[b]Marcin Gruszka[/b], rzecznik prasowy sieci [b]Play[/b] [link=http://www.blogplay.pl/2011/01/dlaczego-4g/]odpiera krytykę[/link] ze strony [b]Wojciecha Jabczyńskiego[/b], rzecznika [b]Grupy TP[/b], jaka [link=http://http://www.blog.tp.pl/wojciechjabczynski/entry/%C5%9Bciema_roku_czyli_prawie_4g]pojawiła się[/link] po poniedziałkowym zaprezentowaniu przez Play oferty opartej o sieć 4G operatora.

– Owszem nasi konkurenci wdrażają szybszą technologię – jak na przykład HSPA+ DC. Dlaczego jej nie nazywają 4G? Tego nie wiem. Widocznie taka decyzja nie zapadła jeszcze w Paryżu – napisał Gruszka.

Play powołuje się na [b]Międzynarodowy Związek Telekomunikacujny (ITU)[/b], odpowiadającą branży telekomunikacyjnej za szereg standardów. Wobec braku jasnej, obowiązującej definicji 4G ITU zaliczyła do tej klasy technologii nie tylko najnowsze standardy, takie jak [b]LTE[/b] czy [b]WiMAX[/b], ale także rozwinięcia technologii 3G, które oferują znaczącą poprawę parametrów w stosunku do innych, już działających systemów 3G.

Gruszka wskazuje także na kwestię maksymalnych oferowanych przez dostawców prędkości a rzeczywistych transferów danych. Jak przypomina rzecznik, według nowych założeń projektu zmian w Prawie Telekomunikacyjnym, realne prędkości nie mogą być mniejsze niż 90 proc. deklarowanych przez operatora w przekazie marketingowym. – Na naszej konferencji nie mówiliśmy nic konkretnego o prędkościach. Szczegóły na ich temat pojawią się wkrótce na konferencjach produktowych – dodał Gruszka.