Reklama
Rozwiń

Monopol Google zagrożony. Co zrobi Donald Trump?

Właściciel największej wyszukiwarki internetowej świata, ma na pieńku z Donaldem Trumpem. Czy jednak prezydent elekt wystąpi o podział firmy, która może być potężną bronią przeciw Pekinowi?

Publikacja: 25.11.2024 09:17

Dominująca pozycja Google'a może okazać się szczególnie niebezpieczna wraz z rozwojem sztucznej inte

Dominująca pozycja Google'a może okazać się szczególnie niebezpieczna wraz z rozwojem sztucznej inteligencji (AI)

Foto: AdobeStock

– Google jest monopolistą – wyrok sędziego Dystryktu Kolumbia Amita Mehty wstrząsnął rynkiem. Był znakiem, że pierwszy raz od 1999 roku, kiedy sąd nakazał podział innego gigamonopolisty, Microsoftu (spółka odwołała się i uniknęła ostatecznie takiego losu), amerykańskie władze wypowiedziały otwartą wojnę potentatom internetu. Ofiarami tej ofensywy mogłyby w przyszłości być i inne firmy dominujące w globalnej sieci, jak Meta, X czy Amazon. Konsument mógłby z tego wyjść zwycięsko. Kluczowa część przesłuchań w tej sprawie rozpocznie się w sądzie Dystryktu Kolumbia w poniedziałek.

Zgodnie z amerykańskimi procedurami pochodzący z Indii Mehta wystąpił zarówno do Departamentu Sprawiedliwości, jak i Google’a o zaproponowanie środków zaradczych. Chodzi o przełamanie układu, w którym właściwie z automatu wyszukiwarka koncernu z Mountain View pojawia się na ekranach komputerów czy telefonów komórkowych. Z tego powodu, uważa sędzia, Google każe sobie płacić za reklamy o wiele więcej, niż wynoszą stawki rynkowe. Może tak robić, bo reklamodawcy nigdzie indziej nie dotrą tak skutecznie do potencjalnych klientów.

Czytaj więcej

To już wojna przeglądarek. Nowi gracze uderzyli w potęgi jak Chrome czy Firefox

W minionym tygodniu administracja Joe Bidena wskazała drastyczne środki, aby temu zapobiec. Sprowadzają się one do podziału wartej na giełdzie ponad 2 biliony dolarów wyszukiwarki. Jeden z pomysłów to wymuszona sprzedaż przez Alphabet przeglądarki internetowej Google Chrome, która kontroluje 67 proc. amerykańskiego rynku. Inny zaś to wymuszenie pozbycia się przez ten koncern systemu operacyjnego Android, z którego korzysta 71 proc. użytkowników telefonów komórkowych w USA.

Podział to błąd

Rzecz jasna Google zaprotestował przeciw takiemu rozwiązaniu. Uznał je za „drastyczne” i niesłużące użytkownikom. Pod pretekstem pogratulowania zwycięstwa w wyborach do Trumpa zadzwonił również urodzony w Indiach prezes Alphabetu Sundar Pichai. W rozmowie uczestniczył także Elon Musk, właściciel m.in. platformy społecznościowej X, a ostatnio najważniejszy sojusznik prezydenta elekta. Już samo to może wskazywać, gdzie leżą sympatię Trumpa: po stronie Google’a. Treści rozmowy jednak nie ujawniono. Więcej na temat zamiarów miliardera można się było natomiast dowiedzieć z wywiadu, jaki przeprowadził z Bloombergiem. Wynikało z niego jasno, że uważa on, iż wyszukiwarka stała w kampanii wyborczej po stronie Kamali Harris.

Czytaj więcej

Google ma problem. Na sprzedaż pójdzie przeglądarka Chrome czy Android?

– Kiedy na mój temat opublikowano 20 dobrych i 20 złych historii, w wyszukiwarce Google zawsze pojawiały się tylko te ostatnie – żalił się Trump. Jednak dociskany przez prowadzącego wywiad, czy w takim razie będzie domagał się podziału Google’a, wskazał, że byłby to fatalny błąd, bo dziś Chiny boją się tej megafirmy. Nie rozwijał co prawda tej myśli, jednak można się domyślać, że chodzi m.in. o decyzję, aby pozbawić Huawei programów Google’a, co w praktyce zepchnęło na margines oskarżaną o działanie na rzecz chińskich władz firmę.

Nie chodzi przy tym tylko o dominację Google’a na rynku, ale także o jakość oferowanych przez niego usług. Może on ją osiągnąć dzięki bezprecedensowemu bankowi danych na temat tego, czego szukają użytkownicy internetu. Ocenia się, że aby zbudować wyszukiwarkę, która mogłaby choć w jakimś stopniu konkurować z Alphabetem, trzeba wyłożyć na starcie około 20 mld dol. i kolejne 3–4 mld dol. rocznie na badanie i rozwój.

Amerykański wymiar jest niezależny, przynajmniej na razie. Amit Mehta podejmie decyzję w sprawie przyszłości Alphabeta w sposób niezawisły. W przeszłości był on zaangażowany w proces rozliczenia Trumpa z próby utrzymania siłą władzy 6 stycznia 2021 r. Trudno więc go podejrzewać o sympatię wobec prezydenta elekta czy uleganie jego naciskom, kiedy już przejmie Biały Dom.

Jak ograniczyć dominację Google

Jednak nawet jeśli Mehta wyda wyrok przed zaprzysiężeniem nowej administracji 21 stycznia, jest pewne, że Google od tego wyroku się odwoła. Przed ostatecznym rozstrzygnięciem miną lata. W tym czasie decydujące zaś będzie już stanowisko administracji Trumpa. A to dlatego, że może wycofać pozew przeciw Alphabetowi lub zmienić jego treść. Prezydent elekt właśnie wskazał na dotychczasową prokurator Florydy Pam Bondi jako kandydatkę na prokuratora generalnego. Podobnie jak reszta kształtującej się nowej administracji jest absolutną lojalistką miliardera gotową pójść za każdym jego poleceniem.

Czytaj więcej

Trump wesprze Muska i sztuczną inteligencję. Ale może pójść na wojnę z Google

Nie musi to jednak oznaczać, że Google będzie działał w dotychczasowym układzie. Istnieją inne sposoby na ograniczenie jego dominującej pozycji. Jedną z nich jest położenie kresu umowom, jakie koncern zawarł z szeregiem innym firm, aby używały jego wyszukiwarki. W zeszłym roku koncern poświęcił na to 26 mld dol, z czego lwia część trafiła do kieszenie Apple’a. W ten sposób użytkownik np. iPhone’a automatycznie korzysta z usług Google’a, starając się znaleźć jakiś produkt, usługę czy informację w internecie.

Inne możliwe rozwiązanie to wymuszenie na Alphabecie podzielenia się z konkurentami wspomnianą ogromną bazą danych o użytkownikach globalnej sieci. A także technologiami pozwalającymi na skuteczne znalezienie poszukiwanych rzeczy w internecie.

Amerykańskie media uważają, że dominująca pozycja Google’a może okazać się szczególnie niebezpieczna wraz z rozwojem sztucznej inteligencji (AI). Koncern będzie w stanie wykorzystać do tego zbierane od lat dane o rynku, którymi do tej pory nie dysponują jego rywale. Istnieje więc możliwość, że Mehta nakaże zarządowi Alphabetu podzielenie się z rywalami tymi informacjami. Dzięki temu w relatywnie krótkim czasie mogliby skutecznie walczyć z Google’em tacy rywale, jak Apple Intelligence czy Perplexity AI. Już teraz stosunkowo nowi gracze na rynku wyszukiwarek internetowych korzystający z technologii sztucznej inteligencji, jak OpenAI i jego ChatGPT, szybko przejmują udziały w rynku od Google’a, choć startując z relatywnie niskiego poziomu.

Przed nakazaniem podziału koncernu Alphabet raczej odstręczy także sędziego Mehty nieudana próba równie radykalnego kroku podjęta ćwierć wieku temu wobec koncernu Microsoft. Wówczas chodziło o przerwanie ścisłego związku między zakupem nowych komputerów a ich wyposażeniem w system operacyjne Windows. Koncern założony przez Billa Gatesa i Paula Allena skutecznie się od tego odwołał, ale i tak jego pozycja na rynku szybko się załamała, bo nie zdołał przewidzieć nadchodzących wówczas nowych rewolucji technologicznych.

Globalne Interesy
Te latające pojazdy mają odmienić transport. Właśnie rusza produkcja
Globalne Interesy
AI Elona Muska zyskała miliardy. To będzie wojna z twórcą ChatGPT o pozycję nr 1
Globalne Interesy
„Jestem Satoshi Nakamoto". Kim jest twórca bitcoina?
Globalne Interesy
Moderatorzy Facebooka nie wytrzymują pracy i makabrycznych treści. Jest pozew grupowy
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Globalne Interesy
USA szykują cios w Chiny. Tym razem to produkt, który znajduje się w milionach domów
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku