Telekomy zaczęły przedświąteczny marketingowy wyścig. Albo raczej kuszenie przyszłego abonenta internetu. Wabią prędkością łącza, miesiącami za zero złotych i rabatami na kolejny smartfon. Wybór dostawcy jest największy tam, gdzie powstały otwarte hurtowe sieci szerokopasmowe. I gdzie za stabilne łącze można wziąć więcej niż w dużych miastach oplecionych przez kablówki.
Gigabitowy wyścig operatorów
W Polsce prawie każdy ma dziś telefon. To zwykle aparat komórkowy z dotykowym ekranem, czyli smartfon. W nim bardzo często mobilny – działający nie tylko w jednym miejscu, ale w zasięgu całej sieci masztów danego operatora – internet. Za to nadal relatywnie mała część gospodarstw domowych jest podłączona do szybkiego przewodowego internetu, choć zasięg takich sieci w kraju rośnie. Dane Urzędu Komunikacji Elektronicznej wskazują, że większość gospodarstw domowych (56 proc.) ma stacjonarny internet, ale o prędkości pobierania danych do 100 Mb/s. Telekomy mają więc o co walczyć.
To usługa dostępu do internetu, szczególnie w wersji przewodowej, jest dziś polem walki o abonenta. Tak uważa np. Paweł Olszynka, dyrektor dywizji biznesu ICT w firmie analitycznej PMR. W ramach anegdoty opowiada, jak w krótkim czasie otrzymał dwie oferty od operatorów dzięki temu, że obok domu na słupie zawisnął w końcu światłowód. Zapewne z którejś z ofert skorzysta, bo – dodaje – domowe LTE nie jest wystarczające.
Czytaj więcej
To może być jeden z technologicznych przełomów – naukowcom z prestiżowej szwajcarskiej uczelni ET...
To, że szybki przewodowy internet jest coraz ważniejszy, widać zarówno po wynikach sprzedażowych telekomów, jak i po ich przekazach marketingowych. Właśnie wystartowali w przedświątecznym wyścigu o klienta. Usługi i telefony „w prezencie” i gigabitowe łącze to tegoroczne sposoby na złapanie klienta.