95% Polaków deklaruje dostęp do smartfona, 87% do laptopa, a 44% – do tabletu . Na co dzień urządzenia cyfrowe usprawniają naszą pracę, przyspieszają formalności i zapewniają większy dostęp do rozrywki. Odgrywają też kluczową rolę w sytuacjach zagrożenia, takich jak wypadki komunikacyjne czy klęski żywiołowe, gdy od szybkości reakcji właściwych służb zależy ludzkie zdrowie i życie. Wszystkie te urządzenia spełniają jednak swoją rolę tylko wtedy, gdy pozostają w zasięgu sieci komórkowej lub mogą się połączyć z internetem.
Widok symbolu „offline” lub „braku sygnału” na naszym ekranie może być zatem zaskakujący, a czasami także stresujący, bo dostęp do tych usług coraz częściej uznajemy za standard i nie zawsze spodziewamy się problemów z nawiązaniem połączenia. Z góry zakładamy, że naszą pracę możemy szybko i komfortowo wykonać poza biurem, sprawy związane z bankiem załatwimy sprawnie bez wizyty w oddziale, a w sytuacjach, które wymagają kontaktu z numerem alarmowym, szybko przekażemy informacje o potrzebnej pomocy.
Dobrego dostępu do sieci oczekuje także biznes. – W dobie szybkiego rozwoju nowych technologii polskie gminy i powiaty potrzebują dostępu do nowoczesnej infrastruktury telekomunikacyjnej. Brak takiej infrastruktury odstrasza potencjalnych inwestorów i zachęca do wyboru innej lokalizacji – mówi Mariusz Busiło, ekspert Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji ds. PEM. – „Zero” kresek w telefonie i wolno wczytujące się strony w internecie to nie jest widok, którym zachęcimy przedsiębiorców do inwestowania w naszej okolicy – dodaje.
Każdy kto spodziewa się wygodnego dostępu do sieci i pełnego zasięgu w telefonie w każdym miejscu w Polsce może się jednak rozczarować, bo na terenie naszego kraju wciąż nie brakuje „białych plam”, czyli takich lokalizacji, w których nie ma dostępu do nowoczesnych usług telekomunikacyjnych lub jest on poważnie ograniczony. Dzieje się tak mimo dużych nakładów ponoszonych przez biznes. Z szacunków firmy analitycznej PMR wynika, że tylko w 2023 roku wydatki operatorów na rozwój infrastruktury telekomunikacyjnej wyniosły prawie 12 mld zł.
Inwestycje nie postępują jednak tak szybko, jak można by tego oczekiwać. Na przeszkodzie stają nierzadko problemy natury prawnej. Wciąż nie brakuje też sytuacji, gdy budowa anten i nadajników jest wstrzymywana z powodu protestów mieszkańców.
Białe plamy = czarny scenariusz
Dlaczego inwestycje ważne z punktu widzenia bezpieczeństwa publicznego, kluczowe dla rozwoju gospodarczego, a także powszechnie wykorzystywane do pracy i rozrywki, spotykają się z mało entuzjastyczną reakcją części społeczeństwa? Ważnych danych dostarcza w tym kontekście raport pt. „Postawy Polaków wobec nowych technologii”, zrealizowany na zlecenie Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Okazuje się, że w Polsce stopień akceptacji dla budowy nowych anten czy nadajników jest mniejszy niż choćby w Niemczech czy Japonii.
Prof. Urszula Soler z KUL, współautorka raportu, twierdzi, że to efekt braku wiedzy na temat realnego działania pola elektromagnetycznego (PEM). – Wyniki raportu świadczą o tym, że w naszym społeczeństwie nadal istnieje wiele głęboko zakorzenionych obaw dotyczycących technologii. Można powiedzieć, że jesteśmy sceptykami technologicznymi, więc potrzeba edukacji jest tym bardziej pilna – mówi.
Zdaniem ekspertów, odpowiedzią na sceptycyzm technologiczny Polaków powinno być zwiększanie świadomości społecznej na temat korzyści związanych z PEM. Programy edukacyjne mają być przeciwwagą dla dezinformacji, która często kształtuje społeczne nastroje, podważa zaufanie do instytucji i utrudnia działanie służb.
Łączność w sytuacjach klęsk żywiołowych to nadzieja na ratunek oraz jeden z głównych czynników pozwalających na zorientowanie się w sytuacji. Jasno pokazała to sytuacja zeszłorocznej powodzi, gdzie w sytuacjach zalania infrastruktury, operatorzy stawiali mobilne maszty celem poprawienia łączności na zalanych terenach i umożliwienia prowadzenia akcji ratunkowych. Niestety nawet w takich sytuacjach twórcy fake newsów brali sobie na cel takie maszty.
Andrzej Dulka, prezes Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji, wskazuje, że edukacja dotycząca PEM jest konieczna, ponieważ niepokój społeczny i niewiedza wpływają negatywnie na infrastrukturalny i technologiczny rozwój kraju oraz bezpieczeństwo.
– Jako Polska Izba Informatyki i Telekomunikacji niezmiennie wskazujemy na rosnącą potrzebę edukacji dotyczącej nowych technologii, w tym technologii bezprzewodowych oraz związanego z nimi zjawiska pola elektromagnetycznego. Jest to istotny element z punktu widzenia rozwoju odpornej i bezpiecznej infrastruktury kraju – mówi. – Wspólny wysiłek administracji państwowej, samorządów i organizacji biznesowych powinien mieć na celu prowadzenie możliwie jak najszerszych działań edukacyjnych skierowanych do całego społeczeństwa, opisujących korzyści dotyczące nowych technologii, w tym także te dotyczące PEM. W kontekście sytuacji zagrażających bezpieczeństwu społeczeństwa, jak np. zeszłoroczna powódź, kluczowe jest podkreślanie roli infrastruktury telekomunikacyjnej w sprawnym działaniu systemu informowania i reagowania. Bez niego służby nie są w stanie nieść pomocy poszkodowanym – dodaje.
Eksperci są zgodni, że bez odpowiedniej edukacji trudno liczyć na większe społeczne poparcie dla budowy nowych anten i nadajników, a tym samym na przyspieszenie inwestycji w tym obszarze. Tymczasem tak długo jak Polacy nie będą świadomi znaczenia takiej infrastruktury dla naszego bezpieczeństwa, rozwoju gospodarczego i codziennego komfortu, na terenie naszego kraju mogą nas wciąż spotykać przykre niespodzianki, związane z brakiem dostępu do sieci, gdy taki dostęp jest bardzo potrzebny czy wręcz konieczny.
„Białe plamy” na mapie Polski to zatem czarny scenariusz dla naszego kraju i każdego z nas. Warto w porę to zrozumieć, gdy lepsza, bardziej optymistyczna i bezpieczna przyszłość jest jeszcze w naszym zasięgu.
Materiał Promocyjny