Wykorzystuje on zjawisko zamieszczania przez internautów w mediach społecznościowych, serwisach ogłoszeniowych czy na forach dyskusyjnych – oprócz danych osobowych – informacji o swoich preferencjach, sympatiach politycznych czy przygodach miłosnych. W ten sposób wielu z nas zostawia po sobie w wirtualnym świecie liczne ślady, ale niewiele osób zdaje sobie z tego sprawę, iż istnieje w sieci grupa, która specjalizuje się w gromadzeniu i analizie tego typu wiadomości. Zebrane dane łączone są w logiczną całość, tworząc dość intymny obraz ofiary.

Czytaj więcej

Rekordowa nagroda za informacje o ataku hakerów. Traktowani jak terroryści

Eksperci zwracają uwagę, że doxing wymaga bardzo dużego wkładu pracy i zdolności analitycznych. – Osoby zaangażowane w ten proceder koncentrują się przede wszystkim na mediach społecznościowych, ale zdobywają też dane dzięki włamaniom do serwisów internetowych oraz różnego rodzaju socjotechnikom – wyjaśnia Mariusz Politowicz z firmy Marken. I przestrzega, że finalnie celem jest udostępnienie pozyskanych informacji szerokiemu gronu internautów, upokorzenie i nękanie ofiary, szantaż oraz wymuszenia związane z groźbą publikacji. – Ofiarą może być każdy, kto udziela się w sieci, a im więcej informacji udostępniamy o sobie, tym łatwiej połączyć jest je w spójną całość – dodaje.

Doxing może zrujnować życie prywatne i karierę zawodową. 9 proc. Amerykanów doświadczyło tego zjawiska – wynika z raportu Anti-Defamation League. Skala doxingu w Polsce nie jest znana.