– Dostęp do infrastruktury byłby równy, ale udział w zyskach i wpływ poprzez członków rady nadzorczej stosowny do udziałów. Ta spółka, choćby z przyczyn podatkowych, musiałaby być podmiotem rentownym. Chociażby powyżej poziomu kosztów kapitału, który w naszych kalkulacjach i biznesplanach wynosi 11,75 proc. Jeżeli uda się uzyskać dobry zwrot z inwestycji, to dlaczego się wahać? Wysokość nakładów inwestycyjnych nie ma tu nic do rzeczy. Po prostu TP, inwestując więcej, osiągnie nominalnie wyższe zwroty niż inni partnerzy. Plany co do rentowności spółki joint-venture, określiłyby po jakich cenach musiałaby sprzedawać wybudowaną infrastrukturę swoim udziałowcom, jak również operatorom trzecim.
– Kto Pana zdaniem poza TP mógłby uczestniczyć w takiej spółce?
– Z naszego punktu widzenia muszą to być wiarygodni partnerzy, którzy są w stanie zainwestować poważne środki, liczone w dziesiątki (a jeszcze lepiej setki) milionów złotych rocznie Mówimy o takich spółkach, jak TP, Telefonia Dialog, Exatel, operatorzy komórkowi, czy najwięksi operatorzy telewizji kablowej. Podkreślam, że tak budowana sieć powinna mieć otwarty charakter i być dostępna dla wszelkich podmiotów.
– W interesie Netii byłoby ograniczenie dostępności takiej infrastruktury. Dlaczego chcecie fundować konkurentom sieć FTTH?
– Zamierzamy walczyć o klienta poziomem obsługi, jakością oferty, obniżaniem kosztów działania. Nie uważam, aby sposobem na rynek był monopol, czy duopol infrastrukturalny. Z tego samego powodu spółka powołana do wspólnych inwestycji powinna być otwarta na każdego poważnego partnera.
Otwartość sieci ma pewne implikacje technologiczne: trzeba zapewnić zasoby, które umożliwią świadczenie usług kilku operatorom (minimum trzech, moim zdaniem, oznacza już rynek konkurencyjny). Zwiększanie pojemności sieci, to jednak wyższe koszty, więc te dwa czynniki: koszty i konkurencję trzeba wyważyć.