Wchodzimy w erę internetu rzeczy, który stawia przed nami masę nowych wyzwań. Musimy sprawić, by produkty i usługi dostępne w przestrzeni cyfrowej były bezpieczne w każdej fazie ich życia: od zaprojektowania, poprzez wdrożenie, po eksploatację i świadome użytkowanie. Musimy stawić czoła wyzwaniom technologicznym, prawnym i świadomościowym – powiedział Krzysztof Silicki, podsekretarz stanu w Ministerstwie Cyfryzacji, otwierając debatę „Rzeczpospolitej” pt. „Kiedy rzecz przestaje być rzeczą – bezpieczeństwo i odpowiedzialność w rozwoju internetu rzeczy (IoT)”.
Problem czasu
Jako jedną z poważnych trudności eksperci wskazywali tempo, w jakim technologie się rozwijają, sprawiając, że tworzone dla nich rozwiązania regulacyjne szybko tracą ważność.
– Kwestie bezpieczeństwa nie nadążają za rozwojem technologii. Powstają produkty, których oczekują konsumenci, ale nie udaje się odpowiednio ich zabezpieczyć. Te rozwiązania z czasem oczywiście powstaną, ale przestępcy na to nie poczekają. Dlatego pojawiają się m.in. ataki hakerskie czy wycieki danych – mówił Marcin Bochenek, dyrektor pionu rozwoju społeczeństwa informacyjnego w NASK.
Zwracał on także uwagę, na wyzwania mniej przyziemne, o bardziej filozoficznej i etycznej naturze. – Wchodzimy na zupełnie inny poziom zagrożeń, z którego do końca nie zdajemy sobie jeszcze sprawy. Proszę sobie wyobrazić samochód autonomiczny, który w sytuacji zbliżającej się kolizji i zagrożenia życia kierowcy, pasażerów, pieszych „podejmuje decyzję”. Ktoś ucierpi, być może zginie. Decyzje algorytmu będą miały poważne konsekwencje. Kto będzie za nie odpowiedzialny? Jak wskazać winnego? – zastanawiał się Bochenek.
Wiesław Paluszyński, wiceprezes Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji, zauważył, że poważne wyzwania dotyczą nie tylko najnowszych, wciąż futurystycznie wyglądających technologii, ale także tych, które już całkiem dobrze znamy.