Jakiś czas temu, przed objęciem posady selekcjonera przez Franciszka Smudę, polska reprezentacja piłkarska miała problem ze strzelaniem goli. Kibice i eksperci niemiłosiernie kpili z ówczesnych wypowiedzi Antoniego Piechniczka – kiedyś trenera, dziś działacza – który po kolejnych porażkach pocieszał, że wprawdzie Polska przegrała, ale w meczu miała więcej rzutów rożnych i strzałów na bramkę.

Dziś ze strzelaniem goli na szczęście nasi piłkarze nie mają problemów, ale tamte wirtualne zasługi, nie mające wpływu na końcowy wynik przychodzą mi na myśl, kiedy mówimy o polskiej sieci LTE. Po tym jak ponad 2 miesiące temu Mobyland ogłosił start swojej sieci LTE 1800, operator miał wizerunkowe żniwa. Informacja o starcie pojawiła się w branżowych serwisach, a popularne media w Polsce, jeśli w ogóle odnotowały informację o LTE nad Wisłą, donosiły o rewolucji w Internecie.

Mijają kolejne miesiące, a z LTE w Polsce nikt na razie nie korzysta. Adam Kuriański, prezes Aero2 i członek zarządu Mobylandu przyznał w tym tygodniu, że na razie firma nie pozyskała żadnych klientów dla oferty hurtowej, mimo że sieć działa już na znacznie większej ilości stacjo bazowych niż marne siedem, niż kiedy ją uruchamiano. Pewnym wytłumaczeniem tego stanu rzeczy może być fakt, że końcowy klient w praktyce o sieci LTE może na razie tylko poczytać. Dopiero dwa dni temu Mobyland pokazał modem LTE USB pracujący w częstotliwości 1800 Mhz. Znów, urządzenia nie ma na razie w sprzedaży, czeka na unijny znak jakości CE, który dopuści go na rynek.

Oczywiście trudno mieć pretensje do walczącego na trudnym rynku operatora o to, że bije w marketingowy bębenek i próbuje wypromować swoje inwestycje. Zastrzeżenia do informowania o internetowej rewolucji jaka w Polsce jakoby zaczęła się dzięki LTE muszę kierować przede wszystkim do kolegów dziennikarzy, najczęściej spoza mediów regularnie zajmujących się tematyką telekomunikacyjną.

O tym, że warto zachować umiar w ocenianiu czy mamy do czynienia z „rewolucją” świadczą także liczby. W Sztokholmie, kilka miesięcy po głośnym uruchomieniu jednej z pierwszych sieci LTE na świecie, z usług oferowanych za jej pośrednictwem korzystało niewiele ponad tysiąc osób. Rewolucja z pewnością nadchodzi, ale póki co zliczamy wirtualne gole i cieszymy się z większej ilości rzutów rożnych w meczu. Piłki w siatce jeszcze nikt nie umieścił, choć napastnicy Mobyland i CenterNet uruchamiając swoją sieć dostały świetne podanie otwierające drogę do bramki.