Choć bitcoin jest wciąż o połowę niżej niż w szczycie z grudnia 2017 roku, ale i tak mocno dał zarobić inwestorom. W ciągu miesiąca zyskał 35 proc. wobec dolara, a od początku roku 190 proc. Zyskuje też wiele innych kryptowalut. Niektóre z nich dużo mocniej od bitcoina. Np. litecoin wzrósł od początku roku o prawie 340 proc. a binance coin o blisko 520 proc.
– Odbicie bitcoina było nadzwyczajne. Kapitał nie odwrócił się od tych aktywów, ale po prostu czekał na uboczu, by znów do nich wrócić – mówi agencji Bloomberga George McDonaugh, prezes firmy inwestycyjnej KR1 Plc.
CZYTAJ TAKŻE: Bitcoin znów po 20 tys. dol.? Wirtualne waluty wróciły do łask
Jeszcze na początku czerwca za 1 bitcoina płacono mniej niż 8 tys. dol., a na początku kwietnia nieco ponad 4 tys. dol. Widać też wyraźny skok obrotów na giełdach kryptowalutowych. Wolumen obrotów „real 10” (liczony dla giełd mających co najmniej 1 mln dol. dziennych, możliwych do zweryfikowania obrotów) liczony przez Bitwise Asset Management w pierwszych dwóch tygodniach czerwca wynosił średnio 500 mln dol. dziennie. W ostatnich dniach skoczył do nawet 2 mld dol. dziennie. Dane te nie obejmują jednak m.in. giełdy BitMEX, która podaje, że jej obroty w czerwcowych szczytach dochodziły do 10 mld dol. dziennie.
– Na większości rynków, by potwierdzić wybicie się potrzebny jest nowy szczyt. Ale gdy kurs bitcoina znajduje się na poziomie, powyżej którego był przez jedynie 3 proc. swojej historii, to oznacza, że nowy szczyt jest bliski. Poziom 10 tys. dol. jest granicą przy której zaczyna się tzw. FOMO, czyli obawa przed tym, że spóźnimy się na dalsze zwyżki – twierdzi Thomas Lee, współzałożyciel firmy Fundstrat Global.