Czarne chmury nad prezesem Polskiej Agencji Kosmicznej POLSA zbierały się już od dawna. W lutym Minister Rozwoju i Technologii wezwał go do złożenia wyjaśnień w sprawie nieprawidłowości w informowaniu przez instytucję o niekontrolowanym wejściu w atmosferę członu rakiety Falcon 9 firmy SpaceX Elona Muska, której fragmenty znaleziono w czterech miejscach w Wielkopolsce. Teraz został odwołany, choć lakoniczny komunikat resortu nie wyjaśnia powodów takiej decyzji.
Media zauważają, że raporty POLSA nie sygnalizowały poziomu ryzyka. W efekcie zobowiązano prezesa do natychmiastowej weryfikacji i zmiany stosowanych dotychczas przez agencję procedur powiadamiania o możliwości wystąpienia incydentów, a także ich późniejszej aktualizacji.
MRiT stwierdziło, że raporty sytuacyjne POLSA w żaden sposób nie odbiegały od wcześniej przesyłanych i nie sygnalizowały poziomu ryzyka możliwości wystąpienia incydentu. Według resortu przekazywane przez agencję informacje „nie odzwierciedlały oceny sytuacji wynikającej z przesłanych przez Agencję raportów i mogły wprowadzić opinię publiczną w błąd". Z kolei 2 marca doszło do cyberataku na systemy POLSA, sieć Agencji została natychmiast odłączona od internetu. Systemy zostały ponownie uruchomione 5 marca.