Nie działają lokalne centra sterowania ruchem w m. in. Krakowie, Wrocławiu, Tczewie, Skierniewicach, Siedlcach i Grodzisku Mazowieckim, Koninie, Gdyni, Bolesławcu, czy Czechowicach-Dziedzicach. Awaria dotknęła 80 proc. ruchu kolejowego w Polsce. Efekt? Gigantyczne opóźnienia. Część pociągów nawet nie wyjechała. Andrzej Adamczyk, minister infrastruktury podał, że problem nie dotyczy tylko Polski, a ma charakter globalny. Podobne zdarzenia wystąpiły w Indiach, Singapurze i Pakistanie.
Czytaj więcej
PKP Polskie Linie Kolejowe stały się prawdopodobnie ofiarą potężnego ataku hakerskiego. Wszystko wskazuje na to, że zostały zainfekowane systemy odpowiedzialne za sterowanie infrastrukturą kolejową w kilkudziesięciu lokalizacjach w kraju.
Zawiodły systemy od Alstom Bombardier. Firma już przyznała się do wpadki i w oświadczeniu podała, że doszło do „błędu w formatowaniu czasu”. To właśnie on ma wpływ na dostępność sieci kolejowej. Rodzimi kolejarze powoli opanowują sytuację, a minister Adamczyk zapewnia, że sieć kolejowa jest bezpieczna, choć w PKP PLK przyznają, iż skutki dla pasażerów będą jeszcze przez pewien czas odczuwalne (PKP InterCity odwołało 10 pociągów i oficjalnie zarekomendowało, by w tym dniu zrezygnować z podróży koleją). PKP PLK przed południem naprawiło pierwsze LCS-y (lokalne centra sterowania). Wprowadzono zastępczą komunikację autobusową, zmieniono też trasy niektórych pociągów.
Początkowo podejrzewano, że awaria to skutek cyberataku na PKP PLK. Zwołano w trybie pilnym nawet rządowy zespół ds. incydentów krytycznych.