Przejęcia często są atrakcyjne na pozór

Robert Busz, szef sieci centrów przetwarzania danych Equinix w Polsce przyznaje, że grupa przeceniła stopień rozwoju cyfrowego krajowych firm i administracji. Widzi jednak postęp.

Publikacja: 01.11.2018 20:00

Przejęcia często są atrakcyjne na pozór

Foto: materiały prasowe

Rz: Jesteśmy w budynku hotelu Marriott. To telekomunikacyjne serce Warszawy. Tutaj swoją serwerownię miała firma Mediatel, część grupy Hawe, której głównym akcjonariuszem był długo Marek Falenta. Odkupiliście ją może?

Nie. Z tego, co wiemy, serwerownie Mediatelu przejęło centrum, w którym się znajdujemy, czyli LiM. My koncentrujemy się na własnych zasobach. Zdecydowaliśmy tak, bo są one inaczej wykorzystywane i zarządzane. Jesteśmy głównie zainteresowani wzrostem organicznym.

A od lat mówi się, że polskim rynkiem centrów przetwarzania danych interesują się duzi globalni gracze i że będą chcieli przejmować istniejące tu firmy. Tymczasem Equinix, firma, której częścią pan kieruje, wszedł tu dwa, trzy lata temu i nic nie kupuje. Dlaczego?

Akwizycje często wyglądają atrakcyjnie na pozór. Tymczasem przejęcie innej firmy przez dużego gracza, włączenie jej we własne struktury, połączenie zasobów, bywa kłopotliwe. Equinix ma silnie scentralizowane zasoby, zarządzane przez jeden wspólny system o nazwie Echo. Podlegają mu wszystkie elementy data center. Gdybyśmy kupili inne centrum danych, musielibyśmy poświęcić bardzo dużo pracy na inwentaryzację jego składowych.

Problem rodzi się również w przypadku przejęcia centrum danych po prostu z wolną powierzchnią kolokacyjną do zagospodarowania?

Rynek w Polsce jest dość ograniczony i niewielki w porównaniu z rynkami zachodnimi. Myślę, że cały rynek kolokacji (wynajmu powierzchni pod serwery – red.) w Polsce, nie uwzględniając takich usług jak hosting czy usług dodanych, jest wart tyle, co przychody z naszego jednego centrum danych we Frankfurcie.

Szacujemy, że polski rynek kolokacji wart jest około pół miliarda złotych. Dla porównania: spore data center we Frankfurcie potrafi przynosić rocznie około 100 mln euro przychodu.

Frankfurt to popularny węzeł wymiany ruchu operatorów międzynarodowych. Może stąd ta różnica?

Pod względem struktury sprzedaży rynek niemiecki i polski są podobne. Moim zdaniem problem leży gdzie indziej. Wynika to z koncentracji data center na polskim rynku. Szacujemy, że około 70 proc. centrów danych, czyli około 400 obiektów, to centra prywatne. Reszta to obiekty operatorów i dostępne dla klientów zewnętrznych: przedsiębiorstw, czy sektora publicznego.

Jak duże są w sumie prywatne centra danych?

Są to bardzo różne obiekty. My mierzymy wprawdzie centra danych na podstawie wielkości zainstalowanej w nich mocy, ale w innym ujęciu można powiedzieć, że dominują wśród nich średnie, o wielkości 150–200 metrów kwadratowych. Wynika to m.in. z dostępności grantów na rozbudowę własnej infrastruktury. Bywają jednak też większe. Na przykład Ministerstwo Finansów ma olbrzymie data center w Radomiu. Swoje obiekty rozbudowuje też większość banków.

Dla was idealną sytuacją byłoby, gdyby wszystkie firmy i instytucje państwowe korzystały z obiektów takich firm jak wasza.

Myślę, że byłaby to idealna sytuacja dla wszystkich przedsiębiorstw z tego sektora.

Co Equinix posiada w Polsce?

W tej chwili posiadamy dwa średniej wielkości centra danych (w sumie liczą ponad 2 tys. mkw.) i myślimy o rozwoju organicznym. Kupiliśmy już ziemię w Warszawie i będziemy intensywnie pracować nad tym, aby w niedługim czasie wybudować nowe centrum.

Jak duże?

Plan zakłada, że będzie spore. Będzie to też pierwsze centrum danych zbudowane od A do Z zgodnie z koncepcją Equinixa. Te, które już mamy, przejęliśmy wraz z polską częścią Telecity Group.

Jak duża będzie nowa inwestycja?

Zazwyczaj koszt budowy data center to kilkadziesiąt milionów dolarów. To spora inwestycja. Życzyłbym sobie, aby cała branża miała na tyle dużo klientów, by mogła inwestować w takie obiekty.

A jaka może być przyszłość centrów danych w Polsce?

Uważam, że bardzo dużo prywatnych data center będzie z czasem zamykanych ze względu na wysokie koszty utrzymania. Trzeba będzie rozważyć, czy nie przenieść części zasobów do chmury, części do innego profesjonalnego centrum danych czy też nadal prowadzić prywatny obiekt. Mam nadzieję, że zrealizują się dwa pierwsze scenariusze i napędzą cały rynek.

Sądzi pan, że państwo będzie korzystać z usług globalnych graczy?

To już się dzieje. Przykładem może być Jednolity Plik Kontrolny, korzystający z chmury Microsoftu – Microsoft Azure. Szacujemy, że 70 proc. zasobów prywatnych centrów danych zostanie przeniesionych do chmury, a 30 proc. do profesjonalnych operatorów data center.

Odczarujmy chmurę. Czym jest?

To tradycyjne rozwiązanie IT dostępne poprzez publiczną sieć internetową dla każdego. W warstwie fizycznej to nic innego jak olbrzymie centra danych, pełne serwerów i udostępniające swój chmurowy interface użytkownikowi.

Ilu klientów ma w Polsce Equinix?

Kilkuset. Są to operatorzy telekomunikacyjni, którym oferujemy możliwość wymiany ruchu w naszym punkcie PLIX (dziennie przechodzi przezeń już ponad terabit danych), ale także firmy mediowe, mali dostawcy dostępu do Internetu czy wreszcie większe firmy zainteresowane dostępem do sieci i zasobów chmurowych.

A państwowe instytucje?

Wraz z przejęciem Telecity odziedziczyliśmy długoterminowy kontrakt z państwową instytucją.

Należące do państwa PKO BP i PFR poinformowały o starcie wspólnego projektu chmurowego. Co pan na to?

Powstanie narodowego klastra chmurowego to bardzo dobra wiadomość. Tempo transformacji cyfrowej jak i adaptacji usług chmurowych znacząco się zwiększy, z korzyścią dla użytkowników.

Jakiego rynku spodziewał się Equinix wchodząc do Polski?

Miałem trochę inne oczekiwania. Transformacja cyfrowa jest jeszcze w powijakach, w związku z tym sam rynek data center jest nie dość dynamiczny, czyli mniejszy niż się spodziewaliśmy. Aczkolwiek widzimy, że dynamika transformacji w ostatnim roku przyspieszyła. Największy popyt jest ze strony zarówno klientów chmurowych i samych środowisk chmurowych, które coraz częściej rozważają wybór Polski na lokalizację swojej infrastruktury. Jednym z powodów jest suwerenność danych. Taki wybór gwarantuje, że dane pozostaną na terytorium Unii Europejskiej.

Czyli serwerowni przybędzie?

Tak, ale będzie to określony typ powierzchni. Firmy chmurowe to specyficzny klient, wymagający około 10 kW mocy na jedną szafę. Istniejące data center w większości nie są w stanie sobie poradzić z chłodzeniem tak dużych mocy instalacji. Tu leży największy problem.

Nośnym tematem jest rozwój firm technologicznych z Chin. Sądzi pan, że stanowią zagrożenie?

Czytałem niedawno artykuł Bloomberga, w którym kilka czołowych instytucji USA oskarżało chińskie władze o próby szpiegowania. Trudno mi się do tego odnieść. Nie mam wiedzy na ten temat. Strach co do tego na pewno istnieje. My na razie nie widzimy podstaw do obaw o biznes, który prowadzimy.

Można by zapytać, czy Equinix nie działa na rzecz rządu USA...

Nie działa. Jesteśmy firmą globalną, notowaną na giełdzie NASDAQ. W każdym kraju podlegamy ustawodawstwu lokalnemu.

CV

Robert Busz (l. 45) szefuje Equinix w Polsce od 2016 r. Zarządza firmami telekomunikacyjnymi od ponad 20 lat. Był m.in. dyrektorem ds. sprzedaży w Level 3 Communications i dyrektorem ds. rozwoju sprzedaży w Europie Środkowo-Wschodniej w TeliaSonera. Jest absolwentem m.in. Politechniki Warszawskiej. ©?

Rz: Jesteśmy w budynku hotelu Marriott. To telekomunikacyjne serce Warszawy. Tutaj swoją serwerownię miała firma Mediatel, część grupy Hawe, której głównym akcjonariuszem był długo Marek Falenta. Odkupiliście ją może?

Nie. Z tego, co wiemy, serwerownie Mediatelu przejęło centrum, w którym się znajdujemy, czyli LiM. My koncentrujemy się na własnych zasobach. Zdecydowaliśmy tak, bo są one inaczej wykorzystywane i zarządzane. Jesteśmy głównie zainteresowani wzrostem organicznym.

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Ekonomia
Witold M. Orłowski: Słodkie kłamstewka
Ekonomia
Spadkobierca może nic nie dostać
Ekonomia
Jan Cipiur: Sztuczna inteligencja ustali ceny
Ekonomia
Polskie sieci mają już dosyć wojny cenowej między Lidlem i Biedronką
Ekonomia
Pierwsi nowi prezesi spółek mogą pojawić się szybko