Przyszłość coraz bardziej cyfrowa

Chcąc konkurować globalnie, trzeba stosować najnowsze technologie. Stać na to jednak tylko najlepsze firmy, których w Polsce brakuje – mówi prezes spółki Famot Pleszew, członek kierownictwa Grupy DMG MORI AG Zbigniew Nadstawski.

Publikacja: 18.09.2017 21:11

Przyszłość coraz bardziej cyfrowa

Foto: materiały prasowe

Rz: W czasach PRL polski przemysł obrabiarkowy był jedną z najbardziej liczących się gałęzi gospodarki. Ile z niego zostało do dziś?

dzisiaj trudno mówić o polskim przemyśle obrabiarkowym. Pozostało kilka firm, których na świecie nikt już nie zna, może z wyjątkiem Rafametu jako producenta bardzo dużych, niszowych wytaczarek. Jesteśmy jednym z nielicznych krajów, które nie należą do Europejskiego Stowarzyszenia Producentów Obrabiarek. Całkowicie zapomnieliśmy o znaczeniu przemysłu obrabiarkowego dla gospodarki. To nie przypadek, że takie kraje jak Niemcy i Japonia są światowymi liderami w produkcji obrabiarek i należą do najbardziej rozwiniętych gospodarek świata. Współczesny przemysł potrzebuje obrabiarek, natomiast kraje, które nie mają własnych producentów, muszą je importować, uzależniając się od innych. I tak jest w Polsce. Większość obrabiarek kupowanych przez polskie przedsiębiorstwa pochodzi z importu. Wyjątkiem są obrabiarki produkowane w Pleszewie.

Jak zmienił się Famot Pleszew od prywatyzacji w 1993 r.?

Choć od tego czasu Famot nie jest już polską firmą, to jednak produkuje w Polsce i przyczynia się do rozwoju polskiego przemysłu oraz gospodarki. Dzisiejszy Famot jest częścią niemieckiego koncernu DMG MORI AG, w którym ponad 76 proc. udziałów ma japoński koncern DMG MORI Co. Cały koncern produkuje i sprzedaje rocznie na świecie około 11 tys. maszyn. W tym roku w Pleszewie zostanie wyprodukowanych prawie 1,3 tys. obrabiarek finalnych oraz ponad 600 komponentów mechanicznych do obrabiarek. Czyli prawie jedna piąta tego, co DMG MORI produkuje na świecie. To najlepsze potwierdzenie, że wykorzystaliśmy szansę daną przez prywatyzację. Z firmy bez przyszłości, przynoszącej straty i zaniedbanej inwestycyjnie, której produkty zalegały w magazynach, bo nikt po rozpadzie rynków wschodniej Europy nie był nimi zainteresowany, Famot stał się jednym z najnowocześniejszych zakładów przemysłu obrabiarkowego na świecie.

DMG MORI zdecydował się na zwiększenie inwestycji w Famocie do łącznie 100 mln euro. Co to oznacza dla firmy?

Daje szansę na rozwój, bez którego rosnące koszty zagrażają wynikom każdej firmy. Rozwój polegający na wzroście produkcji i sprzedaży, ale przede wszystkim postęp technologiczny, lepsze wyposażenie i warunki pracy. To także wyrazy uznania i zaufania wynikające z rozwoju i wyników firmy w ostatnich latach oraz osiągnięć dotychczasowych inwestycji w Polsce.

W Hanowerze rozpoczęły się właśnie największe na świecie targi obrabiarek i obróbki EMO 2017. Co na nich pokazujecie?

Po raz pierwszy pokazujemy nasze tokarki i frezarskie centra obróbkowe wraz z systemami automatyzacji w najbardziej zaawansowanych technologicznie wersjach. Wszystkie wyposażone w najnowocześniejsze systemy sterowania numerycznego z własnym rozwiązaniem CELOS, które jest spójnym, intuicyjnym interfejsem użytkownika dla trzech światowych producentów sterowań: firm Siemens, Heidenhain i Fanuc.

A w jakich rozwiązaniach Famot jest najbardziej konkurencyjny?

W Pleszewie produkujemy maszyny uniwersalne, to znaczy takie, które wielkościowo i technologicznie są najczęściej kupowane. W segmencie obrabiarek uniwersalnych jest oczywiście największa konkurencja, przede wszystkim cenowa. Fakt, że obrabiarki Famotu trafiają do klientów ponad 50 krajów świata i ich sprzedaż ciągle rośnie, potwierdza dobrą jakość i zaufanie do firmy.

W najbardziej rozwiniętych gospodarkach świata dokonuje się czwarta rewolucja przemysłowa. Czy Polska jest gotowa na włączenie się w te zmiany?

Przyszłość technologii wytwarzania staje się coraz bardziej cyfrowa. Rozwiązania software’owe i automatyzacja w coraz większym stopniu wpływają na wydajność systemów produkcyjnych. Rozwijające się wspólnie gałęzie przemysłu budowy maszyn i informacyjnego otwierają nowe możliwości współpracy. Dotyczy to także polskich przedsiębiorstw, które chcąc konkurować globalnie, muszą stosować najnowsze technologie. Stać na to jednak tylko najlepsze firmy, których w Polsce brakuje. Przeciętna polska firma nie rozumie znaczenia Przemysłu 4.0 dla przyszłości.

Jak w takim razie Famot wpisuje się w strategię Przemysłu 4.0?

DMG MORI na przykładzie Famotu w praktyce pokazuje korzyści płynące z wykorzystywania najnowszych technologii produkcji. W celu połączenia doświadczeń i przyspieszenia rozwoju narzędzi Przemysłu 4.0 DMG MORI wspólnie z czterema partnerami zawarło strategiczny sojusz i stworzyło platformę internetową ADAMOS. Łączy ona potrzeby firmy produkcyjnej z dostawcą oraz klientem i podobnie jak CELOS ułatwia komunikację obrabiarki z cyfrową fabryką.

Rząd chce, by polskie przedsiębiorstwa zwiększały zagraniczną ekspansję. Co pana zdaniem jeszcze w tym przeszkadza?

Zwiększenie ekspansji polskich firm możliwe jest pod warunkiem dalszej poprawy postrzegania polskiej jakości. Rozumianej nie tylko jako jakość powstających w Polsce produktów, ale także jakości Polski i Polaków. Nie bez znaczenia jest też atmosfera budowana przez polski rząd i polityków.

A jakie problemy napotyka pana firma?

Sprzedając obrabiarki na całym świecie, potrzebujemy przy eksporcie poza Unię Europejską zezwolenia eksportowego wydawanego przez organ kontroli obrotu. Niestety, z powodu bardziej złożonych procedur uzyskanie zezwoleń eksportowych w Polsce jest bardziej skomplikowane niż w pozostałych krajach Unii Europejskiej. Dlatego zmuszeni jesteśmy korzystać z pozwoleń eksportowych uzyskiwanych w innych państwach Unii. A przecież wszystkie kraje UE obowiązuje w tym zakresie to samo prawo. Wpływa to negatywnie na wizerunek Polski jako kraju niewspierającego eksportu. Trudno nam zrozumieć, dlaczego tak musi być.

Problemem polskiej gospodarki zaczyna być brak pracowników z odpowiednimi kwalifikacjami. Jednym z powodów takiej sytuacji ma być niedopasowanie szkolnictwa zawodowego do potrzeb rynku. Jak Famot sobie z tym radzi?

Nie podzielam zdania, że w Polsce brakuje specjalistów o odpowiednich kwalifikacjach. Szkolnictwo zawodowe w dalszym ciągu pozostawia wiele do życzenia. Zapomnieliśmy o znaczeniu nauczyciela zawodu. Polskie szkolnictwo zawodowe w dużej części oparte jest na wykładowcach, których poziom zawodowy zatrzymał się w czasie. Nie są oni w stanie zarazić młodych ludzi pasją zawodową i przekazać im doświadczenia, bo go nie mają. Drugim problemem jest wyposażenie pracowni większości szkół. Same komputery nic nie znaczą. Centralnie programy nauczania poprawiły się, ale w dalszym ciągu brakuje im ukierunkowania praktycznego. Zapomnieliśmy o znaczeniu podstawowych zawodów, takich jak np. mechanik konstruktor lub mechanik technolog, niezbędnych w każdej firmie. Wracając do przemysłu obrabiarkowego, na polskich uczelniach wyższych nie ma już specjalności konstrukcja obrabiarek czy też konstrukcja maszyn. A równocześnie wszyscy podkreślamy, jak ważni dla rozwoju gospodarki są inżynierowie. Następnym problemem są atrakcyjne, dające gwarancję rozwoju i dobrze wynagradzane miejsca pracy. Famot ma to szczęście, że w Pleszewie jest Zespół Szkół Technicznych kształcący zaplecze pracowników naszej firmy. W tym roku podpisaliśmy umowę o utworzeniu klasy patronackiej w zawodzie technik mechatronik. Wspólnie decydujemy o programie nauczania oraz praktykach zawodowych, których duża część odbywać się będzie w naszej firmie.

CV

Zbigniew Nadstawski jest absolwentem Wydziału Budowy Maszyn Politechniki Poznańskiej. Od początku kariery związany z przemysłem narzędziowym i obrabiarkowym. W latach 1992–1997 pracował dla firmy narzędziowej Hertel AG. W firmie Famot Pleszew pracuje od 20 lat, od 2000 r. jest prezesem.

Rz: W czasach PRL polski przemysł obrabiarkowy był jedną z najbardziej liczących się gałęzi gospodarki. Ile z niego zostało do dziś?

dzisiaj trudno mówić o polskim przemyśle obrabiarkowym. Pozostało kilka firm, których na świecie nikt już nie zna, może z wyjątkiem Rafametu jako producenta bardzo dużych, niszowych wytaczarek. Jesteśmy jednym z nielicznych krajów, które nie należą do Europejskiego Stowarzyszenia Producentów Obrabiarek. Całkowicie zapomnieliśmy o znaczeniu przemysłu obrabiarkowego dla gospodarki. To nie przypadek, że takie kraje jak Niemcy i Japonia są światowymi liderami w produkcji obrabiarek i należą do najbardziej rozwiniętych gospodarek świata. Współczesny przemysł potrzebuje obrabiarek, natomiast kraje, które nie mają własnych producentów, muszą je importować, uzależniając się od innych. I tak jest w Polsce. Większość obrabiarek kupowanych przez polskie przedsiębiorstwa pochodzi z importu. Wyjątkiem są obrabiarki produkowane w Pleszewie.

Pozostało 87% artykułu

Ten artykuł przeczytasz z aktywną subskrypcją rp.pl

Zyskaj dostęp do ekskluzywnych treści najbardziej opiniotwórczego medium w Polsce

Na bieżąco o tym, co ważne w kraju i na świecie. Rzetelne informacje, różne perspektywy, komentarze i opinie. Artykuły z Rzeczpospolitej i wydania magazynowego Plus Minus.

Biznes Ludzie Startupy
Ten materiał zastąpi plastikowe torby? W Szkocji wpadli na zaskakujący pomysł
Biznes Ludzie Startupy
Polska sztuczna inteligencja walczy z depresją. Jak poprawić nastrój?
Biznes Ludzie Startupy
Jak zbadać zadowolenie pracowników?
Biznes Ludzie Startupy
Prąd popłynie z latawca. Polska firma rzuca wyzwanie wiatrakom i panelom solarnym
Biznes Ludzie Startupy
Smartfony już rządzą. Co Polacy kupują przez aplikacje mobilne?