Premier Australii Scott Morrison poinformował, że parlament i główne partie polityczne kraju były celem cyberataku, prawdopodobnie dokonanego przez „rząd innego państwa”.
Parlamentarzystów wezwano do natychmiastowej zmiany haseł do ich kont internetowych. Hakerzy włamali się też do systemów informatycznych największych partii politycznych.
– Nasi eksperci ds. cyberbezpieczeństwa są zdania, że za tym atakiem kryją się wysokiej klasy służby obcego państwa – powiedział premier w parlamencie. – Zdaliśmy sobie także sprawę, że systemy informatyczne niektórych partii politycznych, w tym Partii Liberalnej, Partii Pracy i Partii Narodowej, były także celami ataku – dodał.
CZYTAJ TAKŻE: Chińscy hakerzy mogą stać za atakiem na Marriotta
Analitycy, na których powołuje się Reuters, twierdzą, że atak mógł pochodzić z Chin, Rosji czy Iranu i może mieć związek z majowymi wyborami.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętę digitalizację, fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Rozpowszechnianie niniejszego artykułu możliwe jest tylko i wyłącznie zgodnie z postanowieniami "Regulaminu korzystania z artykułów prasowych" [Poprzednia wersja obowiązująca do 30.01.2017]. Formularz zamówienia można pobrać na stronie www.rp.pl/licencja.