Podróże w czasie są podobno niebezpieczne. Fizycy ostrzegają – cofając się w przeszłość można bezpowrotnie zmienić bieg historii, np. sprawić że tata nie pozna mamy i paradoks gotowy. Dlatego naukowcy rekomendują raczej podróże w przyszłość. Te jednak niosą ze sobą inne zagrożenia. Np. orientująca się w telekomunikacji osoba przeniesiona z Polski A.D. druga połowa 2006 r. w chwilę obecną mogłaby doznać ciężkiego szoku. Rzeczywistość zmieniła się nie do poznania. Wprawdzie nadal nie ma w kraju nad Wisłą autostrad czy normalnych pociągów, ale zmieniły się inne fundamentalne rzeczy.
Na przykład Anna Streżyńska, prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej, przyznaje że zbyt silna regulacja rynku nie jest dobrym rozwiązaniem. – Jest coś na rzeczy w opinii, że zbyt daleko idąca regulacja jest czymś złym – to cytat z pani prezes. Jeszcze kilka lat temu niewiarygodne zdanie dziś oddaje koncyliacyjną atmosferę między regulatorem a największym operatorem.
Piekło wcale nie zamarzło. Po latach inwestycyjnego zastoju do operatorów i regulatora zaczyna docierać, że być może czas schować na zawsze do szafy emocje i zastanowić się co zrobić, by rozpędzić inwestycje operatorów mobilnych i zmierzyć się z zadaniem budowy sieci nowej generacji. Maciej Witucki, prezes TP jeszcze argumentuje, że inwestycje w światłowody są zazwyczaj droższe niż w miedź. On sam doskonale jednak wie, że od światłowodu nie ma ucieczki i sieci o nie oparte w końcu powstaną, tak jak w końcu, po latach, budują się polskie autostrady (pozdrawiamy chińskie konsorcjum budujące A2).
TP to jedyna na rynku firma, która jest w stanie podołać skali inwestycyjnego zadania. Jej zdaniem nie ulega wątpliwości, że potrzebny będzie rodzaj wakacji regulacyjnych. Na rozruszaniu inwestycji na wielką skalę powinno też zależeć operatorom alternatywnym, zależnym od infrastruktury rynkowego lidera.
Niestety, zarówno regulator jak i TP straciły moc przyciągania uwagi rządzących. Odkąd skończył się zasób kapitału politycznego, jaki można było zbić na akcji „nasz człowiek bije złego monopolistę”, zagadnienia związane z telekomunikacją zeszły z radaru rządu, zepchnięte do gabinetów co najwyżej podsekretarzy stanu. Zapóźnienie Polski wynikające ze słabości infrastruktury telekomunikacyjnej zwiększa się błyskawicznie, i wymaga działań absolutnie wyjątkowych oraz nadania inwestycjom w NGA absolutnego priorytetu. Zbliża się kampania wyborcza. Pojawiły się już zapowiedzi tematów, jakie ją zdominują – na pierwszy ogień poszła kwestia wciągania celebrytów na listy wyborcze. To nie jest ani zabawne, ani smutne, ani nawet żałosne. To po prostu katastrofa.