Oznacza to, że na tym rynku znacznie więcej firm odkryło zalety sieci niż choćby w handlu. E-sklepów jest co prawda ponad 30 tys., ale przy liczbie stacjonarnych punktów przekraczającej wciąż 300 tys. widać, że z dotarcia do klienta online korzysta proporcjonalnie mniej firm. Za to w gastronomii przedsiębiorcy rzadziej decydują się na działanie wyłącznie w internecie (to głównie firmy od tzw. diety pudełkowej czy cateringu).
Paliwem dla rozwoju rynku są nowe zwyczaje konsumenckie, ale też zakaz handlu w niedzielę. – Przeciętnie w niedziele wolne od handlu było o 34 proc. więcej zamówień na dowóz niż w handlowe – mówi Paweł Aksamit, prezes Stavy, firmy zajmującej się dostawami.
CZYTAJ TAKŻE: Jedzenie z internetu zapełnia polskie stoły
Firma zajmująca się dostawami dla restauracji przygotowała raport pokazujący ogromne perspektywy rynku posiłków. Dodatkowo widać je nie tylko w aglomeracjach, ale także w mniejszych miastach.
W miastach mniejszych czy średnich już nawet niemal co druga restauracja oferuje dostarczanie posiłków do domu czy biura, choć najwięcej w Warszawie.