Badania pokazały, że tylko 14 proc. firm dokonywało transakcji przy użyciu bitcoina. A plan był zupełnie inny. Rok temu Salwador stał się pierwszym krajem, który uznał kryptowalutę za oficjalny środek płatniczy, obok dolara amerykańskiego (kraj ten przyjął go w 2001 r. w celu zastąpienia własnej waluty).

Bukele promował inicjatywę jako przynoszącą wiele korzyści ekonomicznych – liczył na przyciągnięcie inwestycji zagranicznych i nowe miejsca pracy. Miał ambicję budowy pierwszego „miasta bitcoina” – wolnego od podatków raju finansowego.

Czytaj więcej

Salwador zbuduje „Bitcoin City” zasilane przez... wulkan

Bitcoin City miało powstać za 1 mld dol. z emisji obligacji rządowych. Finansowy eksperyment był pełen zachęt. Powstała specjalna państwowa apka Chivo Wallet do wymiany bitcoinów na dolary bez opłat transakcyjnych. Dodatkowo za założenie konta użytkownik otrzymywał bonus – 30 dol. (przeciętny tygodniowy dochód w tym państwie Ameryki Środkowej wynosi ok. 360 dol.). Mimo to ledwie 20 proc. populacji skorzystało z portfela, choć dwukrotnie więcej osób zarejestrowało się w Chivo Wallet (zrobiły to głównie po to, by odebrać bonus). Salwador w ub. r. zakupił bitcoiny za 100 mln dol. Dziś są warte mniej niż 50 mln dol. Z kolei w obawie o skutki tej polityki agencja Fitch obniżyła rating kraju.