Największa kradzież kryptowalut w historii ma zaskakujący finał

Poly Network padło ofiarą jednego z największych cyfrowych skoków, tracąc ponad 600 mln dolarów w kryptowalutach. Haker twierdzi jednak, że nie interesują go pieniądze i zaczyna je… zwracać.

Publikacja: 12.08.2021 12:49

Największa kradzież kryptowalut w historii ma zaskakujący finał

Foto: Bloomberg

Platforma Poly Network działająca jako swoisty pośrednik pomiędzy różnymi rodzajami kryptowalut padła ofiarą cyberataku, w którym skradziono równowartość około 600 mln dolarów w kryptowalutach. Po ataku firma publicznie, na Twitterze, poprosiła osobę odpowiedzialną za atak, by skontaktowała się w celu „znalezienia rozwiązania”. Jedna z największych cyberkradzieży zaczęła od tego momentu przybierać niecodzienny obrót.

CZYTAJ TAKŻE: Prokuratura skonfiskowała 50 mln euro w bitcoinach, ale… nie ma hasła

Najpierw haker opublikował wiadomości, w których obiecywał zwrot środków, stwierdzając, że pieniądze go „niezbyt interesują”, a następnie w środę Poly Network poinformowało o otrzymaniu zwrotu 260 mln dolarów w kryptowalutach. Złodziej odesłał środki w trzech kryptowalutach – 3,3 mln w Ethereum, 256 mln Binance Smart Chain (BSC) i dodatkowo milion w tokenach Polygon. Do odzyskania zostało więc jeszcze 269 mln dolarów w Ethereum i 84 mln w Polygonach.

Haker, jak twierdzi Tom Robinson z Elliptic cytowany przez BBC, miał opublikować coś w rodzaju wywiadu z samym sobą, w którym poinformował, że kradzież przeprowadził w celu udowodnienia słabych stron Poly Network. Złodziej twierdzi, że na szukaniu luk w zabezpieczeniach spędził całą noc, a kradzieży dokonał, by Poly Network nie załatało luk po cichu. Według Robinsona faktycznie mogło tak być, że było to działanie tzw. hakera w białym kapeluszu (który dokonuje włamania w celu ujawnienia błędów), ale jest też możliwa inna wersja.

Natura technologii blockchain, na której oparte są kryptowaluty utrudnia bowiem, zdaniem Robinsona, który jest doradcą organów ścigania ds. kryptowalutowych przestępstw w Wielkiej Brytanii, czerpanie zysków z ich kradzieży. Rozproszone rejestry pozwalają bowiem każdemu zobaczyć jak wędrują poszczególne tokeny. W sytuacji, w której skok uzyskał duży rozgłos, zainteresowanie wzrosło do poziomu, w którym nie było możliwe bezpieczne przetransferowanie tokenów cyfrowych.

CZYTAJ TAKŻE: Elektrownia woli kopać bitcoiny niż dostarczać prąd

Poly Network funkcjonuje jako platforma ułatwiająca wymianę różnych kryptowalut. Haker wykorzystał słabe punkty w oprogramowaniu ułatwiającym przeprowadzanie operacji pomiędzy klientami platformy do wytransferowania środków do wskazanych przez siebie portfeli cyfrowych. Zdaniem niektórych analityków motywy złodzieja niekoniecznie były szlachetne, a po prostu zrozumiał, że będzie można go zidentyfikować. Poly Network w ciągu 24 h od kradzieży udało się zidentyfikować część portfeli użytych w celu wyprowadzenia środków.

IT

Platforma Poly Network działająca jako swoisty pośrednik pomiędzy różnymi rodzajami kryptowalut padła ofiarą cyberataku, w którym skradziono równowartość około 600 mln dolarów w kryptowalutach. Po ataku firma publicznie, na Twitterze, poprosiła osobę odpowiedzialną za atak, by skontaktowała się w celu „znalezienia rozwiązania”. Jedna z największych cyberkradzieży zaczęła od tego momentu przybierać niecodzienny obrót.

CZYTAJ TAKŻE: Prokuratura skonfiskowała 50 mln euro w bitcoinach, ale… nie ma hasła

Pozostało 80% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
IT
ING Hubs Poland z nowym szefem pionu globalnego bezpieczeństwa IT
IT
Zaskakujące ożywienie w IT. Jakich pracowników poszukują firmy w Polsce?
IT
Czy Telegram to bezpieczny komunikator i czy warto z niego korzystać?
IT
Haker udawał martwego, by nie płacić alimentów. Znalazł sprytny sposób
IT
Brytyjczycy w szoku. Rosyjskie oprogramowanie na ich atomowych okrętach podwodnych
IT
Samochód to szpieg idealny. Unia Europejska wzięła się za ochronę kierowców