Pandemia zmieni układ sił w biznesie. Kto pójdzie na dno?

Obecny kryzys obnażył słabości jednych firm, ale dla innych okazał się szansą. Dziś jak nigdy innowacyjność jest w cenie.

Publikacja: 16.06.2020 02:12

Pandemia sprawi, że część mocy produkcyjnych (w tym np. podzespołów do e-aut) wróci do Europy

Pandemia sprawi, że część mocy produkcyjnych (w tym np. podzespołów do e-aut) wróci do Europy

Foto: Adobe Stock

Pandemia Covid-19 stała się katalizatorem zmian. Bardzo radykalnych. Odczuły to chyba wszelkie możliwe sektory gospodarki. Izolacja, zdalna praca i nauka sprawiły, że przyspieszyła transformacja cyfrowa. Biznes, który dotychczas nie był wystarczająco zwinny i innowacyjny, nie zdołał dostosować się do nowych warunków. Ale kryzys jest również szansą, co udowodniły startupy z branży dronów, druku 3D, a także nowych technologii medycznych czy edukacyjnych.

Pandemia jasno pokazała, że nowe technologie i innowacyjność to w dzisiejszych czasach nie fanaberia, lecz filar każdego biznesu.

Nie wrócimy do biur

Eksperci nie mają wątpliwości, że Covid-19 wywoła potężne zmiany rynkowe. Część firm osłabi (np. wiele linii lotniczych balansuje na krawędzi bankructwa), inne wzmocni (rosną w siłę giganty e-handlu, jak Amazon, czy startupy wideokonferencyjne, jak Zoom). Analitycy przekonują, iż moce produkcyjne z Chin będą wracać do Europy.

CZYTAJ TAKŻE: Firmy technologiczne rosną na pandemii. Kto zyskuje najwięcej

Ale zmienią się też nasze nawyki. Pandemia pokazała potencjał pracy zdalnej. W efekcie wiele biur pozostanie pustych. – O ile do tej pory standardem była praca zdalna przez jeden dzień w tygodniu, o tyle teraz proporcje te mogą się odwrócić. Wracanie na siłę do starego porządku nie ma sensu. Warto wyciągnąć wnioski z obserwowania efektywności swoich organizacji z ostatnich tygodni i dopracować model działania – twierdzi Jakub Strzemżalski z firmy 7N.

Zyskały nie tylko telepraca, ale i zdalne porady lekarskie. W ostatnim czasie skorzystało z nich 30 proc. Polaków. Nie oznacza to jednak, że wszystkie rozwiązania, które sprawdziły się w trakcie pandemii, staną się nową normą. Blisko połowa badanych przyznała bowiem, że nie chciałaby korzystać ze zdalnego leczenia po zakończeniu izolacji – wynika z raportu Procontent Communication.

Rzeczywistość online

Koronawirus wpłynął także na nasze zwyczaje zakupowe. Największe spadki obecnie odnotowuje się w kategoriach produktów nieżywnościowych, m.in. odzieży, obuwia i paliwa (spadki o ok. 40 pkt proc.). I trudno się dziwić, bo – jak wynika z badań Mindshare – obecnie 58 proc. Polaków ocenia swoją sytuację materialną jako gorszą niż przed epidemią (z czego 11 proc. mówi o znaczącym pogorszeniu). Jednocześnie aż 72 proc. respondentów obawia się pogorszenia swojej sytuacji materialnej w przyszłości. Z tego powodu połowa planujących przed pandemią zakup samochodu zrezygnowała z tego wydatku.

CZYTAJ TAKŻE: Pandemia matką wynalazków. Zagranica zainteresowana polskimi pomysłami

Jednocześnie niemal 70 proc. osób, które przed epidemią planowały zakup dostępu do platform streamingowych, dokonało go w ostatnim czasie, a 23 proc. nadal planuje. Dodatkowo 11 proc. badanych – na skutek obecnej sytuacji – zdecydowało się na nieplanowany wcześniej zakup dostępu do serwisów, takich jak: Netflix, HBO Go czy Amazon Prime. Odporna na zmiany okazała się też kategoria akcesoriów komputerowych – na kupno planowanych produktów zdecydowało się 42 proc. Polaków. Podobny odsetek respondentów deklaruje również, że w okresie pandemii kupili usługi sieci komórkowych.

Karolina Chołuj, dyrektor pionu Business Planning, Mindshare Polska, wskazuje, że wyniki te są powiązane z nastaniem „nowej rzeczywistości”. – Potrzebny jest nam w niej internet, do którego przenieśliśmy się, realizując dużą część potrzeb w czasach kwarantanny – uczymy się i pracujemy z domów, robimy zakupy online, a filmy oglądamy na platformach wideo „na żądanie” – komentuje.

OPINIE

Eliza Kruczkowska

dyrektor Departamentu Rozwoju Innowacji, Polski Fundusz Rozwoju

Pandemia pokazała, że ten, kto rozumie technologię i wie, jak ją wykorzystać, obejmie pozycję lidera. Obnażyła brak zwinności w przedsiębiorstwach, pokazała siłę interdyscyplinarnych zespołów, które szybko reagują na zmieniającą się rzeczywistość. Przyspieszyła transformację cyfrową, powiększając rynek dla startupów. Co ciekawe, spodziewając się drugiej fali zachorowań na jesieni, zarówno administracja publiczna, jak i sektor prywatny będą nadrabiać cyfrowe braki. Nagle okazało się, że wszystkie mądre strategie pochowane w szufladach prezesów stały się nieaktualne. W marcu, zaraz po zamrożeniu gospodarki, zgłaszali się do nas samorządowcy, prosząc o radę, jak szybko wzmocnić swój e-urząd. W ramach PFR dla Miast w kilka dni postawiliśmy platformę łączącą pilne potrzeby samorządów z rozwiązaniami firm technologicznych. Pokazaliśmy na niej m.in. System Elektronicznego Zarządzania Dokumentami (Comarch, COIG), system teleopieki z opaskami monitorującymi (SiDLY), pakiety do komunikacji zdalnej (Chmura Krajowa, NASK, Exatel), e-długopis do digitalizacji dokumentów (IC Solutions), system bezpiecznych dokumentów na bazie blockchain (Billon), inteligentne dozowniki płynu dezynfekującego (SEEDiA) czy inteligentny system ewidencji i zarządzania drogami (SmartFactor). Wśród samorządów zdecydowanie widać głód wiedzy i potrzebę przyśpieszania wdrożeń technologicznych zaspokajających najpilniejsze potrzeby powstałe w wyniku Covid-19. Pandemia pokazała, że technologie mogą walczyć z kryzysem. W PFR sprawdziliśmy to na sobie – do tarczy finansowej wykorzystaliśmy algorytmy AI. Teraz pokażemy innym, że technologii nie trzeba się bać. Organizujemy konkurs „Aplikacje Jutra PFR”, w którym nagrodzimy twórców nowatorskich aplikacji, wpisujących się w walkę z pandemią i jej następstwami. Na realizację 12 innowacji chcemy przeznaczyć 1 mln zł. I to jest clou tej zmiany. Zarządzający firmami będą szukali rozwiązań, dzięki którym będą mogli taniej, szybciej i bardziej efektywnie funkcjonować. Już wiedzą, że nie muszą przebywać w tej samej przestrzeni, a dzięki technologii mogą się skutecznie komunikować na odległość.

Łukasz Blichewicz

prezes spółki inwestycyjnej Assay

Dane statystyczne już od pewnego czasu pokazują spadek znaczenia światowej wymiany handlowej. Nawet chiński eksport, który dynamicznie rósł od lat 90. XX w., od 2008 r. rośnie wyraźnie wolniej, a od roku 2018 – według OECD – trend ten w ogóle wyhamował. Wedle Banku Światowego pod względem międzynarodowej wymiany handlowej w relacji do PKB rekordowy był rok 2008, kiedy wskaźnik wyniósł 51,5 proc. Od tego czasu rozpoczął się jego dynamiczny spadek. Istotnym wydarzeniem, które wpłynęło na obecne tendencje w kształtowaniu światowych łańcuchów wartości, był kryzys ekonomiczny z 2008 r. Typowe reakcje przedsiębiorców na kryzys to ograniczenie kosztów lub optymalizacja procesów produkcyjnych i biznesowych. Dlatego kryzysy często są katalizatorami innowacji. Zmuszają do bardziej ekonomicznych zachowań. Jednak o tym, które zachowania są aktualnie ekonomiczne, decydują czynniki odrębne od bezpośrednich przyczyn kryzysu. Identyfikując te aktualne, możemy poznać odpowiedź na pytanie, jakie zmiany w światowej gospodarce przyniesie pandemia. Pewnie będzie to dalsze zmniejszenie znaczenia światowej wymiany handlowej. Średnie roczne wynagrodzenie w Chinach w 2018 r. wyniosło 82,4 tys. juanów (nieco ponad 3,8 tys. zł miesięcznie). W ostatnich latach wynagrodzenia w Chinach urosły do poziomu niewiele niższego od tego w Europie Wschodniej. Biorąc pod uwagę czas i koszty transportu towarów do USA czy Europy Zachodniej, przenoszenie produkcji do Chin może się już niektórym przedsiębiorstwom nie opłacać, szczególnie w obliczu kryzysu. A jesteśmy świadkami jeszcze zjawiska wprowadzania nowoczesnych technologii związanych z czwartą rewolucją przemysłową: sztucznej inteligencji i uczenia maszynowego. To zmniejszy popyt na pracę personelu o niskich kwalifikacjach i uderzy w najważniejsze źródło przewagi konkurencyjnej państw rozwijających się. Przenoszenie zakładów przemysłowych na inny kontynent straci sens. Obecny kryzys może te procesy znacznie przyspieszyć.

Piotr Kawecki
prezes spółki technologicznej ITBoom

Jak pokazują badania Deloitte, tylko 26 proc. firm deklaruje gotowość do powrotu do pracy w dawnym, biurowym wymiarze. Pozostałe wolą utrzymać status pracy zdalnej jak najdłużej lub nawet trwale zmienić model funkcjonowania. Pandemia pokazała prawdziwy potencjał pracy zdalnej, jej zalety i korzyści, zwłaszcza w zakresie optymalizacji kosztów. W wielu przypadkach okazała się bardzo efektywna. Przedsiębiorstwa – pytane o konkretne obszary, w których mobilność przyniosła duże korzyści – praktycznie wszystkie wskazują te miejsca w swoich organizacjach, które były już od dawna gotowe na cyfrową rewolucję. Są to głównie działy administracji, HR, księgowości, finansów, zarządzania i szeroko rozumianego IT. Za nimi idą e-commerce, marketing i reklama. Te obszary biznesu w Polsce mogły być online już przed pandemią – teraz zmusiła je do tego sytuacja. Praca zdalna to oszczędność kosztów poniesionych na biuro, jego wyposażenie, utrzymanie oraz zapewnienie pracownikom odpowiednich warunków do funkcjonowania. To też niższe wydatki na podróże służbowe, spotkania i relacje z kontrahentami. Model, w którym eliminujemy te czynniki w ujęciu tradycyjnym i zaczynamy stawiać na narzędzia w chmurze, jest znacznie korzystniejszy finansowo. Musimy mieć świadomość, że nie wszędzie zastąpimy procesy biznesowe tymi online. Niewątpliwie praca zdalna może być hitem 2020 r. W tym hurraoptymizmie tkwi pewne ryzyko. Niemal „seryjne” wdrożenia, realizowane na fali zachwytu chmurą, zamiast ułatwiać transformację, mogą skutkować rozczarowaniem i potęgować komplikacje. Warunkiem skuteczności wdrożenia jest nie tylko szybkie, ale przede wszystkim gruntowne jego przygotowanie. Firmy powinny w odpowiedni sposób ułożyć i usystematyzować procesy. Musi się to odbyć przed rozpoczęciem implementacji narzędzi informatycznych. Ponadto trzeba apelować do dostawców usług, aby ceny rozwiązań były jeszcze bardziej przystępne.

Przemysław Rozmysłowicz

Chief Constructor w startupie Elimen Racing

Rynek samochodów elektrycznych mimo epidemii rośnie w tempie trzycyfrowym, a fabryki podzespołów – w wyniku zakłóceń łańcuchów dostaw – mogą trafić z powrotem do Europy i Stanów Zjednoczonych. W związku z epidemią problemem branży mogą stać się zakłócenia w dostawach podzespołów. Dotyczy to szczególnie zestawów baterii, gdzie bardzo wysoki udział w rynku mają producenci z Chin. Mówi się o możliwości opóźnienia niektórych premier na rynku motoryzacyjnym. Producenci samochodów mogą być zmuszeni do przeniesienia produkcji kluczowych podzespołów do Europy. Wdrożenie technologii określanych jako przemysł 4.0 prowadzi do skokowego wzrostu wydajności produkcji oraz do spadku zapotrzebowania na mniej wykwalifikowany personel. Wzrośnie znaczenie wiedzy związanej z procesami technologicznymi oraz szybkości reakcji na potrzeby nabywców. Przenoszenie fabryki na inny kontynent z powodu niższych kosztów wynagrodzeń przestanie być opłacalne. Korzystne stanie się za to umiejscowienie produkcji blisko rynków zbytu. A zakłócenia łańcuchów dostaw związane z epidemią mogą znacznie przyspieszyć te zmiany. Długoterminowo są to zjawiska bardzo korzystne dla europejskich rynków pracy. Szczególną szansę widzą w tych procesach polscy producenci. Np. grupa Elimen ma ambicję stania się polskim hubem technologii dla elektromobilności. Jesteśmy w trakcie negocjowania kontraktów dla klientów Europy Zachodniej. Nasi inżynierowie opracowali unikalną technologię Battery Management System, która zarządza stopniem naładowania i temperaturą poszczególnych ogniw. Technologia może być wykorzystywana nie tylko w motoryzacji, ale także w zarządzaniu systemami energetycznymi. Przerwanie łańcuchów dostaw z Azji spowodowało też wzrost zainteresowania naszymi modułowymi systemami ładowania pojazdów elektrycznych. Rozwiązanie zaprojektowane i wytwarzane w Polsce pozwala budować systemy ładowania o mocach do 350 kW.

Pandemia Covid-19 stała się katalizatorem zmian. Bardzo radykalnych. Odczuły to chyba wszelkie możliwe sektory gospodarki. Izolacja, zdalna praca i nauka sprawiły, że przyspieszyła transformacja cyfrowa. Biznes, który dotychczas nie był wystarczająco zwinny i innowacyjny, nie zdołał dostosować się do nowych warunków. Ale kryzys jest również szansą, co udowodniły startupy z branży dronów, druku 3D, a także nowych technologii medycznych czy edukacyjnych.

Pandemia jasno pokazała, że nowe technologie i innowacyjność to w dzisiejszych czasach nie fanaberia, lecz filar każdego biznesu.

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Biznes Ludzie Startupy
Roboty z Polski zyskają sztuczną inteligencję. Już wypierają amerykańską konkurencję
Biznes Ludzie Startupy
Latające elektryki polecą znad Wisły? Polska firma chce zbudować fabrykę
Biznes Ludzie Startupy
Dostarczą dania o połowę tańsze. Polskie start-upy łączą siły, by ratować żywność
Biznes Ludzie Startupy
Polska sztuczna inteligencja ma wesprzeć kulejącą amerykańską edukację
Biznes Ludzie Startupy
Estońska bestia zamierza zadomowić się nad Wisłą. Duża zmiana w car-sharingu