– Już rozpoczęliśmy tworzenie kosmicznego kompleksu rakietowego Amur-LNG (Sojuz 7). To pierwszy rosyjski projekt kosmicznej rakiety nośnej średniej klasy wielokrotnego użytku. Rakieta będzie przeznaczona do startów z kosmodromu Wostocznyj nad Amurem i będzie wyposażona w powracający pierwszy stopień. Mamy nadzieję, że zakończymy prace do 2030 roku – zapowiedział w końcu stycznia szef rosyjskiej korporacji państwowej Roskosmos Jurij Borisow. Tydzień później nie był już szefem Roskosmosu.
Odwołany w trybie nagłym 6 lutego został zastąpiony przez Dmitrija Bakanowa, wiceministra transportu Rosji. Jego zadaniem będzie m.in. nawiązanie współpracy z prywatnym rosyjskim biznesem z branży kosmicznej. Pod rządami wojskowego Borysowa prywatne firmy nie były dopuszczane do projektów państwowego monopolisty.
Wielka nadzieja Roskosmosu
Wywodzący się z sowieckich czasów Roskosmos w czasie światowego wyścigu, w którym coraz większą rolę odgrywa prywatny biznes, stał się niewydolną biurokratyczną machiną trawioną korupcją, nepotyzmem, nieudolnym zarządzaniem i coraz bardziej widocznym brakiem nadążania za technologiami.
Czytaj więcej
Rosyjski kompleks kosmiczny mocno ucierpiał z powodu sankcji po agresji na Ukrainę. Ale chylił się ku upadkowi już wcześniej. Nie przeszkadza to w snuciu ambitnych planów kosmicznych prezydentowi Władimirowi Putinowi.
Teraz prywatne rosyjskie firmy z sektora kosmicznego mają wesprzeć budowę rakiety. Jednym z etapów projektu jest stworzenie eksperymentalnego modelu pierwszego stopnia wielokrotnego użytku. Na Zachodzie takie urządzenia nazywane są „Hopper”. Zakończenie tych prac planowane jest na rok 2028.