Rz: Gdy pada hasło „sztuczna inteligencja”, mam skojarzenie z filmem „Terminator”, w którym system Skynet uzyskał świadomość i zaatakował ludzi. Czy powinniśmy się bać systemów opartych na sztucznej inteligencji?
Bać nie, ale na pewno powinniśmy zachować ostrożność. Zawsze trzeba brać pod uwagę negatywne zjawiska. Na razie jednak myśli się głównie o jasnych stronach takiego trendu, inaczej firmy nie inwestowałyby w takie rozwiązania.
Po co, skoro trzeba liczyć się z ryzykiem?
Ponieważ komputery są po prostu szybsze, jeśli chodzi o dokonywanie obliczeń, jednak na razie nie gwarantuje im to zdecydowanej przewagi. Widać to było doskonale przy słynnych meczach mistrza szachowego Garriego Kasparowa z komputerem Deep Blue. Człowiek w sekundę analizował jeden, dwa scenariusze dalszej gry, a komputer był w stanie przeanalizować milion partii. Bez żadnego z góry przyjętego schematu, po prostu maszyna automatycznie przeglądała kolejne opcje i dopasowywała do tego, co było widać na szachownicy.
Człowiek najpierw w szachy z komputerem wygrywał, później prowadziła maszyna, ale to specjalnie stworzone modele z gigantyczną mocą obliczeniową. Gdyby udało się nauczyć ich pewnych schematów myślenia i dopasowywania scenariuszy do modelu zamiast sprawdzania ich na oślep, możliwości komputerów znacznie by wzrosły.