Wszyscy na rynku telekomunikacyjnym wiedzą, że współdzielenie częstotliwości i infrastruktury, to przyszłość, ale nikt się do tego nie spieszy. Raz, bo to nowość, dwa, bo uzależnia od partnerów i obniża wartość aktywów, trzy, bo zabiera niektórym chłopcom ich ulubione zabawki. Szacunek dla Orange i T-Mobile za projekt Networks!, ale wcale nie mam pewności, czy by zaistniał, gdyby nie przyjechało kilku panów z Bonn i z Paryża, poczytało kwity i wydało polecenie: „Róbcie!”. Odważne i trudne projekty wcale nie są w modzie na polskim rynku.
Budowa i współdzielenie narodowej sieci LTE800 niewątpliwi byłoby takim projektem. Ekstratrudnym. Już widzę oczyma wyobraźni nie kończące się spory kto, co wnosi do takiego projektu i jakie ma z tego korzyści, kto i dlaczego zarządza tą siecią i jakie ma z tego korzyści, i wreszcie – oczywiście! – kto nie gra czysto i chce wykorzystać a partykularnym celu resztę rynku.
Tymczasem dobrze wiemy, że trzy zasięgowe sieci LTE nikomu nie są dzisiaj do szczęścia potrzebna, że łatwiej byłoby wspólnym wysiłkiem pokryć białe plamy, że CAPEX byłby dużo niższy, niż łatwiej byłoby o backhaul optyczny. No wreszcie wspólne przedsięwzięcie i wspólne kluczowe aktywo ograniczyłoby partykularyzmy operatorów i tendencję do rynkowych wojenek. Nie sądzę, aby wspólna sieć groziła detalicznej konkurencji, skoro dzisiaj – przy odrębnych sieciach, innych bazach kosztowych – oferta i tak jest bardzo zbliżona. I wreszcie – na co zwrócę uwagę UKE i MAiC – byłoby się czym chwalić za granicą. Przeciw będą dostawcy sprzętu telekomunikacyjnego, no ale nigdy się nie da wszystkich zadowolić.
Czy projekt dałoby się zrealizować po przetargu 800/2600 MHz na zaproponowanych przez UKE zasadach? Nie mam pewności. W dokumentacji jest mowa o zobowiązaniach inwestycyjnych polegających na pokryciu obszarów „własną siecią” i „lokowaniu stacji bazowych”. Tu jednak akurat wystarczyłaby prosta korekta. Czy operatorzy zdecydowaliby się na wspólne przedsięwzięcie, kiedy już posiądą wymarzone 2 x 10 MHz w paśmie ‚800’? Tu mam wątpliwości, bo aktualna atmosfera na rynku nie sprzyja porozumieniu, skoro jeden widzi „zagrożenie dla polskiego rynku telekomunikacyjnego”, drugi – „tunel”, a trzeci donosi na drugiego, za to co tamten widzi…
Budowę wspólnej sieci prawdopodobnie mogłoby wymusić UKE, ale nie wiem, czy urząd zdecydowałby się na zmianę koncepcji na obecnym etapie konsultowania aukcji, czy raczej nie musiałby jej odwołać, przemyśleć na nowo i przesunąć pewnie około 1 roku. Na się nie zdecyduje, bo na karku wisi mu Komisja Europejska i przyszłoroczny termin przydziału pasma.