Amerykańska Komisja Papierów Wartościowych nie widzi nic złego w tym, aby zarządy spółek notowanych w USA porozumiewały się z inwestorami za pomocą mediów społecznościowych. Wymaga tylko uprzedzenia uczestników rynku, gdzie znajdą informację. Menedżerowie mogą więc tłitować, albo wyłuszczać strategię na fejsie. Co kraj, to obyczaj. Albo: co kraj, to możliwości (dostępowe).
W polskich realiach, oprócz mediów, do bycia członkiem wirtualnej agory aspirują póki co głównie politycy. Myślę więc, że zgoda Komisji Nadzoru Finansowego na poluzowanie kanałów komunikacyjnych jest mało możliwa. Choć sposób, w jaki Cyfrowy Polsat zdementował informację, że chce ścigać się o Wirtualną Polskę sprawia, że mogę sobie wyobrazić poszerzenie listy tych kanałów o wszelkie elektroniczne. Z SMS-em włącznie. Wtedy równość dostępu do informacji dla wszystkich inwestorów zbliżyłaby się zapewne znowu o dwa kroki do ideału.