Kilka lat temu była jednym z wiodących „mózgów” w imperium Elona Muska. Odpowiadała za pracę inżynierów zajmujących się bateriami. Dziś w Uberze tworzy technologię gromadzenia energii, która pozwoli pojazdom elektrycznym zwiększyć zasięg, zmniejszyć ciężar i poprawić bezpieczeństwo. Stanęła też na czele flagowego, futurystycznego projektu najwyżej wycenianego startupu w Ameryce. Chodzi o przedsięwzięcie, które kryje się pod nazwą „Uber Elevate”. W skrócie chodzi o to, by w ciągu kilku lat w miastach na świecie pojawiły się latające taksówki. Choć to wizja rodem z filmów science fiction to naukowcy pod wodzą Celiny Mikolajczak pracują nad nią zupełnie na poważnie. Pierwsze samochody mają „pofrunąć” już za dwa lata.
Przez Afrykę do Londynu
– Kluczem do tego, by ludzie w miastach mogli swobodnie przemieszczać się w powietrzu, są wydajne akumulatory. Jednak dziś baterie, których potrzebujemy, aby tę wizję urzeczywistnić, nie istnieją – mówi „Rzeczpospolitej” mająca polskie korzenie Celina Mikolajczak, dyrektor techniczny w kalifornijskim dziale systemów składowania energii firmy Uber.
Choć Celina urodziła się w USA i słabo mówi w naszym języku, nie wstydzi się swoich korzeni. – Mój tata urodził się w Częstochowie, a mama w południowej Polsce, blisko Katowic. Wciąż mam tam rodzinę. Ojciec miał cztery lata, gdy wybuchła II wojna światowa. Wraz ze swoją mamą został przez Rosjan zesłany do Taszkentu w Uzbekistanie – wspomina.
Tomohiro Ohsumi/Bloomberg,Dla eCRM-003, elektrycznej latającej taksówki, trzeba opracować lekkie baterie.
Jej dziadek służył w polskiej armii i jak wielu jemu podobnych trafił do rosyjskiego więzienia. – Gdy został zwolniony po tym, jak Rosjanie dołączyli do aliantów, udał się do miejsca, w którym formowała się polska armia. W to samo miejsce pojechała babcia. Cudem się spotkali i razem jako uchodźcy zostali wysłani do Afryki. Tam zostali do końca wojny, gdzie dziadek służył pod brytyjskim dowództwem – opowiada Celina.