Produkcja CPE: skala daje oszczędności

Już w pierwszym roku in-house’owej produkcji dekoderów oszczędności Cyfrowego Polsatu z tego tutyłu przekroczyły 30 mln zł. Przy odpowiednio dużej skali działania i chęci do nowych przedsięwzięć produkcja urządzeń abonenckich może się operatorowi sowicie opłacić. Jak mówi szef techniki Cyfrowego Polsatu, Dariusz Działkowski, produkcja STB w tym roku sięgnie 1,5 mln. Producent gotów jest już do wyjścia na szeroki rynek. Liczy m.in. na popyt ze strony polskich operatorów telewizji kablowej

Publikacja: 20.05.2013 07:00

Produkcja CPE: skala daje oszczędności

Foto: ROL

rpkom.pl: – Nie ma na rynku wielu dostawców usług telekomunikacyjnych, którzy sami produkowaliby sprzęt abonencki. Czemu Cyfrowy Polsat to robi?

Dariusz Działkowski, członek zarządu ds. technicznych: – Podobne pytania dostawaliśmy od inwestorów giełdowych, dopóki na podobny ruch nie zdecydował się również brytyjski Sky – największa platforma DTH w Europie. To kwestia skali działania. Jesteśmy czwartym pod względem liczby abonentów operatorem w Europie. Wolumen naszych zamówień powoduje, że osiągamy wymierne oszczędności na własnej produkcji w porównaniu do kosztów zakupu.

– Jak to działa?

– Przeciętny operator płatnej telewizji ma zapotrzebowanie rzędu 100 – 300 tys. dekoderów rocznie. Trudno mu zapewnić skalę zamówienia, która producentom pozwala na obniżenie ceny.

Przy potrzebach do 300 tys. sztuk rocznie nie ma uzasadnienia dla własnej produkcji, bo jej koszty są zbliżone do cen od dostawców zewnętrznych. Kiedy doszliśmy do skali 1,5 mln abonentów i zakupów 0,5 mln urządzeń co roku, zaczęliśmy myśleć o własnej produkcji. Koszt inwestycji we własną fabrykę zwrócił nam się w jeden rok.

– To dlaczego, pana zdaniem, nie wszyscy duzi dostawcy DTH sami produkują dekodery?

– Ich sytuacja nie musi być identyczna z naszą. Mogą mieć inną politykę kontroli kosztów, rynek może wymagać od nich większego portfolio bardziej zaawansowanych urządzeń, których produkcja jest droższa, mogą mieć inne ARPU i inne cele biznesowe.

Nasza strategia jest prosta. Dekodery oparte o dojrzałe, sprawdzone technologie produkujemy sami, a nowe rozwiązania zamawiamy u zewnętrznych dostawców. Jeżeli trzeba wdrożyć zupełnie nowy typ urządzenia w bardzo młodej technologii, to na początek bezpieczniej i taniej jest zaopatrzyć się na rynku, pozostawiając koszty rozwoju technologii producentowi, który podzieli je – znacznie efektywniej niż my – na większą liczbę odbiorców. Wprowadziliśmy dotychczas na rynek dziesięć modeli dekoderów. W ofercie mamy aktualnie tylko jeden odbiornik od zewnętrznego dostawcy – zaawansowany PVR od Sagemcom.

– Skąd on w ofercie?

– To technologia, która wymagała sporych nakładów na rozwój. Na początku nie mieliśmy odpowiedniej skali, bo popyt na dekodery PVR szacowaliśmy na kilka procent sprzedaży ogółem. Na początku kupiliśmy 100 tys. takich dekoderów. Gdy łącznie nasze zamówienia doszły do 250 tys. sztuk, a ich udział w sprzedaży wzrósł do kilkunastu proc., to własna produkcja zaczęła być opłacalna.

– Ile do tej pory wyprodukowaliście własnych dekoderów i jakie są plany na bieżący rok?

– Od początku produkcji do końca 2012 r. – ok. 4,5 mln sztuk. Plan na rok bieżący, to 1,5 mln. Około 60 proc. produkcji realizujemy tutaj, w Warszawie. Resztę zlecamy naszemu partnerowi z Mielca. Tam produkowane są sprawdzone modele. Nowe wolimy mieć pod ręką, blisko działu R&D i centrum decyzyjnego. Jakość produkcji wymaga szybkich reakcji. Dlatego mamy fabrykę w Warszawie, chociaż koszta pracy są tutaj wyższe niż w Mielcu.

– Jakie są wasze całkowite moce produkcyjne?

– W Warszawie 900 tys. sztuk rocznie. Nasz partner z Mielca mówi o możliwości produkcji do 3 mln rocznie. Możliwości warszawskiej fabryki są wykorzystywane praktycznie w pełni. Po zakończeniu migracji abonentów na dekodery HD nasze zamówienia unormują się na poziomie kilkuset tysięcy sztuk rocznie – na potrzeby nowych klientów oraz wymiany eksploatacyjnej.

– Ile osób pracuje obecnie w warszawskim zakładzie i jak to się zmieni, gdy zakończycie transformację HD?

– Obecnie pracuje u nas sto kilkadziesiąt osób i zatrudnienie to oceniamy jako optymalne dla potrzeb fabryki.

– Czy własnym produktem są również urządzenia do mobilnej telewizji?

– We własnej fabryce wyprodukowaliśmy jeden z dekoderów do TV Mobilnej – domowy dekoder T-HD 1000. Dekoder mobilny dostosowaliśmy wspólnie z jego producentem – firmą Valups Corporations.

– Skąd się bierze know-how do produkcji dekoderów?

– Wszystko stworzyliśmy sami od podstaw, co wymagało zbudowania w pierwszej kolejności silnego zespołu konstruktorów i programistów. Zaczęliśmy od prostego urządzenia SD, dojrzałego technologicznie, do którego podzespoły stanowiły standardową ofertę dostawców. Pierwsze nasze egzemplarze, przyznaję, obarczone były problemami wieku dziecięcego. Dzisiaj doszliśmy do własnego PVR, który niedługo trafi na rynek.

– Ile w tym jest waszej myśli technicznej, a na ile to jest zwykłe składanie komponentów?

– To wszystko nasza myśl techniczna. Od projektu układu elektrycznego i rozkładu ścieżek na płycie przez oprogramowanie i interfejs użytkownika po projekt obudowy. Chiński producent dostaje od nas wzór na kliszy, który mechanicznie trawi na płycie.

– Wszystko robicie sami?

– Błędem byłoby nie korzystać z doświadczeń innych firm. Tym bardziej, że producenci kluczowego komponentu – procesora – narzucają część rozwiązań i standardów. Długo pracujemy już z STM, teraz zaś rozpoczynamy współpracę z Broadcomem.

– Dlaczego teraz?

– Przez dłuższy czas Broadcom plasował się powyżej naszych oczekiwań cenowych. Procesor kosztował tyle samo, co płyta główna. Po kryzysie okazało się jednak, że jest gotów na obniżenie cen i wejście na nowe rynki. Dla nas to sprzyjająca okoliczność, bo z nowym partnerem można pomyśleć o wyjściu na nowe rynki.

– Chcecie produkować na sprzedaż?

– Dlaczego nie? Mamy ponad pięć lat doświadczenia w produkcji sprzętu, 13 lat doświadczenia na rynku płatnej telewizji, 10 autorskich modeli dekoderów, zespół fachowych konstruktorów i programistów oraz niewykorzystane moce produkcyjne.

– To wstępny plan?

– Od stycznia posiadamy dział B2B, który sonduje zapotrzebowanie na rynku. Nie jest naszym cele pozycja czołowego dostawcy dekoderów w Europie. Szukamy raczej dalszych możliwości poprawy ekonomiki produkcji poprzez podział kosztów stałych na większą liczbę odbiorców.

– Gdzie szukacie popytu?

– Na razie w Europie. Przede wszystkim w sieciach telewizji kablowej, choć nie ograniczamy się technologicznie. W grę wchodzą technologie kablowe, satelitarne i naziemne.

– Jak oceniacie polski rynek?

– Odliczając pakiety socjalne, polski rynek kablowy, to potencjał 4 mln abonentów z dekoderami. Licząc CHURN i wymianę technologiczną – a na tym rynku dekoder jest ważnym wyróżnikiem oferty – zapotrzebowanie można szacować na kilkaset tysięcy dekoderów rocznie.

– A rynek DTH?

– Myślimy tylko o Cyfrowym Polsacie. Konkurencja ma swoich stałych partnerów technologicznych. Trudno liczyć na ich zainteresowanie naszą ofertą.

Na własne potrzeby rozwijamy trzy linie produktowe – od najprostszego, małego urządzenia z podstawowymi funkcjami, przez nieco większe (wielkość dekodera ma znaczenie w percepcji abonentów) modele wzbogacone np. o wyświetlacz aż po model z PVR. Z Sagemcom zastanawiamy się także nad pewnym innowacyjnym rozwiązaniem, ale na razie jest zbyt wcześnie na szczegóły.

– Jak rozkłada się teraz produkcja pomiędzy trzy podstawowe linie?

– Dominuje dekoder HD ze średniej półki. Kilka lat temu najwięcej sprzedawało się najprostszych urządzeń, ale teraz ich udział spada.

– To ma bezpośredni związek ze strukturą sprzedaży poszczególnych pakietów TV?

– Częściowo tak. Korelacja jest na poziomie 60 proc. Nie każdy nabywca pakietu ze średniej półki chce też zapłacić za dekoder ze średniej półki. Popytem, w jakiejś mierze, sterujemy łącząc poszczególne pakiety TV z poszczególnymi modelami dekoderów w konkretnych cenach.

– Ale dobór dekoderów w ofercie jest służebny wobec polityki sprzedaży usług TV?

– W zasadzie tak, ale dla części klientów dekoder jest dobrem sam w sobie ze względu na nowe funkcjonalności. Jeżeli widzimy rosnące zainteresowanie jakimś typem urządzenia, to staramy się na nie odpowiedzieć. A jeżeli cena dekodera jest dla klienta zbyt wysoka, to szukamy innych rozwiązań: dłuższych umów, czy wyższych opłat abonamentowych, żeby skompensować cenę urządzenia.

– Widać wzrost popytu na bardziej zaawansowane modele?

– Ten popyt dojrzewa. Kilka lat temu wprowadziliśmy dekodery SD z PVR. Klienci je abonowali, ale nie używali w pełnym zakresie, bo nie rozumieli usługi. Ważne jest zatem budowanie świadomości usługi i możliwości, jakie daje.

– Jakie przewiduje pan trendy, jeżeli chodzi o rozwój dekoderów? Co poza PVR?

– Wyraźnie widać rosnące zainteresowanie rynku modelami hybrydowymi, czyli podłączanymi do internetu. Naszym zdaniem, to jest kluczowy kierunek, ponieważ internet będzie stawał się coraz ważniejszą platformą dystrybucji treści wideo. Jest to medium o stosunkowo niskich kosztach wejścia, a widzom zapewnia zupełnie nowe usługi. Przyszłością internetu jest rynek usług mobilnych, na którym już działamy.

– Czy to znaczy, że pracujecie nad modelem dekodera zintegrowanego z modemem LTE?

– Koncepcja oczywiście istnieje, i to nie od dziś, ale z powodu wysokich kosztów modułu LTE jest na to za wcześnie. Kosztuje dziś więcej niż dekoder.

– Kiedy przewidujecie spadek cen?

– Z rozmów z producentami azjatyckimi wynika, że w ciągu dwóch lat ceny zintegrowanych modemów LTE mogą spaść do ok. 5 dolarów. I to będzie ten moment, żeby wrócić do koncepcji. Także niektórzy producenci telewizorów zapowiadają integrowanie modemów LTE.

– Myśleliście o poszerzeniu asortymentu swoich produktów? Np. o modemy do mobilnej transmisji danych, które też macie przecież w ofercie?

– Rozważaliśmy produkcję modemów HSPA, ale na tym rynku absolutnie dominują producenci azjatyccy. Mają taką skalę działania, że zawsze są gotowi zaoferować lepszą cenę. Własna produkcja nie zatem sensu, ale sam fakt, że mieliśmy taką możliwość pomógł nam obniżyć ceny zewnętrznych dostaw prawie o połowę.

Jeżeli chodzi o inny asortyment, to myślimy o nowych produktach, dedykowanych dla polskiego rynku, na którym nikt nie ma większej skali produkcji od nas.

– Co to będzie?

– Powiem tylko, że ma to związek z internetem. I więcej na razie ani słowa.

– Dziękujemy za rozmowę.

rozmawiał Łukasz Dec

rpkom.pl: – Nie ma na rynku wielu dostawców usług telekomunikacyjnych, którzy sami produkowaliby sprzęt abonencki. Czemu Cyfrowy Polsat to robi?

Dariusz Działkowski, członek zarządu ds. technicznych: – Podobne pytania dostawaliśmy od inwestorów giełdowych, dopóki na podobny ruch nie zdecydował się również brytyjski Sky – największa platforma DTH w Europie. To kwestia skali działania. Jesteśmy czwartym pod względem liczby abonentów operatorem w Europie. Wolumen naszych zamówień powoduje, że osiągamy wymierne oszczędności na własnej produkcji w porównaniu do kosztów zakupu.

Pozostało 94% artykułu

Ten artykuł przeczytasz z aktywną subskrypcją rp.pl

Zyskaj dostęp do ekskluzywnych treści najbardziej opiniotwórczego medium w Polsce

Na bieżąco o tym, co ważne w kraju i na świecie. Rzetelne informacje, różne perspektywy, komentarze i opinie. Artykuły z Rzeczpospolitej i wydania magazynowego Plus Minus.

Telekomunikacja
Do których sieci komórkowych przenoszą się Polacy? Zwycięzca jest jeden
Telekomunikacja
Rusza nowa aukcja 5G. Państwo chce od operatorów astronomiczną kwotę
Telekomunikacja
Uwaga na nowe pułapki w roamingu. Jak za granicą łączyć się taniej lub za darmo
Telekomunikacja
Gigant ogłasza przełom w łączności. To zupełnie nowa jakość
Telekomunikacja
To ma być przełom w tworzeniu ultraszybkiego internetu 6G. Znika wielka przeszkoda