Jak odkryli jednak badacze Google, za oprogramowaniem nie stali wcale Ukraińcy, lecz Rosjanie. Hakerzy powiązani z Kremlem stworzyli aplikację, by w ten sposób identyfikować wrogów reżimu. Sprawę opisuje m.in. serwis Vice. Jak podaje, sprytna zagrywka Moskwy nie zdała jednak egzaminu, bo zawczasu fortel został rozszyfrowany. – To interesujące i zupełnie nowe zagranie. „Rządowi” hakerzy testują nowatorskie pomysły i trzymają nas w nieustannej gotowości – powiedział serwisowi Shane Huntley, szef zespołu badawczego Google Threat Analysis Group.

Jak wskazuje, że rosyjskie techniki cyberwojny ciągle ewoluują. - Nie wszystkie ich próby działają, ale widać znaczne innowacje w sposobach ataku i eksperymentalny sposób myślenia - zauważa.

Czytaj więcej

Rosja chce surowo ukarać Wikipedię. „Za fałszerstwa”

Badacze Google napisali w raporcie, że aplikacja została stworzona przez grupę hakerską znaną jako Turla. Oprogramowanie nie pojawiło się w sklepie Google Play, a – jak wskazują eksperci – „liczba instalacji byłą znikoma”. Hakerzy Kremla, podszywający się pod aktywistów walczących z agresją Rosji, nazwali swoje oprogramowanie CyberAzov, nawiązując do Pułku Azowskiego, części Gwardii Narodowej Ukrainy.