Komunistyczna [b]Korea Północna[/b] ma nadzieję samodzielnie wyposażyć swoich obywateli w telefony komórkowe, które były dotychczas w tym kraju wielka rzadkością. Jak podała agencja informacyjna [b]Yonhapnews KRLD[/b] rozpoczyna właśnie masową produkcję takiego sprzętu.
Jak pisze Yonhapnews telefony komórkowe wytwarza przedsiębiorstwo [b]Checom Technology[/b] z Pjongjangu. Dzienna produkcja ma wynosić kilkaset sztuk aparatów. Co to za firma? Próżno szukać śladu takiego producenta w Internecie. Być może chodzi zatem o inne przedsiębiorstwo o podobnie brzmiącej nazwie [b]Cheo Technology[/b]. To spółka-córka egipskiego operatora [b]Orascom Telecom[/b] (należy do niego 75 proc. firmy, pozostałe 25 proc. jest własnością północnokoreańskiej firmy [b]Korea Posts and Telecommunication[/b]). W ubiegłym tygodniu Orascom Telecom poinformował, że telefonia komórkowa w Północnej Korei „bardzo szybko się rozwija”. Od września zeszłego roku liczna abonentów miała wzrosnąć czterokrotnie i osiągnąć 300 tys. osób.
Egipski koncern już od dłuższego czasu funkcjonuje w Korei Północnej. Wiosną 2008 r., grupa Orascom przystąpił do odnawiania najwyższych ze 105 pięter stojącego w północnokoreańskiej stolicy niedokończonego wieżowca Ryugyong Hotel (budowę drapacza chmur zarzucono z powodu braku funduszy 16 lat wcześniej). Egipski koncern zakomunikował, że hotelowy budynek w kształcie piramidy ma być wykorzystany na potrzeby rozbudowywanej infrastrukturze GSM. Według ówczesnych planów operatora sieć komórkowa miała obsługiwać początkowo 100 tys. abonentów.
Dotychczas przez długie lata telefonia komórkowa w KRLD była w powijakach. Na początku obecnej dekady uruchomiono siec komórkową w Pjongjangu. Przez kilka lub kilkanaście miesięcy z komórek mogli korzystać zagraniczni turyści, a nawet niektórzy „zwykli” obywatele Północnej Korei. Eksperyment zakończył się jednak bardzo szybko i od 2003 r. lub 2004 r. (według różnych źródeł) prawo posługiwania się przenośnymi telefonami mają tylko przedstawiciele władz (przybywający do kraju obcokrajowcy na granicy oddają swoje komórki do depozytu).