W Polsce branża nie jest zgodna co do tego, jak problem piractwa należałoby rozwiązać. – Większość firm prowadzących tu działalność to firmy międzynarodowe, więc narzędzia, jakie możemy stworzyć tu lokalnie nie są dla nich wystarczające, potrzebne jest stworzenie takich narzędzi o skali międzynarodowej – przekonywała Teresa Wierzbowska, prezes Stowarzyszenia Dystrybutorów Sygnału Telewizyjnego Sygnał na 41 Międzynarodowej Konferencji i Wystawie Polskiej Izby Komunikacji Elektronicznej, która zaczęła się w poniedziałek w Łodzi.
Odcinanie przychodów
Zdaniem Jacka Kobierzyckiego, dyrektora telewizji kablowej Toya, nawet „twarde” unijne rozwiązania nie rozwiążą jednak problemu z piractwem, bo każda reakcja ustawodawców wywoła po drugiej stronie kontrreakcję. Zdaniem Teresy Wierzbowskiej najskuteczniejszą metodą zablokowania pirackich serwisów jest metoda „follow the money” – podążanie do źródeł wpływów nielegalnych serwisów i odcinanie ich. Sygnał powołał w tym roku inicjatywę, która ma na celu uświadamianie reklamodawcom, gdzie nie powinni się reklamować, by nie wspierać serwisów umożliwiających dostęp do pirackich treści. – Zbadaliśmy ten rynek i powstała tzw. czarna lista nielegalnych serwisów. Różnych serwisów: streamingowych, downloadowych czy tzw. peer-to-peer jest na niej kilkaset. Potem zdiagnozowaliśmy je pod kątem największych – ok. 50 z nich odpowiada za największą część ruchu. Kwestia ścigania internautów zawsze powoduje chociażby polityczne wątpliwości: politycy nie są przekonani ścigania ludzi którzy na nas głosują, dlatego tak ważne jest ściganie wpływów reklamowych – mówiła.
Anna Swoboda z TVN dodawała, że stacja, do której należy platforma VoD TVN Player w myśl tej samej zasady z firmami umożliwiającymi opłacanie nielegalnych treści w sieci. – Rozmawiamy z bankowcami reprezentującymi poszczególne banki, z instytucjami nadzoru finansowego. Nie mówimy przecież o piratach – studentach informatyki, ale o zorganizowanej przestępczości. Dostawcy internetu chętnie z nami współdziałają, ale są luki prawne, które nie ułatwiają nam pracy, choć myślę, że rynek się nieco cywilizuje – mówiła. Jak dodaje, szybko usuwa nielegalne treści także Google. – TVN od początku roku usunął z Google’a ok. 300 tys. wyników wyszukiwania prowadzących do nielegalnych treści należących do nas. Nie jest już tak łatwo znaleźć wpisując np. „Prawo Agaty”, znaleźć w Google link do nielegalnych źródeł z tym filmem – mówiła. Jak dodawał Jacek Kobierzycki, w ciągu miesiąca Google usuwa 30 mln nielegalnych materiałów wideo w ramach zasady „notice and take down” (czyli po otrzymaniu zgłoszenia na ich temat od właścicieli treści – red.). – W polskim prawie ustawa o świadczeniu usług drogą elektroniczną – a konkretnie jej artykuły od 2 do 15 – chronią pośredniczące w tym procesie strony – zauważał jednak.
Piraci bezkarni?
Wojciech Dziomdziora z Kancelarii Prawnej DZP, przypominał, że za chwilę w Polsce może być jeszcze łatwiej uniknąć odpowiedzialności za pośredniczenie w obrocie pirackimi treściami w sieci. – W planowanej nowelizacji ustawy o świadczeniu usług droga elektroniczną była propozycja znowelizowania także procedury „notice&take down”, ale co się dzieje z tą nowelizacją – nie wiadomo. Mamy za to złożony już do laski marszałkowskiej poselski projekt usunięcia z art. 116 ust 1 z prawa autorskiego, który pozwala pociągać do odpowiedzialności osoby biorące udział w obrocie nielegalnymi treściami. Tłem dla tej nowelizacji są masowe akcje pozywania internautów korzystających z prywatnych treści przez kancelarie prawne reprezentujące właścicieli treści. Stowarzyszenie Sygnał i nadawcy odrzucają na razie taką formę walki z piractwem, ale są właściciele treści, którzy się od tego nie odżegnują. Trwa wokół tego ogromna negatywna kampania społeczna – mówił. Jego zdaniem, jeśli przepis zniknie z ustawy, źle się stanie. – To szalenie niebezpieczny projekt. To jedyny przepis, który jest zagrożeniem dla tych, którzy rozpowszechniają treści pirackie – mówił.
Przepis pozwalał obarczać odpowiedzialnością za rozpowszechnianie pirackich treści także samych internautów korzystających z rozwiązań peer-2-peer, bo każdy korzystający z takich rozwiązań jednocześnie udostępnia nielegalne treści. Są to jednocześnie rozwiązania bardzo w Polsce popularne. – Sprawdziliśmy, że w sieci Toya średni ruch torrentów stanowi 30 proc. danych ściąganych przez abonentów, a w przypadku wysyłania danych jest to aż 60 proc. To udostępnianie można już podpiąć pod art. 116 – mówił Jacek Kobierzycki.