W nocy doszło do bezprecedensowego naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej. „Polskie i sojusznicze środki obserwowały radiolokacyjnie kilkanaście obiektów, a wobec tych mogących stanowić zagrożenie Dowódca Operacyjny RSZ podjął decyzję o ich neutralizacji. Część dronów, które wtargnęły w naszą przestrzeń powietrzną została zestrzelona. Trwają poszukiwania i lokalizacja miejsc możliwych upadków tych obiektów” – poinformowało Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych.
Jak nieoficjalnie dowiedziała się „Rz”, obiektów było jednak ponad 20, najpewniej 23.
Holenderskie F-35 strzelały do Shahedów
Część z nich została zestrzelona. Chodziło zapewne o obiekty, które spadając mogły coś uszkodzić. Do ich zestrzelenia użyto samolotów bojowych. Wiadomo, że w akcji brały udział holenderskie F-35, które w Polsce pojawiły się pierwszego września i mają tu zostać do końca roku. Oficjalnie potwierdziło to holenderskie ministerstwo obrony o godz. 11.30. - Rosja podejmuje coraz większe ryzyko, a wraz z nim rośnie zagrożenie dla terytorium NATO. Holandia może odegrać ważną rolę w swojej obronie w kontekście NATO, co pokazało to wczoraj wieczorem poprzez rozmieszczenie naszych F-35. Jestem dumny z adekwatnej i profesjonalnej reakcji naszych pilotów – stwierdził holenderski minister obrony Ruben Brekelmans.
Rzecznik prasowy Dowództwa Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych nie chciał podać szczegółów dotyczących tego przy pomocy jakich środków zostały strącone rosyjskie bezzałogowce. Wiadomo jednak, że w tym rejonie operowały także polskie śmigłowce.
Warto też podkreślić, że w akcji brał udział także sojusznicy latający tankowiec, a w stan gotowości zostały postawiony także system Patriot niemieckiej armii, który stacjonuje w okolicach Rzeszowa.