W październiku Donald Trump ogłosił, że planuje uruchomić nową, rewolucyjną firmę technologiczną. „Stworzyłem Truth Social…, aby przeciwstawić się tyranii wielkich technologii” – napisał. „Żyjemy w świecie, w którym talibowie mogą być na Twitterze, a wasz ulubiony amerykański prezydent został uciszony”. Aplikacja została uruchomiona w Dniu Prezydentów, 21 lutego, ale już sześć tygodni później ma ogromne problemy. Prawie 1,5 miliona osób z listy oczekujących użytkowników nie jest w stanie z niej korzystać.
Truth Social wygląda bardzo podobnie do Twittera, platformy, która zablokowała Trumpowi dostęp po tym, jak tłum jego zwolenników zaatakował Kapitol Stanów Zjednoczonych, a sam Donald Trump zaczął lansować teorię, że wybory zostały „skradzione” i podżegał do przemocy. Były prezydent USA dostał dożywotni zakaz korzystania z platformy.
Dlatego też powstał Truth Social, który miał być oazą wolności słowa. Aplikacja jednak od początku ma problemy techniczne - nie jest dostępny na telefonach z Androidem, przeglądarkach internetowych ani dla większości osób spoza USA. „To jest katastrofa” – powiedział BBC Joshua Tucker, dyrektor Centrum Mediów Społecznych i Polityki NYU. „Nikt nie wie, co się dzieje” – mówi anonimowy zwolennik Trumpa BBC.
Czytaj więcej
Miliarder myśli o pójściu w ślady Jacka Dorseya. Podobnie jak twórca Twittera chciałby zaistnieć w świecie mediów społecznościowych. Założyciel Tesli i SpaceX miałby stworzyć własną platformę.
21 lutego Truth Social była jedną z najczęściej pobieranych aplikacji w App Store – ale wielu, którzy ją pobrali, nie było w stanie z niej korzystać. Założono, że problem ten zostanie wkrótce rozwiązany, a Trump zacznie publikować swoje „prawdy” w nadchodzących dniach – ale żadna z tych rzeczy się nie wydarzyła. Większość osób, które chciały się zarejestrować, otrzymały komunikat, że znajdują się na „liście oczekujących”. I znajdują się na niej do dziś.