To już wojna przeglądarek. Nowi gracze uderzyli w potęgi jak Chrome czy Firefox

Czy dotychczasowy prymat Google Chrome w sieci skończy się jak niegdyś dominacja Internet Explorera? Rynek wywrócić chcą niszowi gracze, a ich bronią jest m.in. sztuczna inteligencja czy możliwość blokowania reklam.

Publikacja: 27.05.2024 18:12

Rusza rewolucja w sieci – unijna ustawa o rynkach cyfrowych (DMA) wymusi na tzw. BigTechach otwieran

Rusza rewolucja w sieci – unijna ustawa o rynkach cyfrowych (DMA) wymusi na tzw. BigTechach otwieranie swoich platform na konkurencję. Przeglądarki stały się jednym z głównych celów

Foto: AdobeStock

Branża internetowych przeglądarek robi się coraz bardziej tłoczna. Takich liderów tego sektora, jak Google (Chrome), Mozilla (Firefox), Microsoft (Edge, który zastąpił niezwykle popularnego lata temu Internet Explorera) czy Apple (Safari) i Opera podgryzają mniejsi gracze. I robią to coraz skuteczniej. Pomagają im w tym unijne regulacje i boom na sztuczną inteligencją. Eksperci wieszczą, że można spodziewać się w efekcie zmian w układzie sił w branży. I nie byłby to pierwszy raz, gdy taka swoista wojna doprowadzi do istotnych przetasowań. Co ciekawe, areną walk o to, kto zagwarantuje internautom „okno” do świata online, staje się dziś Europa.

Kto dominuje na rynku przeglądarek

Gdyby cofnąć się do 2012 r. i spojrzeć na mapę świata, przedstawiającą geograficzny podział najbardziej popularnych przeglądarek internetowych, można byłoby odnieść wrażenie, że rynek jest zróżnicowany – w USA i części krajów Azji królował Internet Explorer (IE), za dostęp komputerów do sieci w Rosji czy Ameryce Południowej odpowiadał Google Chrome, z kolei Stary Kontynent był podzielony między użytkowników Opery i Firefoxa. Ten ostatni liderem był również nad Wisłą.

Czytaj więcej

To już wojna na wyszukiwarki i przeglądarki. Microsoft „zaszywa” w nich ChatGPT

Te czasy jednak przeminęły – dziś w tej branży liczy się właściwie jedna firma, Google. Jego Chrome niemal zmonopolizował dostęp do internetu, a, jak wskazują dane StatCounter, przeglądarka ta zdobyła miażdżącą przewagę nad rywalami na całym świecie. Przykładem może być Polska, gdzie – jak podaje Gemius – aż 52 proc. udziałów w rynku pecetów wykroił sobie Google Chrome. Drugi Firefox ma już tylko 25 proc., a trzeci Edge – ok. 14 proc. W przypadku tabletów dominacja Google’a jest bezdyskusyjna – sięga 82 proc. (kolejny gracz, Facebook in-app Browser, ma już ledwie 6 proc.). Zresztą w smartfonach jest podobnie – mobilny Chrome wygospodarował 72 proc. polskiego rynku (popularny na iPhonach system Safari ma ledwie 9 proc.).

Przewaga Google’a jest bezdyskusyjna, ale być może jesteśmy świadkami jej schyłku. W sieci nie brakuje negatywnych opinii na temat tej przeglądarki: użytkownicy wskazują choćby, iż nadmiernie wykorzystuje pamięć laptopa, istotnie obciąża baterię, niektórzy zwracają zaś uwagę na jeszcze inny aspekt – oprogramowanie to próbuje rozszerzać internetowe imperium Google’a. Serwis TheNextWeb (TNW) podkreśla, że zbieranie danych o użytkownikach może stać się jednym z gwoździ do trumny giganta. Odwrót od Chrome jest tym bardziej realny, że alternetywne rozwiązania – przynajmniej w Europie – zaczynają wspinać się do pierwszej ligi branżowych rozwiązań, bo sprzyja im szereg unijnych prokonkurencyjnych zasad. Wystarczy wspomnieć o ustawie o rynkach cyfrowych (Digital Markets Act – DMA), która zmusza gigantów technologicznych do otwierania drzwi do swoich platform dla rywali. „Dzięki wejściu w życie DMA Europa stanie się wylęgarnią konkurentów dla uznanych marek jak Chrome czy Safari” – pisze TNW.

Czytaj więcej

Koszmar „Grandpa Google”. Młodsi użytkownicy mogą porzucić wyszukiwarkę

NP. przed DMA każda przeglądarka na iOS musiała działać na WebKit, czyli silniku stanowiącym podstawę Safari. Uniemożliwiało to uruchomienie pełnej funkcjonalności Opery i Edge, bazujących na silniku Blink, czy systemu Firefox, działającego na platformie Gecko. Jednakże – zgodnie z DMA – Apple musi teraz dopuścić na iOS inne rozwiązania. A to sygnał do walki.

– Przez WebKit nie byliśmy w stanie wprowadzać nowych możliwości, teraz będziemy w stanie wdrażać zmiany – nie ukrywa zadowolenia w rozmowie z TNW Jon von Tetzchner, dyrektor generalny Vivaldi.

Co oferują nowe przeglądarki

Historia WebKitem to tylko jeden z przykładów prokonkurencyjnych zmian, które zmienią układ rynkowego tortu. Chętnych do odebrania prymatu gigantom – głównie Google’owi – nie brakuje. Norweska Opera chce zbić kapitał na wykorzystaniu mocy sztucznej inteligencji (jako jedna z pierwszych wdrożyła chatbota Aria na pasku bocznym przeglądarki), inny z norweskich graczy – wspomniany Vivaldi – postawił na dużą „konfigurowalność” swojego rozwiązania (można ustawić blokery reklam i wyskakujących okienek), cypryjska Aloha skoncentrowała się z kolei na coraz istotniejszych dla użytkowników funkcjach prywatności (firma ujawniła, że tylko w marcu br. liczba użytkowników w UE skoczyła jej o 250 proc.). A są jeszcze niemiecka Ecosia czy amerykański DuckDuckGo. Szykuje się więc batalia o rynek przeglądarek. Ale nie pierwsza. Te dotychczasowe pokazują, iż to właśnie liderzy muszą się obawiać.

Protoplastą wszystkich przeglądarek był Erwise. System z graficznym interfejsem, stworzony w 1992 r. przez studentów Helsińskiego Uniwersytetu Technicznego, szybko został wyparty jednak przez Mosaic. Oprogramowanie, które zdobyło szeroką popularność, wygryzł wkrótce IE. To dzieło Microsoftu stało się pod koniec lat 90. niepodzielnym królem branży (do 2001 r. IE miał 96-proc. udział w rynku), ale już w 2017 r. jego udział spadł poniżej 5 proc., zaś przeglądarki Chrome przebił 60 proc. Czy nadszedł czas kolejnej zmiany?

Branża internetowych przeglądarek robi się coraz bardziej tłoczna. Takich liderów tego sektora, jak Google (Chrome), Mozilla (Firefox), Microsoft (Edge, który zastąpił niezwykle popularnego lata temu Internet Explorera) czy Apple (Safari) i Opera podgryzają mniejsi gracze. I robią to coraz skuteczniej. Pomagają im w tym unijne regulacje i boom na sztuczną inteligencją. Eksperci wieszczą, że można spodziewać się w efekcie zmian w układzie sił w branży. I nie byłby to pierwszy raz, gdy taka swoista wojna doprowadzi do istotnych przetasowań. Co ciekawe, areną walk o to, kto zagwarantuje internautom „okno” do świata online, staje się dziś Europa.

Pozostało 88% artykułu

Ten artykuł przeczytasz z aktywną subskrypcją rp.pl

Zyskaj dostęp do ekskluzywnych treści najbardziej opiniotwórczego medium w Polsce

Na bieżąco o tym, co ważne w kraju i na świecie. Rzetelne informacje, różne perspektywy, komentarze i opinie. Artykuły z Rzeczpospolitej i wydania magazynowego Plus Minus.

Globalne Interesy
Słaba sprzedaż iPhone'a 16. Apple wciąż pokłada nadzieję w świętach
Globalne Interesy
Elon Musk przedstawi rewolucyjny pojazd. Cybercab to przyszłość transportu?
Globalne Interesy
Fala fałszywych reklam z gwiazdami. Czy Facebook walczy z oszustami?
Globalne Interesy
Telegram w odstawce. Ekstremiści przerzucili się na nowy „bezpieczny” komunikator
Globalne Interesy
Elektrownie jądrowe odżywają. Zaskakująca przyczyna