Brytyjski gigant finansowy brzydko zwalniał. Media piszą o polskim wątku

Brytyjski startup miał wymuszać na pracownikach to, by sami się zwalniali, podaje magazyn Wired. To nie pierwszy raz, kiedy serwis donosi o wątpliwych praktykach firmy. Już w lutym 2019 r. informował o ciężkich warunkach pracy.

Publikacja: 08.06.2020 00:43

Założyciel Revoluta Nicolay Storonsky

Założyciel Revoluta Nicolay Storonsky

Foto: Bloomberg

Redukcje zatrudnienia to pokłosie pandemii koronawirusa. Sama firma potwierdziła zwolnienie 62 osób, czyli 3 proc. wszystkich pracowników na świecie. Nikogo by to nie zdziwiło, gdyby nie sposób, w jaki cięcia zostały zrealizowane.

CZYTAJ TAKŻE: Nie tylko Revolut. Londyn stolicą fintechowych jednorożców

W artykule Wired przytoczono historię pracownicy krakowskiego oddziału. Wynika z niego, że informacja o zwolnieniu nastąpiła nagle, bez jakichkolwiek wcześniejszych sygnałów. Zatrudniona miała do wyboru dwie możliwości: zwolnienie z powodu zbyt słabych wyników lub odejście za porozumieniem stron z niewielką odprawą. Sytuacja zszokowała ją, bo dwa tygodnie przed rozmową a przełożony zapewniał ją, że jej pozycja jest niezagrożona, a jej wyniki są dobre.

Zwolniona podzieliła los około 50 osób pracujących w Polsce i Portugalii. Jednak ich odejście było dobrowolne, więc Revolut nie włączył tej statystyki do 62 pracowników, którzy stracili pracę w wyniku cięć. Krakowska siedziba jest największym oddziałem Revoluta, nawet większym od głównej siedziby w Londynie.

CZYTAJ TAKŻE: Nowy najdroższy fintechowy startup w Europie. Skąd pochodzi?

Pracownicy czują się jednak oszukani, a wymuszone odejścia tworzą dodatkowy problem. W krakowskim biurze firmy zatrudnieni są także obcokrajowcy. Brak pracy w środku pandemii w obcym kraju jest dla nich dodatkowym utrudnieniem, wynika z artykułu.

W zeszłym roku informowano także, że Revolut wykorzystywał kandydatów do pracy w dziale rozwoju biznesu i PR do zdobywania nowych klientów (musieli zakładać konta w serwisie) w celu zapewnienia sobie pracy w firmie.

Firma wysłała komunikat do mediów. „Podobnie jak wiele firm, doświadczyliśmy w tym roku spadku aktywności klientów i przychodów, co skłoniło nas do ograniczenia kosztów operacyjnych i przystosowania biznesu do nowej sytuacji. Zredukowaliśmy koszty oraz zakres outsourcingu, po to by chronić miejsca pracy i naszych pracowników. Udostępniliśmy także nasz program zamiany wybranej części wynagrodzenia na udziały w firmie wszystkim pracownikom (przystąpiło do niego 60 proc. pracowników, otrzymując opcje na udziały w zamian za gotówkę w relacji 2:1). Mimo szeregu podjętych działań, nie udało się nam uratować wszystkich miejsc pracy. W 11 biurach na świecie zwolniliśmy w sumie 62 osoby, co stanowiło mniej niż 3 proc. pracowników. W każdym przypadku, dochowaliśmy wszelkich reguł, ducha i litery prawa pracy obowiązujących na lokalnym rynku” – przekonuje firma.

Redukcje zatrudnienia to pokłosie pandemii koronawirusa. Sama firma potwierdziła zwolnienie 62 osób, czyli 3 proc. wszystkich pracowników na świecie. Nikogo by to nie zdziwiło, gdyby nie sposób, w jaki cięcia zostały zrealizowane.

CZYTAJ TAKŻE: Nie tylko Revolut. Londyn stolicą fintechowych jednorożców

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Globalne Interesy
Amerykański koncern zwalnia pracowników. Protestowali przeciw kontraktowi z Izraelem
Globalne Interesy
Zagadkowa inwestycja Microsoftu w arabską sztuczną inteligencję. Porzucone Chiny
Globalne Interesy
Sprzedaż iPhone'ów runęła i Apple traci pozycję lidera. Jest nowy król smartfonów
Globalne Interesy
Chiny nagle zablokowały dostawy podzespołów do Rosji. Zagrożona produkcja rakiet
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Globalne Interesy
Wkrótce może zabraknąć prądu. Zaskakujący powód