LTE nie jest wielkim biznesem

Przynajmniej w Niemczech, i przynajmniej na razie. Warunki rezerwacji częstotliwości radiowych spowodowały, że operatorzy nie mogli rozpocząć budowy sieci od najbardziej atrakcyjnych obszarów. Zanim LTE stanie się masową usługą minie jeszcze ze dwa lata – twierdzi Rafał Markiewicz, niegdyś menedżer Polskiej Telefonii Cyfrowej, a dzisiaj szef techniki niemieckiego operatora E-Plus, w rozmowie z rpkom.pl.

Publikacja: 23.02.2012 10:00

LTE nie jest wielkim biznesem

Foto: ROL

rpkom.pl: – Niemieccy operatorzy wyłożyli znaczące środki w 2010 roku w aukcji częstotliwości radiowych. Na ile w związku z długofalowymi celami, na ile dla realizacji bieżących potrzeb?

Rafał Markiewcz, CTO E-Plus Gruppe: – Trzej z nich ( T-Mobile, Vodafone, O2) wyłożyli bardzo poważne pieniądze: każdy od 1,2 mld do 1,5 mld euro. Czwarty E-Plus – poniżej 300 mln. Najwięcej poszło na bloki po 10 megaherców w zakresie  800 MHz. E-Plus zrezygnował z tego zakresu. Uznaliśmy, że przy tych kosztach rezerwacji pasma 800 MHz jest to dla nas nieopłacalne.

– A reszta wylicytowanych zasobów?

– Dotychczas wykorzystywane były w małym stopniu, na ograniczonych obszarach  i raczej do testów. Odroczenie wykorzystania wylicytowanych zasobów jest rzeczą normalną, biorąc typowy, 2-letni cykl inwestycyjny w sieciach mobilnych. Więcej będzie można zobaczyć, moim zdaniem, pod koniec 2012 r.

Chociaż cenniki i oferta LTE jest komunikowana rynkowi komercyjne wykorzystanie jest raczej ograniczone. Ostatnio Vodafone informowal o ok. 100 tys. klientow LTE, co – jak na rynek niemiecki – nie jest dużą liczbą.

My dla przykładu testujemy dzisiaj technologię LTE na częstotliwości 1800 MHz i 2600 MHz. Zarówno w trybie FDD, jak i TDD. Testujemy także LTE w paśmie 2100 MHz, ponieważ w przetargu na UMTS uzyskaliśmy dodatkowe 10 megaherców  w tym zakresie i jako jedyni mamy duży blok 20 megaherców.

– Jakie jest na rynku niemieckim wykorzystanie zasobów radiowych w poszczególnych zakresach?

– Strategie operatorów są coraz bardziej skorelowane z posiadanymi częstotliwościami. Np. E-Plus ma największe bloki z pośród wszystkich operatorów w zakresach 2100 MHz (20 megaherców) oraz 1800 MHz (27,5 megaherców).  To pozwala nam bardzo agresywnie planować pojemność sieci.

Obecnie koncentrujemy sie glownie na smartfonach. Udział tzw. sticków USB w portfolio E-Plus jest mniejszy. Wynika to głównie z tego, że masowy klient dokonuje obecnie chętnie wymiany swojego telefonu na smartfon, więc rotacja na tym rynku jest większa. Pozostali trzej operatorzy idą klasycznym torem: karty USB i smartfony.

– Jakie jest tempo rozwoju usług mobilnego na rynku niemieckim?

– Szacuje się, że w 2015 r. wartość rynku mobilnej transmisji danych w Niemczech wyniesie  6 mld euro, podczas gdy głosu  – 14 mld euro. Dzisiaj rynek danych, to 3-4 mld euro, głosu – 16-17 mld euro. Jak łatwo zauważyć cały rynek, to 20 mld euro.

Tempo rozwoju mobilnego dostępu w ciągu trzech lat wyniosło 100 proc., a rynek tych usług staje się masowy. Wielka trójka niemieckiego rynku robi dokładnie to samo, co 80 proc. wszystkich operatorów na całym świecie, ale E-Plus ma inną strategię.

Przede wszystkim: bardzo rozbudowane kanały sprzedaży. To jest nieporównywalne z sytuacją w Polsce. E-Plus ma w swojej sieci ponad 40 różnych marek (m.in. BVB Phone dla kibiców Borussi Dortmund). Około jednej trzeciej przychodów pochodzi z kanałów hurtowych. Tutaj główną rolę odgrywa ALDI/Medion z bardzo mocną siecią sprzedaży, bardzo rozpoznawalnym i – czego się w Polsce nie zauważa – bardzo wartościowym brandem. Medion, to mocny gracz na niemieckim rynku komputerowym.

Kanał pośredni ma na niemieckim rynku szczególną rolę, nieporównywalną z sytuacją w Polsce. W decyzjach rezerwacyjnych niemieckich operatorów komórkowych istnieją zapisy o obligatoryjnej współpracy z detalicznymi partnerami (tzw. independent service providers), takimi jak Debitel, czy Freenet. Podobną rolę pełnią brandy usług skierowanych do mniejszości etnicznych np. Ayldiz dla mniejszości tureckiej, Blau dla osób pochodzących z Europy Wschodniej, Ortel dla pochodzących z krajów Maghrebu. E-Plus stara się jak najmocniej wykorzystać tego typu partnerstwa.

– Kiedy usługi w technologii LTE staną się masowe na rynku niemieckim?

– Dla mnie masowe oznacza, 60 proc. penetracji. Moim zdaniem jeszcze trochę czasu minie, zanim tak się stanie. My rozpoczniemy pod koniec 2013 r., a główny nacisk sprzedażowym planujemy na 2014 r. I nie spóźnimy się. Trzeba dokładnie wyczuć, na ile wcześnie należy pojawić się na rynku, aby nie przegapić odpowiedniego momentu.

– Czy pierwsza sieć LTE w Polsce, na częstotliwości 1800 MHz, wpłynęła jakoś na postrzeganie rozwoju tej technologii w Niemczech?

– Duże wrażenie na E-Plus zrobiła strategia Aero 2, czyli budowa sieci LTE w trybie TDD. Zresztą E-Plus jest obok Aero 2 współzałożycielem Global TD-LTE Initiative (wraz z m.in. Bharti Airtel, Reliance, Softbankiem, czy China Mobile).

Swoją drogą, to było dla mnie fajne przeżycie, kiedy jako jeden z dwóch Polaków (drugim był Adam Kuriański) stałem na scenie obok czterech prezesów największych operatorów na świecie podczas ogłoszenia zawiązania aliansu GTI na Mobile World Congress 2011 w Barcelonie.

– Jak podchodzą niemieccy operatorzy do sprawy współdzielenia zasobów infrastrukturalnych, czy częstotliwościowych?

– Sprawa nie jest prosta. Ja widzę to tak, że E-Plus naprawdę chce współdzielenia zasobów, a nasi konkurenci chyba tylko tak mówią… Było na ten temat wiele rozmów, ale zawsze coś staje na przeszkodzie. Moim zdaniem, nie czynniki merytoryczne. Wydaje się, że trzy duże koncerny, chcą działać same. Idealnie to było widać podczas aukcji częstotliwości radiowych.

My nie narzekamy, dostaliśmy to co chcieliśmy i wydaliśmy 1 mld euro mniej.

– Na polski rynek komórkowy przebojem wdarli się chińscy dostawcy sprzętu. Czy w Niemczech jest podobnie?

– W 2009 r. E-Plus podpisał pierwszy europejski kontrakt z ZTE w obszarze sieciowym. Dziś jesteśmy ich najważniejszym, referencyjnym klientem w Europie. W obszarze IT współpracujemy także z Huawei. Technologia ZTE w wielu obszarach jest lepsza od konkurencyjnych, europejskich dostawców. Innych niemieckich operatorów, to nie zawsze przekonuje, bo wolą bardziej schematyczne i bezpieczniejsze technologie – oczywiście z punktu widzenia wewnętrznej, korporacyjnej polityki.

W E-Plusie dużo większy nacisk kładziemy na biznesową racjonalność i szybkość działania. Ponad 40-proc. marży EBITDA, prawie 900 mln euro generowanej rocznie gotówki, przy 16-procentowym udziale w rynku (naszym celem jest 20 proc.) – tym się chlubimy.

– Jakie są roczne nakłady inwestycyjne E-Plusa?

– Kilkaset milionów euro rocznie w sieć i IT. To konsekwentna strategia od dwóch lat i będzie kontynuowana.

– Dziękujemy za rozmowę

rozmawiał Łukasz Dec

rpkom.pl: – Niemieccy operatorzy wyłożyli znaczące środki w 2010 roku w aukcji częstotliwości radiowych. Na ile w związku z długofalowymi celami, na ile dla realizacji bieżących potrzeb?

Rafał Markiewcz, CTO E-Plus Gruppe: – Trzej z nich ( T-Mobile, Vodafone, O2) wyłożyli bardzo poważne pieniądze: każdy od 1,2 mld do 1,5 mld euro. Czwarty E-Plus – poniżej 300 mln. Najwięcej poszło na bloki po 10 megaherców w zakresie  800 MHz. E-Plus zrezygnował z tego zakresu. Uznaliśmy, że przy tych kosztach rezerwacji pasma 800 MHz jest to dla nas nieopłacalne.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Telekomunikacja
Uwaga na nowe pułapki w roamingu. Jak za granicą łączyć się taniej lub za darmo
Telekomunikacja
Gigant ogłasza przełom w łączności. To zupełnie nowa jakość
Telekomunikacja
To ma być przełom w tworzeniu ultraszybkiego internetu 6G. Znika wielka przeszkoda
Materiał Promocyjny
Mobilne ekspozycje Huawei już w Polsce – 16 maja odwiedzi Katowice
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Telekomunikacja
Eldorado 5G dobiega końca, a firmy tną etaty. Co z Polską?