Na fali globalnego boomu na gry wideo płyną również mniejsi polscy producenci. Choć jesień zdominowały hitowe tytuły od globalnych graczy, jak „Red Dead Redemption 2”, „FIFA 19”, czy „God of War”, rodzime studia próbują sił w niszach.
– Patrząc na sytuację z polskiej perspektywy dużych produkcji AAA, akurat w bieżącym okresie nasi deweloperzy nie mają się czym pochwalić. Co nie znaczy, że nie było tytułów, które odniosły sukcesy. Możemy przytoczyć choćby gry „Frostpunk” czy „World War 3”, choć oczywiście nie są to tytuły o budżetach liczonych w dziesiątkach milionów dolarów – mówi Robert Łapiński, wydawca magazynu „Pixel” i organizator festiwalu gier Pixel Heaven.
Wspomniane produkcje znad Wisły to przedstawiciele dość nowego sektora, który określa się jako „indie AAA”. – To jakościowe, ale mniejsze gry, często stawiające na wyjątkowy pomysł czy podejmujących nietuzinkowe tematy – wskazuje Łapiński. – Ale możemy spodziewać się również kolejnych tytułów AAA od polskich firm. Oczywistym tu przykładem jest „Cyberpunk 2077”, ale wiadomo, że nad wysokobudżetowymi projektami, które utrzymywane są póki co w mniejszej lub większej tajemnicy, intensywnie pracują takie studia jak People Can Fly, Techland czy Flying Wild Hog – wylicza.
Jego zdaniem, patrząc na mijający rok z perspektywy polskiej branży, można stwierdzić, że zabrakło spektakularnych sukcesów, o których mówiliśmy w latach ubiegłych („Wiedźmin 3”, czy „Dying Light”). To jednak – jak podkreśla – nie oznacza regresu.
– Po prostu te największe projekty wymagają czasu, a wiemy, że powstają – dodaje.
W niszach też rodzime studia radzą sobie całkiem nieźle. Najświeższym przykładem może być Creepy Jar, specjalizujący się w tytułach z segmentu survival simulation. Firma w III kwartale zarobiła blisko 1,7 mln zł. To efekt świetnego przyjęcia gry „Green Hell”, która w wersji early access została kupiona już w blisko 120 tys. egzemplarzy. Koszty produkcji wraz z marketingiem zwróciły się w zaledwie sześć tygodni od premiery, która miała miejsce pod koniec sierpnia br. Warszawska spółka stawia optymistyczne prognozy. – Jesteśmy spokojni o ten i przyszły rok – podkreśla Krzysztof Kwiatek, prezes Creepy Jar.
Na dobre wyniki nastawia się też Cherrypick Games. Notowany na NewConnect producent gier mobilnych ustalił nową datę premiery swojego kolejnego tytułu – „Project Fame”. Gra z gatunku tzw. idle clicker trafi do odbiorców z całego świata 22 listopada. – Data wydania Project Fame to efekt konsultacji z przedstawicielami sklepów mobilnych, App Store i Google Play. W nowym terminie będziemy mogli liczyć na większe wsparcie ze strony tych platform, co pozwoli nam lepiej uplasować tytuł wśród graczy – komentuje Marcin Kwaśnica, prezes Cherrypick Games.
W „Project Fame” gracz wcieli się w postać młodej businesswoman, która stawia swoje pierwsze kroki w budowaniu własnego imperium pełnego luksusowych kurortów, ekskluzywnych butików i salonów SPA.
Pięć dni po premierze tej gry pojawi się z kolei „This War of Mine” w wersji na Nintendo Switch, platformę, która bije rekordy popularności. Kultowa gra 11 bit studios zawierała będzie wszystkie dodatki, w tym płatne, które ukazały się do tej pory, w tym „TWoM: The Little Ones”.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętę digitalizację, fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Rozpowszechnianie niniejszego artykułu możliwe jest tylko i wyłącznie zgodnie z postanowieniami "Regulaminu korzystania z artykułów prasowych" [Poprzednia wersja obowiązująca do 30.01.2017]. Formularz zamówienia można pobrać na stronie www.rp.pl/licencja.