Z apelem o umożliwienie korzystania z konstelacji satelit Starlink zwrócił się dziś do Muska, również na Twitterze, wicepremier Ukrainy i minister cyfrowej transformacji Mychajło Fedorow.
"Podczas gdy ty próbujesz skolonizować Marsa — Rosja próbuje zająć Ukrainę! Podczas gdy twoje rakiety z powodzeniem wracają z kosmosu, rosyjskie rakiety atakują ukraińskich obywateli! Prosimy o udostępnienie Ukrainie stacji Starlink i zaapelowanie do rozsądnych Rosjan, aby zatrzymali się" - napisał Fedorow.
10 godzin póżniej Elon Musk odpowiedział. "Serwis Starlink jest już aktywny na Ukrainie. Więcej terminali w drodze" - napisał na Twitterze. Chwilę później Fedorow podziękował Muskowi i wszystkim, którzy wspierają Ukrainę.
Nie są na razie znane szczegóły - ile będzie kosztował dostęp do sieci i urządzenia potrzebne do jego nawiązania.
Wersję testową firma Elona Muska udostępniła pierwszym użytkownikom w październiku 2020 roku.
Projekt Starlink ma zapewnić dostęp do szerokopasmowego Internetu nawet na tych terenach, na których dotychczas technicznie było to trudne albo wręcz niemożliwe ze względu na koszty infrastruktury. W pełni komercyjny start usług ma nastąpić po wystrzeleniu przez firmę SpaceX (również należącą do Elona Muska) co najmniej 1400 satelitów. Docelowo na orbicie ma się znaleźć ich nawet 12 tys., a wartość projektu szacuje się na ok. 10 mld. dol.
Czytaj więcej
Do latania na orbitę Elona Muska i Jeffa Bezosa skłoniła nie tylko ambicja. Wierzą, że eksploracja kosmosu może być bardzo zyskowna.
Ponieważ satelity znajdują się na niskiej orbicie (340 km, 550 km oraz 1150 km) opóźnienia w transmisji są niewielkie (rządu 20 ms). Urządzenia ważą po 260 kilogramów, są zasilane za pomocą paneli słonecznych, a napędzane silnikami jonowymi. Zaopatrzono je też w system wykrywania i unikania kosmicznych śmieci.
Roczny dostęp do treści rp.pl za pół ceny