W branży technologicznej nie ma cechy ważniejszej niż elastyczność. Jeśli masz produkt, który może się przydać w obecnej sytuacji, trzeba z niego korzystać jak najszybciej. To właśnie zrobił Estimote. Polsko-amerykańska firma szybko przerobiła swoje nadajniki, aby zliczały, którzy pracownicy mieli ze sobą kontakt bliższy niż 2 metry. Dzięki temu firmy mogą łatwo i szybko zarządzić kwarantannę osób, u których istnieje ryzyko infekcji. O urządzeniu Proof of Health rozpisują się zagraniczne media.
Smartfon bez ekranu
Firma musiała tylko przerobić produkowane już urządzenie. – Od dwóch lat wdrażamy w USA tzw. panic buttony. To urządzenia z przyciskiem dla pracowników, które są wymagane przez amerykańskie prawo. Jak to działa? Jesteś pracownikiem serwisu sprzątającego w hotelu. Widzisz, że gość zachowuje się nieodpowiednio. Wciskasz przycisk, ten łączy się z pobliskimi beaconami i powiadamia ochronę, na jakim piętrze oraz w jakim pokoju jest zagrożenie. I my na szybko przeprogramowaliśmy te urządzenia – tłumaczy Jakub Krzych, prezes Estimote. – Są zbudowane prawie jak smartfon, jedyną zasadniczą różnicą jest to, że nie mają ekranu. Ale mają wbudowany GPS, procesor czy aplikację. Chcieliśmy, by urządzenia wykrywały, że noszący są blisko siebie. Poniżej 2 metrów odległości emitują sygnał i zapisują, z kim ten ktoś miał kontakt. Informacja jest wysyłana na serwery anonimowo – pojawiają się numery urządzenia. Ale można też zgłosić awaryjnie taką sytuację. Pracodawca dopiero wtedy może zobaczyć, z kim osoba z symptomami się widziała. W systemie chodzi o bardzo szybką reakcję – tłumaczy.
CZYTAJ TAKŻE: Znany na świecie polski startup ruszył do walki z koronawirusem
Krzych chwali się, że Estimote bardzo szybko wprowadziła pracę zdalną do swoich biur, bo od 6 marca. Powód był prosty: współpracują z dostawcami z Chin i wiedzieli, że coś się dzieje, już od stycznia. Niektórzy w Europie się z tego śmiali, oni wzięli to na serio. Taka jest ich rola – zaznacza współtwórca Estimote – od startupu wymaga się, by wiedział i przewidywał, że takie rzeczy mogą się zdarzyć.
Nigdy nie skupialiśmy się na centralnej Europie i Polsce z prostego powodu. Rynki zachodnie są nieco łatwiejsze, bo mają nowsze telefony, które mogą udźwignąć naszą technologię