Takie klonowane twarze miałyby – dzięki wykorzystaniu oprogramowania sztucznej inteligencji – stać się elementem kampanii reklamowej online. Filmy w technologii deepfake miałyby sprzedawać internautom różnego rodzaju produkty i usługi edukacyjne – podaje MIT Technology Review.
CZYTAJ TAKŻE: Fałsz czy prawda? Kolejne wybory może wygrać deepfake
Podobno kolejka chętnych do „oddania” swojego wizerunku wciąż rośnie. Przyjmowane są osoby w różnym wieku, płci i rasy. Zachętą są pieniądze. Za cyfrowe klonowanie ochotnicy mają otrzymywać wynagrodzenie. Co więcej, ich zdjęcia mają być „stemplowane” swoistym znakiem wodnym, informującym, iż dany materiał wideo powstał w technologii deepfake.
Według Natalie Monbiot, szefowej strategii w Hour One, tworzenie deepfake’ów jest łatwiejsze i tańsze niż kręcenie filmików z prawdziwymi ludźmi. Do cyfrowych twarzy opracowywane są wirtualne głosy (generowane przez AI) tak, aby pasowały do każdego reklamowego klipu. Izraelski startup twierdzi, że współpracuje z ponad 40 klientami, w tym firmami z branży e-commerce, rozrywki, nieruchomości i telemedycyny.