Facebookowi (FB) nie wystarczy, że zarabia dziesiątki miliardów dolarów na reklamach, że ma bezcenną bazę informacji o 1,5 mld użytkowników, że stał się narzędziem wywoływania rewolucji, obalania rządów i kształtowania poglądów miliardów ludzi. Teraz zamierza wejść w obszary do tej pory zastrzeżone dla państw. Chce stworzyć globalny cyfrowy pieniądz o nazwie libra, który z czasem może zastąpić dolara, euro czy juana jako najważniejsza waluta świata. Bo według firmy „przyszłość jest prywatna”.
CZYTAJ TAKŻE: Rewolucja w kryptowalutach. Facebook tworzy potęgę
Co to właściwie znaczy: stworzyć prywatny pieniądz? Wbrew pozorom to nic aż tak trudnego. Pieniądz to każde dobro, które jest powszechnie akceptowane jako płatność za inne dobra. Dzisiaj używamy w Polsce złotych, za które można kupić wszystko, więc również my sami z przyjemnością akceptujemy zapłatę w złotych. Ale bywały czasy, kiedy za jedyny prawdziwy pieniądz uznawaliśmy w Polsce dolara. Rolę pieniądza w pewnej sytuacji mogły też pełnić inne dobra, np. w obozach jenieckich papierosy.
Tradycyjnie najlepszym pieniądzem jest pieniądz złoty lub srebrny. Niezależnie od wartości numizmatycznej nawet złota moneta wybita przez państwo, które od wieków nie istnieje, zachowuje wartość, którą zawdzięcza kruszcowi, z którego jest wykonana. Nie odmawiamy więc przyjęcia jako zapłaty ani średniowiecznych florenów, ani carskich „świnek”.
Innymi słowy: jeśli tylko jakieś dobro jest powszechnie akceptowane jako zapłata, staje się pieniądzem. Nawet jeśli jest tylko wirtualnym zapisem – jak kryptowaluta bitcoin. Nie jest on emitowany przez żadne państwo, ale przez stworzony przez anonimowego autora algorytm komputerowy. Jego ilość jest ograniczona, a nowe bitcoiny pozyskuje się poprzez „wydobywanie” w internecie. Czy jednak na pewno bitcoin jest pieniądzem? Wątpię, bo jest akceptowany przez ograniczoną grupę ludzi (mało kto z nas zgodzi się, by wypłacono mu pensję w bitcoinach). Jego wartość waha się w wariacki sposób, odnotowując w krótkich okresach a to wielokrotny wzrost, a to spadek o 80 proc. I wcale nie jestem pewny, czy da się w bitcoinach przechowywać oszczędności, bo dziś jest – a za rok może go nie być.