Nastroje anty-AI na świecie przybierają na sile. W czasach rewolucji przemysłowej, gdy rodził się luddyzm, radykalny ruch przeciwko industrializacji, jego szeregi zasilali pracownicy fizyczni. Robotnicy i rzemieślnicy niszczyli maszyny, bo widzieli w nich główną przyczynę niskich płac i zagrożenia bezrobociem. Dla sporej części mas postęp techniczny na przełomie XVIII i XIX w. był tym samym, czym w trzeciej dekadzie XXI w. dla wielu z nas może jawić się boom na sztuczną inteligencję. Tyle że dziś luddyzm swoją siłę czerpie nie z osób pracujących siłą mięśni, lecz mózgu – m.in. twórców i artystów. Protest członków społeczności internetowej ArtStation, sprzeciwiających się grafikom generowanym przez algorytmy (umieszczają w swoim portfolio obrazy „No AI Art”), czy strajk scenarzystów w Hollywood, domagających się zakazu dla botów tworzących filmowe skrypty, to ledwie przedsmak tego, co nas czeka.
AI odbiera nam władzę
Boom na AI rozgrzał skrajne emocje. Dziś jeszcze nie wiemy, czy ta technologia uczyni nas w przyszłości superludźmi czy nas unicestwi. Ale fakt jest taki, że musimy nauczyć się z nią żyć. A to wymaga radykalnych zmian.
Czy rację ma Elon Musk, który apeluje o półroczne moratorium na prace nad rozwojem sztucznej inteligencji, twierdząc, że kolejne jej modele doprowadzą do „utraty kontroli nad cywilizacją”, czy Yann LeCun, jeden z najbardziej znanych naukowców z tej branży, rozwijający algorytmy AI w koncernie Meta, który o przeciwnikach sztucznej inteligencji mówi, że to zwyczajni pesymiści. – Charakteryzuje ich nieograniczona wyobraźnia dotycząca scenariuszy katastrof i całkowity jej brak w zakresie sposobów ich uniknięcia. Możemy sobie wyobrazić lot samolotem zakończony wypadkiem, ale inżynierowie znaleźli sposoby, aby ta forma transportu była bezpieczna – podkreśla.
Czytaj więcej
Obecne szaleństwo wokół AI nakręca koniunkturę dla producentów chipów. Ale najbardziej korzysta na tym kalifornijska Nvidia, której wartość podwoiła się w tym roku.
Paul Graham, znany amerykański informatyk i inwestor, jest jeszcze większym zwolennikiem „swobody” dla technologii AI. Jego zdaniem tworzenie prawa ograniczającego technologię, przynajmniej tak, jak dzieje się to w Europie, to błąd. Choć sam ujął to bardziej dosadnie. „Wiedziałem, że organy regulacyjne UE będą wariować na temat sztucznej inteligencji. Nie spodziewałem się, że to szaleństwo przybierze formę niewiarygodnie głupich projektów rozporządzeń” – napisał na Twitterze.