowe i telewizyjne. A długoterminowo, niezależnie od rodzaju technologii, każda nasza sieć  w procesie kroczącej modernizacji dojdzie do światłowodu. To naprawdę nie będzie miało znaczenia, jaka sieć była punktem wyjścia. Pętle się skracają. Światłowód podchodzi coraz bliżej domu, a usługa jest coraz szybsza. Ten proces zajmie jeszcze zapewne około 10 lat.  Cała sztuka polega na tym, aby utrzymywać zadowolenie klientów, jednocześnie inwestując co roku w modernizację sieci te kilkanaście procent przychodów.

Operatorzy komórkowi zdają się budować szerokie oferty dla gospodarstw domowych. Łączą telekomunikację z telewizją, bankowością, energetyką. Odbiorą Netii w ten sposób klientów?

– Nie wierzę w rozwiązania rodem z czeboli. Uważam, że żyjemy dziś w świecie, gdzie dzięki dostępowi do Internetu użytkownik może porównywać w łatwy sposób oferty dostawców z całego świata. Mam przekonanie, że wygra ten, który będzie świetny w jednej – dwóch rzeczach. My owszem, też mamy strategię, by dostarczać dodatkowe usługi gospodarstwu domowemu, ale – jak mówimy – dostarczamy świat on-line, to nie wrzucamy do tego worka energii elektrycznej. Ofertujemy natomiast usługi bezpieczeństwa w sieci, ubezpieczenia sprzętu AGD /RTV, czy usługi multimedialne.

Inicjatywy prokonsumenckie w Netii w tym roku? Ceny Internetu pójdą w dół?

– Ceny Internetu powinny się utrzymywać. Klienci będą dostawać więcej za tyle samo. Duża inicjatywa, którą mam nadzieję wdrożymy w tym roku to nagrywarkę PVR dostępną bez twardego dysku. Dziś dekoder klienta musi mieć przeznaczony do tego celu dysk. Chcemy zastąpić ją usługą serwerowni Netii.

Renatę Filipek-Baryłowską, odpowiedzialną za sprzedaż usług w segmencie, B2B kto zastąpił?

– W wyniku zmian mamy dwóch dyrektorów ds. sprzedaży: Agnieszka Mironowicz odpowiada za całość sprzedaży B2B z wyjątkiem sprzedaży do operatorów, którą to funkcję pełni Piotr Kolasiński.

A dyrektorem generalnym odpowiedzialnym za B2B jest…

– Mamy wakat na poziomie zarządu. Jesteśmy na etapie rekrutacji.  Ja tę rolę pełnię czasowo.

Jest pan akcjonariuszem Netii, zamierza pan pozbyć się akcji przed odejściem ze spółki?

– Jestem aktywnym inwestorem giełdowym. Czy ktoś taki powinien publicznie informować, czy i kiedy będzie sprzedawał?

Dziękujemy za rozmowę

Rozmawiała Urszula Zielińska

Rpkom.pl: Widzieliśmy już wyniki 2013 roku i pierwszą zapowiedź dywidendy. Czy jej wysokość może się jeszcze zmienić?

Mirosław Godlewski: – W praktyce, jako zarząd przedstawiliśmy naszą rekomendację w raporcie rocznym. Moment przedstawienia formalnej rekomendacji nadejdzie oczywiście tuż przed walnym zgromadzeniem, które w sprawie dywidendy będzie głosować. Nie słyszę jednak, ani ze strony inwestorów, ani analityków uwag co do naszej propozycji, czyli 42 groszy na akcję. To też po części znajduje odzwierciedlenie w poziomie kursu akcji. Stopa zwrotu z dywidendy kształtuje się na poziomie około 8,3 proc. patrząc na dzisiejszy kurs akcji.

Pozostało 97% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Telekomunikacja
To już wojna w telefonii na kartę. Sieci komórkowe mają nowy haczyk na klientów
Telekomunikacja
Polski internet mobilny właśnie mocno przyspieszył. Efekt nowego pasma 5G
Telekomunikacja
Nowy lider wyścigu internetowych grup w Polsce. Przełomowy moment dla Polsatu
Materiał Partnera
Play: lider telekomunikacji, który nie zwalnia tempa
Telekomunikacja
Rusza przedświąteczna bitwa telekomów. Światłowód czy LTE? Jakie są ceny?