– Nie wiem, czym jest 6G. Nikt jeszcze tego nie wie – stwierdził doktor Ari Pouttu, wykładowca Uniwersytetu w Oulu. Jego słowa mogą wydawać się szokujące, gdyż jest on wicedyrektorem flagowego fińskiego programu badań nad sieciami telekomunikacyjnymi 6G. Pouttu w ten sposób podkreślił jednak, że 6G to przyszłościowa technologia, o której należy już zaczynać myśleć. – Po co nam 6G? Różne wersje tego pytania słyszę od kilku dekad: „Po co nam 4G skoro mamy 3G? Po co nam 5G skoro mamy 4G?”. Wraz z rozwojem badań pojawiło się więc pytanie: „Po co nam 6G?”. Najpierw musimy zobaczyć, co zostanie po technologii 5G, z jakimi rzeczami ona nie da sobie rady – powiedział Pouttu w rozmowie z serwisem „Venturebeat”.
CZYTAJ TAKŻE: Szef 5G w Swisscomie: Rozwiązaliśmy dylemat kury i jajka
O ile technologia 5G ma odpowiadać na zapotrzebowanie związane z internetem rzeczy, to jego zdaniem 6G będzie technologią świata postsmartfonowego. Świata, w którym poszczególne urządzenia codziennego użytku będą posiadały możliwość przetwarzania danych na ogromną skalę i w którym interface oparty na technologii rzeczywistości rozszerzonej pojawi się przed naszymi oczami, gdy go będziemy potrzebować.
Wyścig mocarstw
„Chcę 5G, a nawet technologię 6G w Stanach Zjednoczonych tak szybko, jak to możliwe” – napisał w lutym 2019 r. na Twitterze prezydent Donald Trump. Ten jego tweet wywołał powszechną wesołość i niewielu komentatorów uznało, że może być on oparty na dyskusjach prowadzonych wewnątrz rządu USA dotyczących rozwoju technologii telekomunikacyjnych.
Kilka tygodni po jego opublikowaniu amerykańska Federalna Komisja Łączności otworzyła nowe pasmo częstotliwości dla eksperymentów z przyszłą technologią 6G. Spektrum to obejmuje częstotliwości od 95 gigaherców (GHz) do 3 teraherców (THz).