Pisze o tym The Wall Street Journal. Według źródeł gazety do zmasowanych ataków doszło się w bankach – Bank of America, JPMorgan Chase, Citigroup i Wells Fargo. Hakerzy szukali słabych miejsc w ich sieciach komputerowych.

Kierownictwa banków otrzymały od administracji Białego Domu szczegółowe rekomendacje postępowania w wypadku ataków hakerskich.

Według źródeł WSJ, gdyby hakerzy dostali dostęp do baz danych tak wielkich banków, to w amerykańskiej bankowości zapanowałby chaos. A to nie pozostałoby bez wpływu na bankowość świata.

Skąd pochodzą ataki na amerykańskie banki. Oficjalnych informacji na razie brak. Dotychczasowa praktyka wskazuje na trzy kraje – Rosję, Koreę Północną i Chiny. Wiadomości zza oceanu zbiegły się z informacjami z Moskwy. Prokuratura Generalna podała dziś, że szkody od cyberprzestępczości w tym kraju zwiększyły się w ciągu ośmiu miesięcy tego roku o 44 proc.. Ujawniono ponad 107 tysięcy przestępstw w sieci. Kosztowało to rosyjską gospodarkę co najmniej 400 mln rubli (6,1 mld dol.).